mini zoo

Zaczęty przez Anupka, 08 Wrz 2007, 10:10:18

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

effik

Cytat: Anupka w 02 Wrz 2009, 09:22:08R chciał mi wmówić, że Krecik jest niemiecki! No rany, chyba wszyscy wiedzą, że KRTEK jest od knedlików wink


:D :D

inkageo

Dziewczyny, czy Wasze koty były zmuszone kiedyś do noszenia kołnierza? Ma to sens? Mam zamówiony na jutro, ale nie wyobrażam sobie, że ona go zaakceptuje i będzie w nim chodzić.. A bez tego rana może się goić kilka tygodni..
Imagine there is no hate

suegro

Moja miała przykazanie by nosić kołnierz, ale oczywiście to nie dla niej :)

Myślałam, że będzie bardziej interesować się raną i grzebać koło niej, a tu guzik.
Myślę, że nawet od tego kociego "lizania" rana szybciej się zagoiła.
"Każdy cytat w internecie wygląda na prawdziwy..."

Józef Piłsudski

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Anupka

Kot nie, ale moja psica musia kiedyś nosić. Miała operację na coś tam i chodziło o to, żeby nie dobierała się do rany. Kołnierz zdał egzamin. Bardziej, niż taki specjalny kubraczek, zakrywający ranę. Kubraczek psica umiała ściągnąć, tudzież przesunąć,

To nie takie straszne jak wygląda - ona mogła z tym na luzie pić wodę, nawet jeść, ale do jedzenia zdejmowaliśmy. Ten kołnierz był na tyle miękki, że spokojnie mogła sie w nim położyć. Ale fakt, szczęśliwa nie była i próbowała go zdjąć.
I`m looking strange in the mirror of truth, I`m not immortal I`ve lost my youth...

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

zwierzatko_mojej_mamy

czyli tak zwany abazur ;)  moj nigdy nie mial, ale pies mojej babki od anglika posiadal przez dluzej niz rok - zzyl sie z nim calkiem dobrze, mial takie cos, bo gryzl sobie noge - noge z kolei mial w skarpetce adidasa ;)
oprócz marzeń, warto też mieć wódkę


http://metryczki.pl/
www.annawilk.pl

szelma

Sara nosiła kołnierz po sterylizacji. Piewszy dzień uważała z nim i nie przeciskała się nigdzie, a potem to szła jak taran i zrzucała wszystko ze stolików :D. A ona ten kołnierz miała olbrzymi, bo duża jest ;). Na nieszczęśliwą nie wyglądała (pierwsza noc po operacji była trudna, ale potem już było ok i zagoiło się jak na psie :)).

inkageo

Coś czuję, że będzie się jutro działo ;) Ten kołnierz jest potrzebny, żeby nie pchała łap do rany na karku..
Imagine there is no hate

sonja

#232
inkageo moja najmłodsza kotka, ostro trzepnięta i bardzo ruchliwa nosiła ostatnio kołnierz przez 4 tygodnie. Na początku było jej bardzo ciężko się przyzwyczaić, ale potem jakoś poszło. Na koniec już w ogóle jej nie przeszkadzał i wykonywała wszystkie swoje kocie akrobacje w nim. Nie musi być źle, choć na początek z pewnością będzie robiła oczy kota ze Shreka i przekonywała Cię, że jest najnieszczęśliwszą kotką świata ;) Nie daj się ;)

PS a ile przezwisk zyskała: KLOSZardka, Kosmonautka, Zakonnica, to biedactwo z abażurem ;)

inkageo

Mój kot jest szpetny bez sierści na karku  :crying: I cały czas kładzie mi się na biurku wypychając łyse i ranne w moją stronę, żebym widziała jak ją okaleczyli  :crying:
Imagine there is no hate

effik

Cytat: inkageo w 26 Paź 2009, 14:26:50
Mój kot jest szpetny bez sierści na karku  :crying: I cały czas kładzie mi się na biurku wypychając łyse i ranne w moją stronę, żebym widziała jak ją okaleczyli  :crying:

o błe. gorszy niż ci co gołe kikuty na ulicy wystawiają ;)
nakryj go czymś lol lol

inkageo

Z kotem nie jest dobrze :( Ma dziurę na karku :crying: Zastanawiam się, czy mu w ogóle kiedyś tam nowa sierść wyrośnie, zapomniałam zapytać weterynarza.. Jutro zapytam, ale coś mi się wydaje, że nie wyrośnie :crying: A taka była piękna, jak kocia modelka, jak ta czarna pogodynka z tvn :(
Imagine there is no hate

sonja

inkageo Powiem Ci szczerze - może odrosnąć, ale nie musi... Pożyjecie zobaczycie ;) z biegiem czasu się przyzwyczaisz i i tak będzie dla Ciebie najpiękniejsza :) Poza tym cierpliwości - przecież to wszystko jeszcze krótko trwa!

