na utrzymaniu meza

Zaczęty przez elizapj, 15 Paź 2007, 16:56:05

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

golinda

Cytat: "foszek"No coz, jakby tak patrzec, to ja dalej jestem na utrzymaniu meza bo zarabiam polowe mniej niz on.

ja zarabiam ponad 4 razy mniej niż mój mąż, ale to zupełnie normalne (choć bardzo niesprawiedliwe), że kobiety zarabiają duuużo mniej
ale prawda jest taka, że to my rodzimy dzieci i się nimi zajmujemy, w związku z czym musimy się często godzić na niesprawiedliwe warunki pracodawcy

ja np. mogłabym zmienić pracę i zarabiać już tylko 2 razy mniej niż on (może), ale tu mam pewność, że nikt nie będzie mi robił problemów jak urodzę dziecko, jak będę chciała iść na zwolnienie etc.

coś za coś...

zuzia

ja mam tak, że zarabiam więcej niż K. Ale to dlatego, że miałam swego czasu dwie prace, ganiałam cały dzień jak osiołek a teraz mam jedną i żeby tu przejść dostałam pensję jak w tamtych dwóch.
Ale on za to będzie teraz robił doktorat, podyplomówkę, zapłacą mu za etc. Poza tym u niego są w miarę systematyczne premie wiec pensję może ma i niższą ale jakby tak podliczyła.... to nie wiem kto by na tym lepiej wyszedł.

nionczka

Cytat: "golinda"No coz, jakby tak patrzec, to ja dalej jestem na utrzymaniu meza bo zarabiam polowe mniej niz on.


ja zarabiam ponad 4 razy mniej niż mój mąż, ale to zupełnie normalne (choć bardzo niesprawiedliwe), że kobiety zarabiają duuużo mniej
ale prawda jest taka, że to my rodzimy dzieci i się nimi zajmujemy, w związku z czym musimy się często godzić na niesprawiedliwe warunki pracodawcy

ja np. mogłabym zmienić pracę i zarabiać już tylko 2 razy mniej niż on (może), ale tu mam pewność, że nikt nie będzie mi robił problemów jak urodzę dziecko, jak będę chciała iść na zwolnienie etc.

To nie jest bycie na utrzymaniu. Gdy oboje pracuja nie ma tego uczucia bezczynnosci, wrazenia, ze jest sie nieudacznikiem, czlowiekiem zalznym od drugiego, etc. To nierownosc, niesprawiedliwosc, etc.
Ale Ty wstajesz co rano do pracy, masz swoj zawod, swoja prace, swoje zarobki (jakiekolwiek by one nie byly), swoich znajomych z pracy, nawet te plotkujace pindy z biura. Masz swoje zycie. To jest najwazniejsze.
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

rubin04

To i ja dorzuce coś od siebie:
na utrzymaniu męza/chłopaka nie byłam ale..
Po skończeniu studiów chciałam iśc na studia doktoranckie. Konkurencja była spora ale wiedziałam ze spróbowac musze dla świetego spokoju. No i dostałam się ale bez stypendium.. (było tylko jedno, i dostał je podopieczny pani dziekan). No i wiedziałm ze przez rok nie bede miec kasy.
jak byłam na studiach firma moich rodziców super prosperowała i nie musiałam sie o nic martwic, mogłam sie uczyc, choc rodzice uczyli mnie i braci (szt.2) pracy: kazdy z nas miesiac w wakacje pracował w firmie w zasadzie za darmo .

Biłam się z myslami czy podjąc te studia bo sytuacja w domu wtedy była b. zła. W zasadzie poczatkujaca firma starszego brata utrzymywała rodzców, którzy w takich czy innych okolicznosciach stracili swoją 12-letnia firmę.
A z wysoka upada się  bolesnie..
I nagle musiałam zacząc patrzyc na ceny proszku do praina i inne takie.

