nasze matki sie poznają..czyli potrzebuję wsparcia mentalnego :P

Zaczęty przez foczkaka, 02 Lut 2009, 12:18:16

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

iksa_nl

foczkaka, bez nerwów, będzie git.  Trzymam kciuki.

Nasi rodzice poznali się przypadkiem... 1 listopada na cmentarzu, 150 km od swoich domów - troche malo romantycznie ;)

Okazało się, że męża dziadek jest pochowany w tej samej miejscowości co mój...parę grobów dalej. Poszło szybko [bo zimno było] i bezboleśnie :)

foczkaka

Dziewczyny dzieki za dobre słowa :)
salsa - niezła histowia z tymi Waszymi rodzicami :D

Co do rozluźnienia atmosfery alkoholem, niestety nic z tego, bo moja M w ogole nie pije :/

Szczerze mowiac miałam jeszcze nadzieje ze tesciowa nie dostanie urlopu, albo z innego powodu zrezygnuje :D ale nic z tego. Ciekawosc i chec opanowania sytuacji jest u niej silniejsza :P

No cóż: "Jestem kwiatem lotosu, nic mnie nie rusza..." ;) :D
Nie możesz mieć wszystkiego, bo gdzie byś to położył...

rubin04

No to trzymamy kciuki i jak coś to czekamy na relację z godziny zero...

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
  Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

niewiemjaka


wredotka

i oby tesciowa stanela na wysokosci zadania :) bo przecież 'gość w dom to Bóg w dom'  ;)

foczkaka

Nie możesz mieć wszystkiego, bo gdzie byś to położył...

salsa

Cytat: dragonfly w 03 Lut 2009, 08:33:53
Cytat: salsa w 03 Lut 2009, 00:12:37
u nas  tego etapu nie było, bo jak juz my sie poznaliśmy (trafiliśmy na siebie przypadkiem w Krakowie) to sie okazało, ze 200 km stad nasi rodzice znaja sie od lat studenckich,  mieszkają niedaleko  siebie i pracują razem od 25  lat! i wiele razy wodkę razem pili lol
tego jeszcze nie bylo  :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl:

no co Ty, nie mow, że nie czytałas jak na strefie opowiadałam o kulisach mojego związku z osobistym małżonkiem lol
polazłam na salsę, poderwałam sobie instruktora (na studiach to było jeszcze) a tu sie okazuje, ze to syn koleżanki z pracy mojej mamy ( dodatkowo nasi rodzice razem studiowali w Krakowie na jednej uczelni - cała czwórka) - wyjechaliśmy na studia do Krakowa w tym samym roku, chodziliśmy na te same imprezy, nasi rodzice mieszkają w odległości 20 km od siebie (odległość od jednego domu do drugiego) a my nigdy wczesniej sie nie spotkaliśmy - dopiero 200 km od domu lol
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

mąż mężem ale życie prywatne trzeba mieć ;)

dragonfly

Cytat: salsa w 03 Lut 2009, 17:23:00
Cytat: dragonfly w 03 Lut 2009, 08:33:53
Cytat: salsa w 03 Lut 2009, 00:12:37
u nas  tego etapu nie było, bo jak juz my sie poznaliśmy (trafiliśmy na siebie przypadkiem w Krakowie) to sie okazało, ze 200 km stad nasi rodzice znaja sie od lat studenckich,  mieszkają niedaleko  siebie i pracują razem od 25  lat! i wiele razy wodkę razem pili lol
tego jeszcze nie bylo  :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl:

no co Ty, nie mow, że nie czytałas jak na strefie opowiadałam o kulisach mojego związku z osobistym małżonkiem lol
polazłam na salsę, poderwałam sobie instruktora (na studiach to było jeszcze) a tu sie okazuje, ze to syn koleżanki z pracy mojej mamy ( dodatkowo nasi rodzice razem studiowali w Krakowie na jednej uczelni - cała czwórka) - wyjechaliśmy na studia do Krakowa w tym samym roku, chodziliśmy na te same imprezy, nasi rodzice mieszkają w odległości 20 km od siebie (odległość od jednego domu do drugiego) a my nigdy wczesniej sie nie spotkaliśmy - dopiero 200 km od domu lol
nie, az takich "szczegolow" nie znalam.... ale fajnie  :dreaming: :dreaming: :dreaming:

wrobelek0403

Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le pomyślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. /M.Twain/
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

foczkaka

UFFF przezyłam.  :dance:

Stresa miałam jak nie wiem co. Zebraliśmy się w czwartek rano, pojechalismy po teściową i tam moment wyjazdy odwlekaliśmy tak długo jak się dało. W drodze do mojego domu (jakies 4-5 godzin) tesciowa wykazywała coraz wieksze zdenerwowanie, ale nie starałam się jej uspokajac :P (wiem, wiem świnia ze mnie :P ) pomyslałam sobie ze sama jest sobie winna i jak troche poprzezywa to jej nie zaszkodzi :P W domu powitał nas cały komitecik, bo siostra, brat i bratowa dzielnie wspierali moja mame. Na początku, wiadomo, było sztywno, wszyscy starali sie gadać o czymkolwiek. Tesciowa perorowała podniesionym glosem (ona tak ma ze mowi dwa razy głosniej niz reszta otoczenia). Na szczęście powstrzynywała sie od przeklinania, bluzgania i co bardziej niewybrednych komentarzy. po jakichs 3 godzinach na stanowisku, czyli w salonie z matkami zostałam juz tylko ja i narzeczony. Tesciowa zeszła na temat wesela. Zaczęła od tego ze my jej o niczym nie informujemy, ona biedna nic nie wie, odcieta od wszelkich przygotowan itd. Pomineła oczywiscie ze od roku usilnie przemycam w rozmowie jakiekolwiek wzmianki o slubie i weselu, a ona je od roku uparcie przemilcza, udaje ze nie słyszy, ewentualnie okazuje niezadowolenie. Nastepnie zaczęła nas "oficjalnie" wypytywac o ceny, koszty, ustalenia, bla bla. Oczywiscie tak jakby nigdy wczesniej o nich nie słyszała. Wreszcie oznajmiła mojej matce ze powinny nam pomoc w finansowaniu imprezy. No to my oczywiscie tłumaczymy, ze dlatego robimy skromne przyjecie bo nie chcemy pozyczac kasy, ani brac jej od kogokolwiek, robimy to na co nas stac, jestesmy dorosli, nie potrzebujemy pomocy bla bla. A tesciowa swoje. My znow argumenty, na nie. Tesciowa swoje. I tak jakas godzine. Mojej mamie było niezrecznie, bo ona poprostu nie bardzo ma z czego nam dołozyc. My staramy sie jakkolwiek zamknac juz ten temat. Tesciowa swoje.... :P
No ale po kolejnym stwierdzeniu, ze jak bedziemy w potrzebie to ją poprosimy, dała za wygraną. Ufff :P
Wymiękliśmy około godz 23. Tesciowa perorowała prawie do 1 w nocy.

Piątek: Rano załatwianie, USC, moja stara parafi itd. Zabralismy tesciowa, zeby poznała miasto i nie platała sie po domu :P Ogólnie spoko, acz zdążyła popsuc mi humor kilkakrotnym upewnieniem sie czy nie jestem w ciazy bo jakos ostatnio utyłam  :zly:
No ale dobra, ona tak ma. Zawsze, ale to ZAWSZE musi wygłosic jakas uwage o wadze, figurze, odchudzaniu itd.
reszta piątku upłynęła nam na siedzeniu w towarzystwie mam i nudzeniu sie. Tesciowa nawijała juz wprawnie niczym Fidel Castro. O wszystkim, o swoim polu, o zwierzetach, o pracy, o cholera wie czym jeszcze (nie wiem, czesto sie wyłączałąm), najgorzej było jak wchodziła na tematy polityczne. POdnosiła głos jeszcze bardziej i wygłaszała swoje opinie tonem nie znoszącym sprzeciwu. Mojaj mama ograniczyła sie w zasadzie to kiwania głową i przytakiwania, oraz uspokajania od czasu do czasu :P