inkageo

Rana jest duża i brzydka, ale kot zachowuje się normalnie. Zastanawia mnie czy cierpi, ale udaje, że jest ok i nie pokazuje po sobie, że jest jej źle, czy jednak to nie boli..  :crying:
Imagine there is no hate

sonja

inkageo weterynarzem nie jestem, ale kot aż takich zdolności aktorskich chyba nie ma ;) więc pewnie nie boli. Jakby bolało byłaby pewnie osowiała, albo schowała się gdzieś głęboko przed całym światem. Tak myślę. Trzymaj się Inkuś! Też strasznie nie lubię jak zwierzęta chorują.

inkageo

Cytat: sonja w 28 Paź 2009, 15:10:22
inkageo weterynarzem nie jestem, ale kot aż takich zdolności aktorskich chyba nie ma ;) więc pewnie nie boli. Jakby bolało byłaby pewnie osowiała, albo schowała się gdzieś głęboko przed całym światem. Tak myślę. Trzymaj się Inkuś! Też strasznie nie lubię jak zwierzęta chorują.
Racja. Gdyby bardzo cierpiała, to nie skakałaby po parapecie i nie łapała owadów dla mojej przyjemności ;) Jutro znowu do weterynarza.
Imagine there is no hate

Anupka

Wklejam, bo takie historie niestety się zdarzają..