Zdecydowalm że na doktorat pójde ale znajde sobie pracę. Rezygnacja z doktoratu dobiła by moich rodziców - w tamtym czasie było to jedyne co ich cieszyło..
Prace szybko znalazłam - w galerii handlowej jako kierownik sklepu z pieczywem. Nawet nie zdazyłam tam popracwac 1 dzień, bo mój brat sie dowiedział o tym - i tylko zadał mi jedno pytanie : zrezygnuję sama czy on ma do kierownika tej firmy zadzwonic. Powiedział mi wtedy że wstyd by mu było przed kumplami,  że jego siostra, po 3 szkołach, zamiast robic kariere naukowa sprzedaje chleb.  Wtedy uświadomiłam sobie jak on cholernie we mnie wierzy..

Utrzymywał mnie przez rok, a ja robiłam wszystko by uzyskac stypendium. Po roku je dostałam. I powiem Wam,  że ani przez moent nie czułam się źle z tym że on mnie utrzymuje. Mieszkałam wtedy tylko z bratem (jakies 4 czy 5 lat) i starałam się jak mogłam: roiłam obiady, prałam, i prace mgr mu napisałam bo on na kompie to tak średnio sobie radzi.
A najmilsze w tym wszystkim jest to że zawsze czułam że on mi nigdy nie wypomni tego że mnie utzrymywał przez rok.

Dzis mieszkam z moim M. i czasem sie zastanawiam jakby to było gdyby to on musiał mnie utzrymywac.. I myslę sobie ze wszytko zalezy: jesli kobieta siedzi w domu bo jej sie zwyczajnie nie chce to ja tego nie akceptuje. Ale jesli szuka pracy, zgodnej ze swoimi oczekiwaniami, albo wychowuje dzieci to mi sie wydaje to naturalne..

Po to mamy siebie nawzajem by sie wspierac. Kiedys miałam brata, a teraz mam mojego M. :)

PS
Brata wymieniłam nawet w podziekowaniach w doktoracie, o czym on nawet pojęcia nie ma :)
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
  Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

golinda

Cytat: "nionczka"Ale Ty wstajesz co rano do pracy, masz swoj zawod, swoja prace, swoje zarobki (jakiekolwiek by one nie byly), swoich znajomych z pracy, nawet te plotkujace pindy z biura. Masz swoje zycie. To jest najwazniejsze.

masz rację, ale to dzięki niemu możemy wybudować dom, to dzięki niemu mam swój samochód i nie muszę się o nic martwić...

zuzia

Cytat: "golinda"masz rację, ale to dzięki niemu możemy wybudować dom, to dzięki niemu mam swój samochód i nie muszę się o nic martwić...

powiedz mu kiedyś, że jesteś z nim dla seksu i pieniędzy. Mój K. czasami mi tak dogryza, ale tylko jak jesteśmy sami bo po śmierci dziadka jak dostałam mieszkanie to nie wszyscy byli w stanie zrozumieć żart.

golinda

zuzia, ty głuptasie!  :mrgreen:

rubin04

Cytat: "zuzia"
powiedz mu kiedyś, że jesteś z nim dla seksu i pieniędzy. Mój K. czasami mi tak dogryza, ale tylko jak jesteśmy sami bo po śmierci dziadka jak dostałam mieszkanie to nie wszyscy byli w stanie zrozumieć żart.

Ja mojemu tez mówię że jestem z nim dla mieskzania i jego auta bo moje juz stare..
A on mówi ze jest ze mną dla seksu :)
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
  Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

zuzia

Cytat: "golinda"zuzia, ty głuptasie!  
no co?
jak mi to pierwszy raz K. powiedział to mnie zamurowało i nie wiedziałam jak mam zareagować. On starał się być poważny ale mu nie wyszło i wybuchnął takim śmiechem, że już wiedziałam o co chodzi.

magdalinska

zuzia,  haha  :mrgreen:  dobre :)

elizapj

fajnie, ze sie wszyscy rozpisali, i kazdy swoje 5 groszy z zyca dorzucil....:)
ale mysle, ze idac sladami tego co zaczela mowic nionczka sa 2 rozne 'bycia na utrzymaniu', lub 2 rozne tego interpretacje
1, to takie materialne podejscie i rozumienie znaczenia, ze ktos na nas lozy, bo zarabia wiecej i moze sie podzielic, lub zarabia jako jedyny, podczas gdy my sie doksztalcamy, wychowujemy dzieci, rozwijamy swoje pasje w jakis nie dochodowy sposob, etc..
2, to bycia 'skazanym' na otrzymywanie srodkow na zycie od tego kogos podczas gdy sie po prostu jest w domu...jest i nic wiecej...egzystencja ogranicza sie do bycia i czekania na zmiane sytuacji...bo jest taki moment (czasami dlugi w zyciu, ze ile by sie staralo ta sytuacje zmienic...to sie nie udaje)

a to pierwsza sytuacja/interpretacja jest faktycznie ok:)
to ta druga, jest zahaczajaca o depresje...
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

julka

Cytat: "elizapj"a to pierwsza sytuacja/interpretacja jest faktycznie ok:)
to ta druga, jest zahaczajaca o depresje...