Sobota juz jakos zleciała. Rano pokazalismy tesciowej restauracje w ktorej bedzxie impreza. A potem mielismy troche spokoju, bo na czas załatwiania spraw w kosciele i objezdzania rodziny z zaproszeniami porzucilismy tesciowa w domu.  Prawie musielismy uchodzic po kryjomu. :P
No a w niedziele rano juz wyjazd. Uffff :P

W sumie dobrze ze doszło do tej wizyty. Tesciowa chyba nabrała do mnie troche zaufania. Juz nie jestem uosobieniem wszelkiego zła, ktore to przyjechało z miasta, zeby sprowadzic jej dobrego, poczciwego synka na złą droge. A przynajmniej nie byłam przez te kilka dni :P bo nie wiadomo jak sie sytuacja jeszcze rozwinie.
Mysle ze to, ze matki sie poznały zaoszczedzi nam wszystkim troche stresow w dniu slubu.

No to sie nagadałam ;)
Nie możesz mieć wszystkiego, bo gdzie byś to położył...

panikarola

Nic tak nie cieszy, jak seria z pepeszy.

zuzia

foczkaka
czyli macie to już za sobą!

ja za swoją teściową jestem mega wdzięczna. ma swoje wady (ale nie twierdzę, że moja mama nie ma) ale jest w porządku :)

rubin04

I ja poleję w nagrode za dzielnosć! :beer:

A Twój wątek z kiecką i innymi takimi jest juz na strefie przygotowań?
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
  Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

foczkaka

dzieki dziewczyny za  :beer: odwdzieczam sie :)  :beer:

watek przygotowawczy gdzies sie tam placze :)
Dzis jedziemy odebrac obrączki ... ale od wczoraj jakos mnie to nie cieszy wszystko bo nagle mamy problemy z mieszkaniem :/
Nie możesz mieć wszystkiego, bo gdzie byś to położył...

panikarola

ale czemu, co sie dzieje? obrączki się tak fajnie przymierza!!!
Nic tak nie cieszy, jak seria z pepeszy.

foczkaka

Cytat: panikarola w 09 Lut 2009, 13:41:37
ale czemu, co sie dzieje? obrączki się tak fajnie przymierza!!!

No bo my wynajmujemy mieszkanko. Po ślubie mielismy wynajmowac jeszcze jakis czas, zbierac kase dalej i zaczac myslec o jakims kredycie. A tu nagle wczoraj wieczorem (swietny moment swoją drogą - niedzielny wieczór) dzwoni kobieta od mieszkania, ze podnoszą nam czynsz o kolejne 500 zł. No i bez sensu, mielismy tu mieszkac jak najdłuzej, a bedzie trzeba znow szukac czegos tanszego. Nienawidze przeprowadzek!  :zly: Czytam od rana o kredytach, ogladam oferty mieszkan i grzebie sie w tych wszystkich kalkulatorkach, ale ni hu hu, teraz nas nie stac na nic własnego. Bedzie trzeba znow jezdzic, szukac, potem przenosci sie znow z całym tym majdanem, zeby gdzies pomieszkac kolejne poł roku. Naprawde myslałam ze zostaniemy tu dłuzel ...

I takim to sposobem nie ciesze sie juz nawet z tych obraczek :/
Nie możesz mieć wszystkiego, bo gdzie byś to położył...

zuzia

foczkaka
a jak macie w umowie? mogą wam tak podnieść?

panikarola

no to rzeczywiście przykre... może w tym nowym miejscu uda się trochę dłużej pomieszkać?  :empathy:
Nic tak nie cieszy, jak seria z pepeszy.

foczkaka

Mamy umowe pisemna, acz mieszkamy nieoficjalnie, bez zameldowania nawet tymczasowego. Musze ją znaleźć dzis i przeczytac co tam jest o czynszu. Ale podnoszą go od kwietnia a nie juz, wiec teoretycvznie mamy czas na wypowiedzenie i szukanie czegos nowego.

