TEŚCIOWA

Zaczęty przez malutenka, 30 Sie 2007, 20:36:41

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

kar0la80

Rany tak sobie czytam i czytam i az sie boje. Moja przyszla tesciowa na razie jest ok, generalnie rodzice mojego N. wyznaja zasade nie wtrącania sie ale... kurcze dlaczego zawsze musi byc jakies ale  :-/  na razie mamy zaklepane najwazniejsze rzeczy ale z rodzicami N czeka nas jeszcze rozmowa na temat gosci a oni by chcieli zaprosic sasiadow (na slub ok ale nie na wesele) jakas daleka rodzine z ktora widzieli sie ostatni raz 7 lat temu a wczesniej jakies 20...my nie chcemy robic wielkiego weselicha tylko tak na 70-80 osob, a tu mi wychodzi 110, no to 30 osob to jest roznica :-|  ale na razie wszystko przede mna, moze nie bedzie tak zle,a za was trzymam kciuki: jak najwiecej milych tesciowych i jak najmniej kontaktow z tymi wrednymi :-D

mary

Moi przyszli teściowie też raczej są wyznawcami zasady niewtrącania się. Ostatnio usłyszałam od przyszłej szwagierki, że mam szczęście, że będę miała taką świetną teściową. Hmmm. Jak czytam co tu niektóre wypisują (szczerze współczuję) to jestem skłonna przyznać, że mam szczęście. Jednak uważam, że teściowa dla synowej nigdy (raczej) nie jest taka dobra, jak dla syna czy dla zięcia.

esiaesia

Ja już o matce M kiedyś pisałam i nie będę się powtarzać. Co zostało mi w pamięcie to, to że 'rozbijam jej rodzinę'. Chyba nic więcej pisać nie muszę.
Tyle że ja jestem jeszcze na etapie przejmowania się, wszystko biorę do siebie. Zawsze jak mam ich odwiedzić czuję ścisk w żołądku, choć teraz nie traktują mnie juz z taką wrogością - ale ja pamięć mam dobrą. Mam wrażenie że oni uważają że moją zasługą są nasze 'chłodne' stosunki, że niby sama sobie na to zasłużyłam unikając ich. Wiem że dużą przykrość sprawiam M nie odwiedzajac z nim jego rodziny, na szczęście on rozumie moje powody i nie zmusza mnie do niczego.

tachogti

A ja bede miala dwie tesciowe...Ale ani jedna ani druga nie wtracaja sie i maja swoje sprawy :) a ta "druga" tesciowa i tata Narzeczonego nas wspieraja i sa super - generalnie wszytskim zycze takich tesciow :D moj Narzeczony ma gorzej bo moja mamusia jest delikatnie mowiac ekspansywna i autorytarna, ale staram sie go przed nia bronic  :-P chociaz mysle ze do glowy by jej nie przyszlo w jakis sposob chciec nam namieszac - lubi mojego N i wie jak to jest miec okropna tesciowa bo sama taka ma  :roll: ja wlasnie az sie boje "wystepow" tejze babci przed slubem i weselem, dobrze, ze na codzien daleko mieszka  :mrgreen:
Typical sharp-shooting, hard-drinking, katana-wielding, happily divorced housewife :P

esiaesia

Cytat: "tachogti"....lubi mojego N i wie jak to jest miec okropna tesciowa bo sama taka ma  :roll: ...

Ja się właśnie dziwię niektórym teściowym, właśnie tym które same mają okropne teściowe, a potem takie same są dla swoich synowych  :roll: choć jak widać są wyjątki :)

ishka82

Cytat: "tachogti"A ja bede miala dwie tesciowe.
A jakim cudem od razu dwie :?:

Kasia

Cytat: "ishka82"
Cytat: "tachogti"A ja bede miala dwie tesciowe.
A jakim cudem od razu dwie :?:

może jedna to matka młodego a druga to macocha młodego

tachogti

Kasia,  dokladnie jedna mamusia Narzeczonego, a druga zona jego tatusia  :) i jeszcze jedno - nabawie sie fantastycznej szwagierki  :-D czasem sie zastanawiam czy nie wole rodziny Narzeczonego od swojej  :-P
Typical sharp-shooting, hard-drinking, katana-wielding, happily divorced housewife :P