eliza, u Ciebie który wariant występuje?

mayagaramond

Cytat: "siog"W Irl to jest bardzo normalna syt i znam wiele kobiet w rodzinach (w mojej takze) gdzie kobiety nie pracuja. Tez sytuacja finansowa ich mezow na to pozwala. nie sa to zadne "utrzymanki" tylko "panie domu" wychowujace dzieci. wbrew pozorom nie w dresach i nie maja z tego powodu depresji...sa to pieknie zadbane kobiety realizujace swoje pasje ale tez dbajacy o dom, meza i dzieci.

Zgadzam sie z siog. W Niemczech kobiety z pokolenia mojej tesciowej po wyjsciu za maz i urodzeniu dzieci nie pracowaly zawodowo. Zajmowaly sie domem, to byla ich praca (W Niemczech Hausfrau to zawod!). Nie widze powodu, dla ktorego kobieta mialaby w takiej sytuacji  zebrac u meza o pieniadze.
Wyglada to inaczej, gdy kobieta nie chce byc w domu. Z roznych powodow.  

Moj szwagier powiedzial "ja bym bardzo chetnie poszedl na macierzynski" (nie pojdzie, bo nie ma dzieci i zona nie chce). Dodam, ze facet jest inzynierem z MBA na kierowniczym stanowisku. Teraz przez jakies 5 miesiecy byl bez pracy (poprzednia rzucil i szukal nowej) i facet ani nie wpadl we depresje ani sie nie nudzil.
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

golinda

Cytat: "mayagaramond"Zgadzam sie z siog. W Niemczech kobiety z pokolenia mojej tesciowej po wyjsciu za maz i urodzeniu dzieci nie pracowaly zawodowo. Zajmowaly sie domem, to byla ich praca

w domu ludzie umierają... :mrgreen:

mayagaramond

Cytat: "golinda"w domu ludzie umierają... :mrgreen:

Jesli spedzaja dzien na ogladaniu telenoweli, to pewnie tak;) Ale osoba nie pracujaca zawodowo to niekoniecznie zahukana kura domowa.
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

asia407

Ja bylam przez jakis czas na utrzymaniu K. bo nie moglam znalezc pracy, nie z wyboru.Ale zastanawia mnie jedno.
Lubie swoja prace, super ze ja dostalam.Ale zastanawiam sie czy nie wynika to z faktu,ze nas poprostu nie stac na to,zeby ktores zostalo w domu.I tak jakos musimy lubic nasze prace i chciec pracowac.Niby jestem osoba aktywna i nie lubie monotonii,ale kto wie co bym myslala jakbym mogla podejmowac decyzje nie kierujac sie finansami.Dwa miesiace temu kupilismy dom,wiec na glowie jest kredyt,kilka remontow.W planach slub i wesele, kiedys dziecko.A to wszystko oznacza niekonczace sie wydatki.I jak o tym dluzej pomysle,to nie mialabym nic przeciwko pracy np 3 dni w tygodniu.Mozna sie spelnic zawodowo i jednoczesnie miec w koncu czas dla siebie...Niestety wiem,ze nawet jak juz bedziemy mieli dziecko to do pracy wroce po 9 miesiacach,moze roku od porodu.Takie zycie
I chyba troche zazdroszcze tym,dla ktorych "siedzenie w domu" jest najzwyczajniej jedna z opcji,w zaleznosci od ich wybory.
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

elizapj

Cytat: "julka"eliza, u Ciebie który wariant występuje?
ten oczekiwania na zmiane. niestety. oczywiscie nie jest to pasywne oczekiwanie. tylko niestety podejmowane najrozniejsze proby nie doprowadzaja do poprawy..wiec splycajac i uogolniajac mozna powiedziec ze zajmuje sie czekaniem (na usmiech losu)