MAGAZYN NIECHCIANYCH PREZENTÓW

Był piękny, mroźny wieczór.
Zza okien ustrojonych migającymi lampkami dobiegały wesołe odgłosy
rozmów. Gdzieniegdzie można było usłyszeć fragmenty kolęd, przerywane
radosnym piskiem dzieci rozpakowujących swoje prezenty. Wigilia, ten
szczególny dzień w roku kiedy wszystko jest jasne, spokojne, radosne;
dzień, w który wszyscy powinni się cieszyć.
Spacerując jak zwykle o tej porze pobliskimi leśnymi ścieżkami i
rozmyślając nad wyjątkowością tych świąt nawet nie zauważyłem
zniknięcia mojego psa. Zdziwiło mnie to, bo zazwyczaj nie gubił się z
zasięgu mojego wzroku.
No tak, pewnie przypomniały mu się młodzieńcze czasy - uśmiechnąłem
się w myślach, wołając go głośno.
- Co się tak drzesz - powiedział Tofik wyłaniając się zza wielkiej sosny.
Zdębiałem. Mój pies mówił do mnie.
- No przecież jest Wigilia, co nie? Co tak wytrzeszczasz gały.
Wyraźnie MÓWIŁ do mnie!
Nie potrafiłem wydobyć z siebie głosu. To na pewno sen - pomyślałem.
- Jeśli uważasz, że to jest sen to mogę cię uszczypnąć, choć właściwie
powinienem raczej powiedzieć ugryźć hehehe - powiedział jakby czytając
w moich myślach Tofik. - Nie patrz tak, mamy dziś sprawę do
załatwienia.
- Jaką sprawę? - udało mi się wydukać.
- Widziałem ten twój rozmarzony wyraz pyska - odpowiedział Tofik.
Zabiorę cię w miejsce które powinieneś dziś zobaczyć.
- Co to za miejsce? - powoli zaczynałem się oswajać z tą dziwną sytuacją.
- Miejsce, które pozwoli spojrzeć ci na te święta z trochę innej
strony - odpowiedział Tofik.
Szliśmy przez las dobrych kilkanaście minut, aż wreszcie wyszliśmy na
leśną polankę. Na środku stał duży budynek, a na jego dachu mrugał
połamany neon: "MGAZN NICHCANCH PRZENÓW".
Zanim udało mi się rozszyfrować, jaką krył w sobie nazwę, weszliśmy do
środka. Światło wewnątrz było bardzo słabe, udało mi się jednak
dostrzec szereg regałów, których półki uginały się pod ciężarem
różnych przedmiotów.
Idąc za moim gadającym psem spoglądałem na półki. Leżały na nich
nieprawdopodobne ilości rękawiczek, szalików, skarpetek, pidżam,
koszul i koszulek. Trochę dalej stał regał cały załadowany różnego
rodzaju kosmetykami i innymi przedmiotami. Po dłuższym marszu
stanęliśmy przed szklanymi drzwiami.
- Idź! - powiedział Tofik i delikatnie popchnął mnie nosem.
Przeszedłem przez drzwi i poczułem przeraźliwe zimno. Znalazłem się na
wielkim placu otoczonym wysokim żelaznym płotem, przy którym co kilka
metrów, przywiązane grubymi łańcuchami, siedziały przeraźliwie smutne
psy. Podszedłem szybko do pierwszego z nich. Duży czarny pies
rozpłaszczył się na ziemi kiedy chciałem go pogłaskać i patrzył na
mnie z przerażeniem.
- Misiek... - zza moich pleców usłyszałem głos Tofika - rok temu, o
tej samej porze był rozkoszną małą kuleczką przewiązaną czerwoną
kokardką. Wydawało mu się że jest w raju. Ciepły dom, dwójka maluchów
ciągle się z nim bawiąca, smakołyki podsuwane na każdym kroku,
uśmiechy ludzi odwiedzających właścicieli. Miał wszystko.
- Dlaczego dziś jest tutaj? - zapytałem.
- Trzy miesiące później nie był już małym Misiem. Nikt nie pomyślał,
że Misiek potrzebuje spacerów, opieki, zainteresowania, szkolenia. Był
przecież taki malutki i rozkoszny. Miał być małym sympatycznym Misiem,
a wyrosło z niego wielkie psisko. Dzieci były za małe, rodzice ciągle
pracowali, a pies siedział całymi dniami zamknięty w łazience. Z
tęsknoty o mało co nie pękło mu serce. Samotny i opuszczony wył całymi
dniami, prosząc choć o odrobinę zainteresowania. Nikt go już nie
przytulał, nikt nie mówił słodkich słówek. Zamiast tego doczekał się
nowego miejsca i nowych właścicieli. Budy, łańcucha i resztek ze stołu
u wiejskiego gospodarza. I traktowania kijem kiedy tylko wydał z
siebie tęskną skargę. I tak siedzi wspominając te krótkie chwile
szczęścia i czeka z gasnącą w oczach nadzieją na swoje lepsze dni.
Oczy Miśka patrzyły błagalnie na mnie gdy go mijałem i podchodziłem do
kolejnego psa. Kolejny pies był średniej wielkości. Kiedy tylko do
niego podszedłem wskoczył na mnie, brudząc całe ubranie i liżąc mnie
wszędzie, gdzie tylko mógł.
- Lucky... - zaanonsował Tofik - pies dogoterapeuta.
- Kto? - zapytałem zaskoczony.
- No pies dogoterapeuta - powtórzył Tofik. - Rok temu znalazł się w
domu u autystycznego dziecka. Rodzice przeczytali, że pies doskonale
nadaje się do dogoterapii i sprawili mu szczeniaka. Po miesiącu byli
bardzo zaskoczeni że pies zamiast leczyć biega, zamiast leżeć szczeka,
zamiast ostrożnie podchodzić do ich dziecka wpada na nie z całym
impetem. Jakże to tak. Oczywiście pojęcia nie mieli, że nie każdy pies
może być dogoterapeutą, że na szkolenie trzeba poświęcić mnóstwo
czasu, że jak każde zwierzę Lucky ma swoje potrzeby. Uznali że trafił
im się jakiś wadliwy egzemplarz i tak Lucky wylądował na łańcuchu.
Lucky wyraźnie zgasł, kiedy go zostawiliśmy.
Przy następnej budzie siedziała sunia. Kiedy tylko nas zauważyła,
szybko się do nie schowała.
- Tola, wyjdź! - zawołał ją Tofik. Tola jednak nie wyszła.
- Tola jest psem wycofanym, żyjącym w swoim świecie. Była
wykorzystywana w pseudohodowli do masowej produkcji szczeniaków.
Szczeniaków takich jak Misiek, jak Lucky i inne, które tutaj widzisz.
Rodziła szczeniaki co cieczkę, dostawała ochłapy do jedzenia, miała
kojec na podwórku, z błotem zamiast posłania. Ma 4 lata, a wygląda na
10. Kiedy nie mogła już rodzić przywiązano ją wrzynającym się w jej
szyję łańcuchem do drzewa w lesie. Przestała być produktywna to trzeba
było się jej pozbyć. No ale tak to już jest, jest popyt to jest i
podaż.
- Ale o czym ty mówisz? - zapytałem.
- O czym? Popatrz przed siebie: Misiek, Lucky, Tola, Perełka, Szarik i
inne... Chcesz podchodzić do każdego? O każdym mam ci opowiadać? Te
wszystkie psy łączy jedna wspólna cecha. Nie zauważyłeś napisu nad
wejściem?
Przez moją głowę przebiegało tysiące myśli. Misiek, wigilia,
dogoterapia, rękawiczki, szalik, krawat, Lucky...
- Widzę że zaczynasz rozumieć. - z satysfakcją w głosie odezwał się Tofik.
- Tak, te wszystkie psy okazały się nietrafionymi prezentami. Jesteś
przecież w magazynie niechcianych prezentów. Każdy z tych psów kiedyś
był włochatą kulką zawiniętą we wstążkę i położoną pod choinką.
Popatrz na to i uświadom sobie ilu jest ludzi, którzy traktują żywe
stworzenia tak samo, jak rzeczy. Dla których wyrzucenie niechcianych
skarpetek jest równie łatwe, jak przywiązanie psa do drzewa, czy też
wyrzucenie go z samochodu. Popatrz ilu jest ludzi, którym wydaje się
że nie ma nic weselszego niż słodki szczeniak dla dziecka...
Czy ktokolwiek kupując psa jako prezent zastanawia się nad tym że
zwierzę też czuje smutek, cierpienie, ból?
Pies to najgłupszy pomysł na niespodziankę jaki tylko można wymyślić.
Pies nie może być chwilowym kaprysem.
Decyzja o tym, że znajdzie się w domu musi być świadoma i podjęta
przez wszystkich członków rodziny.  Co roku do schronisk mnóstwo psów,
które okazały się niepotrzebne. Pies nigdy nie powinien być
nieprzemyślanym prezentem.
Dzieciom zawsze można kupić pieska pluszowego, który nie będzie
cierpiał gdy się znudzi i zostanie ciśnięty w kąt.
Zwierzę nie jest rzeczą, nie zapominaj o tym!