Tylko mi sie tak bardzo nie chce przeprowadzac....  :headbang: No i gdzie ja teraz znajde cos w tej samej cenie, czyba w innym wojewodztwie :P
Nie możesz mieć wszystkiego, bo gdzie byś to położył...

mayagaramond

Prawnikiem nie jestem ale to chyba niemozliwe, zeby podniesc czynsz o 500 zloty! Nawet jakbys 5000 placila to bylaby to 10% podwyzka. Nie ma jakis uregulowan prawnych w tej sprawie?

Juz sie nie dziwie, ze ludzie wola brac kredyty na 30 lat byleby nie wynajmowac...
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

magdalinska


panikarola

no, nam pani powiedziala, ze bedzies przedawac to mieszkanie, ktore wynajmujemy, ale dala nam dwa miesiace na znalezienie nowego, a jakbysmy potrzebowali a ona jeszcze nie miala kupca to trzy...
Nic tak nie cieszy, jak seria z pepeszy.

niewiemjaka

foczkaka polewam boś dzielna kobieta! :)
powodzenia z mieszkaniem!

sunflowerka

Cytat: panikarola w 09 Lut 2009, 14:05:59
no, nam pani powiedziala, ze bedzies przedawac to mieszkanie, ktore wynajmujemy, ale dala nam dwa miesiace na znalezienie nowego, a jakbysmy potrzebowali a ona jeszcze nie miala kupca to trzy...
'
co???????????????????????????????????? 2 miesiące?? Czy ona jest nienormalna?
Kurcze no wierzyć mi się nie chce. Powiedz, że pól roku, tyle trwa wypowiedzenie mieszkania, z tego co wiem jest na to ustawa (może koleżanki po prawie podpowiedzą) Co do zameldowania, to też już chyba nie musicie mieć, kiedyś tak było, ale teraz podobno już nie.
Moja droga ja też miałam lokatorów, ale dałam im 6 miesięcy wypowiedzenia. Po 6 miesiącach dzwonię żeby się umówić na odebranie kluczy, a oni mi ze się nie wyprowadzą, bo nic nie znaleźli (tu chodziło o cenę raczej, bo u mnie mieli naprawdę bardzo tanio). Potem był cały hard-core i wojna o to żeby się jednak wynieśli, bo chciałam sie tam wprowadzić z moim narzeczonym , który przez całą ta sytuację nie miał by gdzie mieszkać. Potem mi jeszcze obrobili za przeproszeniem dupe w każdym sklepie na mnie nagadali, że ja ich WYRZUCIŁAM na ulice. No cholera mieli 6 miesięcy.
Także dziewczyno, walcz, bo moim zdaniem powinnaś dostać trochę więcej czasu na wyprowadzkę.





Dodany tekst: 09 Lut 2009, 15:24:32

Cytat: foczkaka w 09 Lut 2009, 13:22:22
UFFF przezyłam.  :dance:


Mysle ze to, ze matki sie poznały zaoszczedzi nam wszystkim troche stresow w dniu slubu.



Zawsze do przodu. Gratuluję. Dla mnie zapoznanie matek też było dużym przeżyciem. Piwo 4U :beer:



panikarola

sunflowerka, a nam w sumie calkiem pasowalo. juz szukalismy od jakiegos czasu mieszkania i akurat sie zmiescilismy w tych dwoch miesiacach, a pani sprzedala mieszkanie tak, zebysmy i jeszcze ten dodatkowy mieli na przeprowadzkę. wiec wyszlo w porzadku, niemniej nie jest lekko z wynajmem...
Nic tak nie cieszy, jak seria z pepeszy.