foszek

Cytat: "tachogti"czasem sie zastanawiam czy nie wole rodziny Narzeczonego od swojej
A ja sie nie zastanawiam, tylko wole rodzine meza od swojej.
Tesciowa nawet przyjechala specjalnie na moje urodziny 200 km  :)
A reszta jej rodziny w 100 % zlozyla mi zyczenia, podczas gdy o nich zapomniala m.in siostra i brat :-) Nie mowiac juz o wujkach i ciotkach

julka

Malutenka, na życzenie - odkopałam Ci strefę Godzilli  :mrgreen:
A serio - jja też nie uważam, że każdy ma mnie lubić, ale to co Ty opisujesz to jest jawna niechęć i brak akceptacji wyboru syna; chyba nie sądziła, że przyjdzie i zapyta: "Mamo, mogę się ożenić z Maluteńką"?  ;-)

malutenka

Cytat: "julka"Malutenka, na życzenie - odkopałam Ci strefę Godzilli
Dziękuję, masz u mnie kawę, jak przyjedziesz na wczasy dietetyczne na wyspę :mrgreen:
Wiesz, gdyby to była tylko niechęć i brak akceptacji, ale w tej chwili zaczyna się traktowanie mnie i Męża jak kur znoszących złote jajka, cały czas marudzenie o to, żeby ich wspomóc finansowo. A ja naprawdę nie mam z czego! Co z tego, że tutaj zarobki są wysokie, jak życie dużo droższe, a przecież nie zrobię tak, że nie będe jeść, czy sobie mydła nie kupię, bo oni potrzebują. Szczególnie, że na brak kasy nie mogą narzekać.
Nie lubi mnie i jej święte prawo, ale traktowanie swojego syna jako hipotetycznego źródła dochodów, chociaż i tak jest 'beznadziejny', 'zły'...
dwa dni przed ślubem usłyszał, że 'wymyślił sobie ślub i ze mną sobie życie zmarnuje'

maroonbug

No co za ludzie Malutenka, to sie w glowie nie miesci! W ogole to Ci powiem tak: skoro Tesciowa taktem (i innymi istotnymi cechami tez) nie grzeszy, to Ty za bardzo sie nia nie przejmuj. Stay positive i ciesz sie ze nie mieszkacie po sasiedzku. Jak im tak ciezko z finansami idzie, to na pewno Was nie odwiedza :D
A propos zdjec myszoskoczkow: beda na pewno, tylko nie moge potwierdzic kiedy:-P

julka

Cytat: "malutenka5"Dziękuję, masz u mnie kawę, jak przyjedziesz na wczasy dietetyczne na wyspę  

Uważaj, bo naprawdę Cię odwiedzę  :mrgreen:  I myszoskoczki się przestraszą  :-P

maroonbug ma rację - ciesz się, że nie ma ich w pobliżu, nie rozumiem, my do tej pory jesteśmy no rodzicielskim wikcie, nikt nie ma pretensji i nie oczekuje pomocy, radzą sobie sami i chcą dzieci wspomagać...
A najlepiej jak godzilli udowodnicie, że się zawsze będziecie kochać (bo w doróżnieniu od rodziców żonę/męża to sobie można wybrać :) ) i życia będziecie mieli fajne a nie zmarnowane, bo na wojny z taką osóbką to naprawdę szkoda nerwów...
3maj się maluteńka i plechy wylecz, bo Cię tam naprawdę reumatyzm wykręci  ;-)

brawurka

o mój ulubiony temat wzniesiony na wyżyny:)Maluteńka moja teściowa, wszystkim do okoła opowiadała jak to robi wesele synowi (nikt jej nie prosił, mogliśmy zrobić male przyjecie), naspraszała kupe gości, tydzień przed ślubem powiedziała ze nie ma kasy, gadała z największą plotkarą na wsi, że TOMKOWI brakuje kasy na wesele i bogaty wujek który mieszka na parterze domu nie chce dać kasy. plotuch zajął się sprawą i cała wieś huczała, ba nie jedna wieś! wzięla kamerzyste (ja chciałam innego, ale ten mial być tańszy)w sobotę był ślub, a ona w środę wyjechała do belgii do pracy (dzieki Bogu), ale... musieliśmy jej kase pożyczyć, a jak się potem okazało zaplacić również za wcale nie taniego kamerzyste.