jak pracowalam, to wracalam do domu po 22 i bylam jeszcze pelna energii ..konczylam ok 20, po pracy do 22h 2x w tygodniu jezyk, 2x w silownia, ...czesto potem jeszcze jakies wyjscia ze znajomymi...Zostawilam prace, bo sie przeprowadzalismy...ale ja rzucilam dopiero 5m po wyprowadzeniu sie mojego owczensego chlopaka...chcialam najpierw znalezc cos dla siebie tez. znalazlam zamiast nowej pracy swietne studia w tym samym miescie co on. i przez kolejny rok bylo super. mimo, ze to tylko on zarabial, ja dostalam stypendium wiec drigie jak zloto studia wyszly mi za darmo, a przeznaczone na nie oszczednosci moglam wydawac na zachcianki....Obydwoje bylismy wiele godzin poza domem, zajmowalismy sie dla nas interesujacymi sprawami. ja dodadtkowo mialam co 6 tyg sesje, wiec sziedzialam nawet nocami.
jesli sie porzuca TAK intenswyny tryb zycia i przechodzi do trybu wyjscie na poczte i do spozywczego...to nietrudo o problemy z dostosowaniem sie.

[ Dodano: 16-10-2007, 16:08 ]
Cytat: "asia407"I jak o tym dluzej pomysle,to nie mialabym nic przeciwko pracy np 3 dni w tygodniu.Mozna sie spelnic zawodowo i jednoczesnie miec w koncu czas dla siebie...
zgadzam sie z Toba:) i w zasadzie mimo, ze mi psychicznie teskno do wypelionego po szwy dnia...to w sumie nie wiem czy nie zdrowiej i milej 3/4 etatu..:)
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

siog

Cytat: "elizapj"
Cytat: "julka"eliza, u Ciebie który wariant występuje?
ten oczekiwania na zmiane. niestety. oczywiscie nie jest to pasywne oczekiwanie. tylko
jesli sie porzuca TAK intenswyny tryb zycia i przechodzi do trybu wyjscie na poczte i do spozywczego...to nietrudo o problemy z dostosowaniem sie.

Eliza,rozumiem cie bardzo! Dlatego wlasnie powinnas poszukac kolejnego zajecia!!!!!! poznac ludzi i wiem ze to jest trudne ale prze pierwsze tyg zmuszac sie do wyjscia!!! moze mozesz poszukac pracy na kilka godzin w tyg w jakims butiku z ubraniami, galerii itd itp, kasa do reki bez zadnego zezwolenia? cos zebys mogla byc zajeta...

zuzia

Cytat: "elizapj"to w sumie nie wiem czy nie zdrowiej i milej 3/4 etatu..:)

pod warunkiem, że to bedzie prawdziwe 3/4 etatu. Bo czasami jest tak, że oficjalnie 1/2 lub 3/4 etatu a jak przychodzi co do czego.... a płacą mniej.

malutenka

Cytat: "elizapj"jesli sie porzuca TAK intenswyny tryb zycia i przechodzi do trybu wyjscie na poczte i do spozywczego...to nietrudo o problemy z dostosowaniem sie.
ja mam tak samo, jak dzień jest zapchany po uszy sprawami, to znajdę energię na wszystko, kiedyś miałam strasznie gorący okres bo i praca i studium, książki czytałam w autobusach, bo wtedy miałam czas. A jak znalazłam się bez pracy, całe dni w domu, to najpierw wynajdowałam sobie przeróżne zajęcia, a później już nic mi się nie chciało robić...

zuzia

Cytat: "malutenka5"
Cytat: "elizapj"jesli sie porzuca TAK intenswyny tryb zycia i przechodzi do trybu wyjscie na poczte i do spozywczego...to nietrudo o problemy z dostosowaniem sie.
ja mam tak samo, jak dzień jest zapchany po uszy sprawami, to znajdę energię na wszystko, kiedyś miałam strasznie gorący okres bo i praca i studium, książki czytałam w autobusach, bo wtedy miałam czas. A jak znalazłam się bez pracy, całe dni w domu, to najpierw wynajdowałam sobie przeróżne zajęcia, a później już nic mi się nie chciało robić...

ja też jakoś tak mam ostatnio. Miałam 2 prace, łaczyłam wszystko. Miałam uprane, ugotowane i nawet rano robiłam K. kanapki do pracy. A teraz jakoś tak brakuje mi energii, chęci, czasu.

maroonbug

Cytat: "mayagaramond"Zajmowaly sie domem, to byla ich praca (W Niemczech Hausfrau to zawod!).