Otworzyłem oczy. W kącie pokoju jaśniała duża, piękna choinka. Z
kuchni dochodziły cudowne zapachy. Obok fotela, na którym się
zdrzemnąłem leżał spokojnie chrapiący Tofik. - Uff, to tylko sen -
pomyślałem uradowany. Tofik w tym samym momencie podniósł głowę i
popatrzył na mnie wymownie. Albo mi się wydawało, albo mrugnął do mnie
okiem.
Wstałem z fotela, włączyłem komputer i zacząłem pisać: Był piękny,
mroźny wieczór...

Tomasz Piecha
Fundacja PRIMA
http://www.fundacjaprima.pl/

ps. dostałam to mailem i skopiowałam w całości, jeśli adres strony www to za dużo, to dać mi znać - wywalę.
I`m looking strange in the mirror of truth, I`m not immortal I`ve lost my youth...

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Anupka

Odkąd szeregi naszego nieplanowanego zwierzyńca zasiliła nieproszona żaba (roboczo nazwana Kermitem), inne zwierzaki spotykają same nieszczęścia.
Najpierw rybek Tofik pożegnał się z tym światem (chociaż mamy też teorię, że popełnił samobójstwo na wieść o tym, że pomarańczowi nie wygrali Mundialu ;)), potem Kira brała chyba udział w walkach na śmierć i życie (kto wie, może broniła nas przed atakiem obcych ;)) i chodzi ze sporą raną na karku (właściwie to takie obtarcie, ale futro poszło), a teraz Ridder ma jakąś bakterię i musimy go faszerować prochami :(  :crying:

Do dupy z tymi żabami! Jak tylko zacznie wydawać odgłosy, to przysięgam, że skończy na patelni  walkiem
I`m looking strange in the mirror of truth, I`m not immortal I`ve lost my youth...

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

vobi

#242
Anupka dopiero teraz przeczytalam ten tekst o magazynie niechcianych prezentow, o cholera :(

Dodany tekst: 23 Lip 2010, 18:22:32

i Twoich zwierzatkow tez mi zal, zeby nie bylo...

justynaaaa2

vobi ja właśnie też teraz to przeczytałam i się poryczałam :(
Anupka biedne zwierzaki ale wyzdrowieją niedługo :)

szelma

Buuuuuuuu, biedny Riddus... Ale na pewno bakteria sobie pojdzie po lekach. A jak zawiniesz tablety w cos dobrego, to nawet nie zauwazy, ze chory :). Veel beterschap! bighug

Anupka

#245
Zwierzaki dziękują za zainteresowanie ;)

Dodany tekst: 23 Lip 2010, 19:09:19

A tu ten, którego czeka patelnia jeśli zacznie kumkać ;)
I`m looking strange in the mirror of truth, I`m not immortal I`ve lost my youth...

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

vobi

Cytat: Anupka w 23 Lip 2010, 20:08:23A tu ten, którego czeka patelnia jeśli zacznie kumkać

anupka, nie..... on ma oczy jak kot ze Shreka, nie mozesz o tak po prostu na patelnie i juz.... zreszta, zylaty pewnie jest ;D

mobka

Kira ma boskie laty :D

Cytat: vobi w 23 Lip 2010, 20:19:24n ma oczy jak kot ze Shreka
Bardziej jak Krol Ojciec wyglada :D

szelma


Anupka

Cytat: mobka w 23 Lip 2010, 20:23:41Kira ma boskie laty


jak krowa  :mocking: kupiliśmy jej jakiś czas temu pasujące posłanie, takie zawieszane na kaloryferze:
I`m looking strange in the mirror of truth, I`m not immortal I`ve lost my youth...

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login