malutenka

Cytat: "julka"I myszoskoczki się przestraszą :-P
Julka, Ty w prezencie ślubnym ode mnie jednego mysiego skoczka dostaniesz :mrgreen: a może chciałabyś parę? Zrobiłaby Ci się mała farma gryzoni jak u mnie (11 w 6 miesięcy) :P.
Cytat: "maroonbug"Stay positive i ciesz sie ze nie mieszkacie po sasiedzku. Jak im tak ciezko z finansami idzie, to na pewno Was nie odwiedza :D
Ale ja powoli zaczynam chcieć wracać do mojego kochanego Krakowa i nie zamierzam czekać, aż Godzillę jacyś dobrzy ludzie na Sybir wywiozą. Ja sobie daję z nią radę, gorzej z moim mężem...

julka

Cytat: "malutenka5"Julka, Ty w prezencie ślubnym ode mnie jednego mysiego skoczka dostaniesz  a może chciałabyś parę? Zrobiłaby Ci się mała farma gryzoni jak u mnie (11 w 6 miesięcy)  .
Dzięki, malutenka, do kwietnia to pewnie będziesz miała kolejnych 11?  :-D .
Czym się to karmi? Nie możesz Godzilli parki podesłać, może by ją trochę popodgryzały? :mrgreen:

malutenka

Cytat: "julka"
Dzięki, malutenka, do kwietnia to pewnie będziesz miała kolejnych 11? :-D .
Czym się to karmi? Nie możesz Godzilli parki podesłać, może by ją trochę popodgryzały?
Nie będzie następnych, bo miła sąsiadka weterynarz oddzieliła facetów od ich kobiet i rozmnażanie zostało raz na zawsze zakończone.
Karmi się toto karmą dla gryzoni, niby jest specjalna dla myszkoskoczków, ale ostatnio kupiliśmy taką dla mini królików i też wcinają.
Nie dam skoczków Godzilli! One tylko w dobrych rękach mogą żyć: D

julka

Cytat: "malutenka5"Nie dam skoczków Godzilli! One tylko w dobrych rękach mogą żyć: D

To dobrze, żeś Męża od niej szybko wyciągnęła, bo koniec jego byłby bliski :-P

A kiedy będą zdjęcia myszoskoczków? Może jak się napatrzę, to się mi też takich zachce...
Z plecami lepiej?

malutenka

Cytat: "julka"A kiedy będą zdjęcia myszoskoczków? Może jak się napatrzę, to się mi też takich zachce...
Z plecami lepiej?
wiesz co, maroonbug ze znajomymi byli kiedys u mnie i zrobili professional sesję myszoskoczkom, czekam teraz na zdjęcia, jak nie dostanę, to pokażę ;)

julka

Te zwierzątka to się normalnie w zoologu kupuje? Bo chyba nigdy nie widziałam, może to jakiś wyspiarski wynalazek?  :mrgreen:

malutenka

W normalnym zoologu :) A najlepiej poszukać prze allegro. Jak wielbłąda znalazłam, to i myszoskoczki są w Polsce :)

vobi

Spoko, myszoskoczki w Polsce tez sa, dzisiaj widzialam w zoologu :), nawet niedrogie, zdaje sie 15 pln za egzemplarz. I w tymze samym sklepie zoologicznym sie zakochalam... w szynszylu (w szynszyle?  :roll: ) bezowym czy jakos tak. Jezu, jaki on (czy ona) byl fajny... Juz sie zastanawiam gdzie by znalezc w domu miejsce na klatke dla takiego szynszylka...  Tylko musze troche poczytac o jego hodowli, nie wiecie czy toto bardzo wymagajace jest w utrzymaniu? Nie mam niestety zadnego doswiadczenia w hodowli gryzoni :-? Najsmieszniejsze jest to, ze malzonek, ktory zasadniczo poza rybkami zadnych zwierzat domowych nie toleruje, nawet pomysl podchwycil, chyba ma nadzieje ze przez to zapomne o psie... akurat, jeszcze bede miala i pieska  :mrgreen:

zuzia

Cytat: "vobi"Tylko musze troche poczytac o jego hodowli, nie wiecie czy toto bardzo wymagajace jest w utrzymaniu? Nie mam niestety zadnego doswiadczenia w hodowli gryzoni
Cytat: "vobi"w tymze samym sklepie zoologicznym sie zakochalam... w szynszylu (w szynszyle?  ) bezowym czy jakos tak

jeżeli chodzi o szynszyle to wiem co nieco. Sama rozważalam zakup tego potwora.
1. szynszyle prowadzą nocny tryb życia. Można je oczywiscie przestawić, ale nie jest to proces latwy ani szybki.
2. muszą mieć wysoką klatkę.
3. skaczą. Musisz sie więc liczyć z tym, że jak wypuścisz go z klatki - będzie skakal/skakala po meblach, pólkach, może obgryść kwiatki.
4. ma specjalną karmę - to nie jest wada, po prostu trzeba o tym pamiętać. Ich karma jest specyficzna i karma dla innych gryzoni nie bardzo się dla nich nadaje.