W irlandii tez tak jest. jak byl spis powszechny dwa lata temu, to jako zawod mozna bylo wybrac Housewife. i to nikogo nie dziwi, istnieje taki szcunek w spoleczenstwie do kobiet ktore chca prowadzic dom. Tu sie rozumie ze to ciezka praca, czasem na dwa etaty, bo to przeciez nie jest tak ze po 8 godzinach mowisz do widzenia i spadasz majac w nosie. W Polsce za to wiekszosc kobiet prowadzi dom, bo taka jest tradycja, mezczyzna przyklada sie jeszcze ciagle do niewielu czynnosci, i dodatkowo pracuja w pelnym wymiarze godzin. A szcunku do kobiet w Polsce ciagle za malo...

siog

Cytat: "maroonbug"
Cytat: "mayagaramond"Zajmowaly sie domem, to byla ich praca (W Niemczech Hausfrau to zawod!).

W irlandii tez tak jest. jak byl spis powszechny dwa lata temu, to jako zawod mozna bylo wybrac Housewife. i to nikogo nie dziwi, istnieje taki szcunek w spoleczenstwie do kobiet ktore chca prowadzic dom. Tu sie rozumie ze to ciezka praca, czasem na dwa etaty, bo to przeciez nie jest tak ze po 8 godzinach mowisz do widzenia i spadasz majac w nosie. W Polsce za to wiekszosc kobiet prowadzi dom, bo taka jest tradycja, mezczyzna przyklada sie jeszcze ciagle do niewielu czynnosci, i dodatkowo pracuja w pelnym wymiarze godzin. A szcunku do kobiet w Polsce ciagle za malo...

Maroonbug dokladnie tak jest. w mojej rodzinie i rodzinie narzeczonego wiekszosc kobiet nie pracuje zawodowo sa houswife. z tym ze nikt nie siedzi w domu i przez 12 godz oglada TV, sprzata itp...

w Irl tez przyjeto miec duzo dzieci, czyli od 3 i w gore. 1 lub 2 dzieci to nic. normalka od 3 i wzwyz. Duzo duzo jest takich kobiet ale na maksa zadbanych z 3-4 dzieci i niepracujacych..

ja np. jak podejmiemy decyzje o dzieciach zostawie prace i bedzie mi z tym dobrze. moze bede pracowac  kilka godz w tyg moze nie.
tyle ze tutaj jest tez inna swiadomosc mezczyzny. On wie i zdaje sprawe ze to jest normalne ale tez jest w stanie zabezpieczyc cala rodzine. nie ma mowy o jakimkolwiek "utrzymaniu" czy "wypominaniu o tym"

maroonbug

Cytat: "siog"tyle ze tutaj jest tez inna swiadomosc mezczyzny. On wie i zdaje sprawe ze to jest normalne ale tez jest w stanie zabezpieczyc cala rodzine. nie ma mowy o jakimkolwiek "utrzymaniu" czy "wypominaniu o tym"

no wlasnie to jest zasadnicza roznica. bo w Irlandii jest partnerstwo, rownouprawnienie i szacunek. Polacy sie dopiero ucza tego zeby szanowac cudza prace no i oczywiscie kobiety. powoli sie zmienia ten sposob myslenia, i miejmy nadzieje ze zmieni sie na dobre. oczywiscie jak wszedzie sa wyjatki, w jedna i druga strone ale mam na mysli ogolna sytuacje.

mayagaramond

Cytat: "siog"z tym ze nikt nie siedzi w domu i przez 12 godz oglada TV, sprzata itp...


no bo teraz siedzi sie na forum, a nie ogladajac izaure  ;-) (siog znasz niewolnice izaure?)
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"