Mam kolegą, który ma szynszyla. Wszysko bylo ok do 2-miesiąca - wtedy zacząl rozrabiać. Ale wszystko zależy od osobnika :)

kar0la80

Cos chyba zeszlyscie z tematu  ;-)  mialo byc o godzilli a tu cala strona o myszoskoczkach :lol:  a ja do jutra chyba nie dozyje :->  idziemy na obiad do godzilli i bedziemy pierwszy raz rozmawiac o weselu i juz wiem ze ona nie chce winietek, nie chce zeby moim swiadkiem byla mezatka, pewnie jeszcze zazyczy sobie wyprowadzenia :-x i o wielu jej pomyslach na pewno jeszcze duzo uslysze :-/  ja sie oczywiscie nie dam ale stresuje mnie ten obiad jutrzejszy, dodam ze moj N tez mysli tak jak ja i wogole sie nie przejmuje swoja mama :lol:  wiec moze jakos przezyje, nienawidze taki rozmow i sytuacji :evil:

inkageo

Nie zaglądałam nigdy do strefy godzilli, jakoś tak nie potrafię prać publicznie brudów, ale może czas się przełamać ;) Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniędze ;) Nie opłacaliśmy ślubu i wesela w 100% z własnej kieszeni. Do kosztów dokładali nam się rodzice. Podzieliliśmy to tak, że my płacimy za wszystko co zw. z ceremonią, muzyką, fotografów, ubrania, za swoich gości (czyli przyjaciół i znajomych), ich nocleg, podróż poślubną itd., a rodzice za swoich gości (tu wliczylismy rodzinę), alkohol, napoje i ciasta. Taki podział kosztów został zaproponowany na spotkaniu rok przed ślubem. Teściowie nie zgłosili żadnego sprzeciwu, ponieważ mają malutką rodzinę i nie zapraszali znajomych, to ich koszty nie były duże. Zrobiliśmy szczegółowy kosztorys i daliśmy im wyliczenie żeby wiedzieli o jakiej sumie rozmawiamy. Teśniowie nie są bogaci, ale oboje pracują, mają jeszcze jednego dorosłego syna, który również pracuje i ma swoje życie. Początkowo zastanawialiśmy się czy obarczać teściów jakimikolwiek kosztami, mąż nie wziął od nich ani złotówki od kiedy skończył szkołę średnią, na studuach utrzymywał się sam, do domu rodzinnego nigdy nie wrócił. Jednak pomyślałam, że mogliby się poczuć niepotrzebni i odsunięci na drugi plan, gdybyśmy ich w nic kompletnie nie zaangażowali, stąd decyzja - nie zapłacą za kilku swoich gości i czują się współgospodarzami imprezy.. Data ślubu się zbliżała, spotykaliśmy się, opowiadaliśmy o postępach w przygotowaniu, zabraliśmy teściową żeby obejrzała salę, menu. Miesiąc do ślubu o pieniądzach ani słowa, tydzień - o pieniądzach ani słowa.. No i jakby nigdy nic przyjęcie się odbyło, a od nich nie dostaliśmy ani grosza z ustalonej kwoty.. Podobno do końca teść czekał na jakąś zaległą wypłatę, której nie dostał.. Wiem to tylko od męża, bo przy mnie czy moich rodzicach teściowie nie wspomnieli ani raz o pieniądzach.. Ani teraz, ani przed ślubem.. Przez tą całą niezręczną sytuację straciłam do nich sympatię, tak się nie robi, jeżeli mieli problemy finansowe, to należało nas uprzedzić, a co by było jeżeli nie mielibyśmy tych dodatkowych pieniędzy.. No i coś czuję, że nie zamierzają nam ich oddać..
Imagine there is no hate