Jak dlugo zamierzacie zostac w domu?

Zaczęty przez dragonfly, 01 Paź 2008, 16:31:32

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

brawurka

tak sobie czytam i czytam i jedno mi do głowy przychodzi... bardzo idealizujecie swoje życie z dzieckiem, bierzecie pod uwage takie rzeczy jak: 4 noce pod rzad płacz, marudzenie cały dzień, ze nawet do ubikacji nie da sie wyjśc bo ryk na pół bloku, idziecie do znajomych i nie ma kawki przy stoliku, tylko siedzenie na dywanie i pilnowanie zeby dziecko nie rozwlilo pokoju,a kawa na parapecie zeby nie zdjelo ze stolika, samochodem nie da sie jechac bo dziecko nie lubi i drze sie ze az wymiotuje, jazda w wózku to koszmar i chce tylko ne ręku, godzinne usypiane w płaczu a spanie 20 min i tak 5 razy dziennie???
nie zdarza sie to wszytsko oczywiscie na raz, choc przez 9 miesiecy zycia majki przeszlam przez to. nie znam matki ktora po najdalaje roku nie
marzy o powrocie do pracy. oczywiscie opieka nad dzieckiem daje ogromna satysfakcjie i fajnie jest patrzec jak z nieporadnego niemowlaka rośnie fajne dziecko, ale to ciezka praca i nie dzieje sie to w ciagu tygodnia, czeto dni sa takie same.
justyna brawa dla mamy, ze nie zapomniała jak to było

nionczka

#101
Ja najpierw odpowiem na watek a potem przeczytam co juz nasmarowalyscie :-)
Mój plan jest taki: 16 tygodni macierzynskiego, ktore mi przysluguja w domu, do tego dodac godziny na karmienie, ktore mozna zamienic na wolne dni plus urlop z 2009. Przy odrobinie szczescia bede mogla zostac 6 m-cy z mala w domu i zarabiac 100% mojej pensji.
Potem albo mala pojdzie do zlobka a ja wroce do biura albo bede pracowala z domu. Albo polaczenie zlobka z praca w domu. Niestety gdyby chciala zatrudnic opiekunke moja praca przestalaby miec sens z finansowego punktu widzenia bo pracowalabym na opiekune. Jesli uda mi sie pogodzic prace z domu z zajmowaniem sie dzieckiem (wiem, ze to nie takie latwe) nie tylko spedze z nia wiecej czasu, ale mala bedzie slyszala wiecej jezyka polskiego. A to jest dla mnie bardzo wazne.
Chyba, ze wyjedziemy gdzies do innego kraju w miedzyczasie (sa takie plany) to wtedy bede siedziala w domu i telepracowala dla mojej firmy.
Takie sa plany a co z tego wyjdzie pokaze zycie. Ale 16 tygodni jest nietykalnych  :baby:

Moj maz w tym momencie zaczyna nowa prace i negocjuje z paroma firmami poza Hiszpania wiec nie wiem co bedzie. Ja po macierzynskim tez zaczynam szukac pracy poza Hiszpania i jesli mi sie uda to moze on bedzie sie zajmowal Irene.

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

kamelia04.08.2007

Cytat: salsa w 01 Paź 2008, 23:54:21
kamelia04.08.2007 chodzisz na salsę !! super
gdzie?

w Compiegne
http://pl.wikipedia.org/wiki/Compi%C3%A8gne

Wcześniej chodziłam w Dreźnie, potem w Piasecznie, teraz tutaj.
legalna teoria dowodowa rozbudowała klasyfikację dowodów wg. ich wartości, znano min. dowody pełne, niepełne, półpełne, niezupełne, więcej niż półpełne, mniej niż półpełne, a także oczywiste, poważne, przekonujące, rzeczywiste, wątpliwe, podejrzane

nionczka

kamelia04.08.2007 :offtopic: wiec z gory przepraszam reszte :-)
Nie powinnas miec problemu z dostaniem sie na doktoranckie we Francji. Moja siostra byla z polskim dyplomem i bez problemu. Ja tez sie staralam, ale nie dostalam stypendium wiec musialam sie pozegnac. Ale administracyjnie problemów nie mialam. Obie sytuacje mialy miejsce jeszcze przed przystapieniem PL do UE.
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Kasia

a ja jeszcze nie wiem co będzie :)

kiedyś miałam ambitne plany zawodowe, planowałam że po urodzeniu dziecka to bardzo szybko wróce do pracy itd

teraz priorytety BARDZO mi sie zmieniły :)
życie zawodowe schodzi na dalszy plan

na pierwszym miejscu jest dla mnie rodzina

dwa lata temu, zabiegana zapracowana, miałam mało czasu aby spędzać czas z bliskimi
odeszli szybko, za szybko a ja żałuję że nie wziełam wtedy urlopu i nie byłam razem z nimi, że nie zabrałam ich na spacer do parku czy do kina.

teraz wiem jak ważny jest czas spędzony z bliskimi
i nikt mnie nie przekona że rozwój zawodowy może być DLA mnie bardziej satysfakcjonujący

moje życie to moi bliscy, to rodzina, moje przyjemności itd.
praca służy mi do tego abym miała pieniądze na to moje życie

a nie odwrotnie że żyję aby pracować - to dla mnie bez sensu



Ile zamierzam zostać w domu?? Zamierzam zostać tyle ile bedzie wymagała sytuacja i ilę bedę chciała :)
Dzisiaj nie mogę absolutnie zakładać jaki to bedzie okres czasu

kamelia04.08.2007

Cytat: siog w 01 Paź 2008, 20:27:19
dziwia mnie tutaj dziewczyny, ze macie takie skrajne poglady i nic posrodku. "Siedzenie w domu = odciecie od ludzi = siedzenie w 4 scianach" Ja tego nie rozumiem. Czyli poza praca i domem nie ma zycia??

ja nie bede siedziala odcieta od ludzi w czterech scianach, bo
* mozna spotykac sie z rodzina
* chodzic na silownie/zajecia z dzieckiem
* na basen
* spotykac sie z przyjaciolmi
* zajecia rozwijajace z innymi dziecmi i rodzicami
* biblioteka

przy samym dziecku (szczegolnie w takim wieku) jest tyle ciezkiej pracy ze naprawde nie ma czasu sie nudzic.

mozna wynajac nianie nawet na wieczory w weekend i wychodzic tylko z mezem lub z przyjaciolmi. I wiele innych opcji... te przyklady sa z autopsji (w naszych rodzinach) i nikt nie siedzial w 4 scianach i nie stracil pracy/wypadl z obiegu. ale to nie sa polskie realia wiec nie wiem jak to dziala.

pewnych rzeczy nie jestes sobie w stanie wyobrazic, podobnie jak i dziewczyny w PL - wcale sie wam nie dziwię. Wszystkie jestescie u siebie.
Sytuacje sa jednak bardziej skomplikowane i zaraz to uzasadnię.
W mojej sytuacji "Siedzenie w domu = odciecie od ludzi".

Mieszkam w kraju, którego jezyka (jeszcze) nie znam, z kolei tubylcy nie znają mojego języka, ani innych jezyków, którymi sie posługuję. Nie mieszkam w stolicy, tylko na prowincji, w ładnym miescie historycznym.
Dla mnie najblizsza cywilizacja, to oddalony o 80 km Paryż. Paryż dla mnie oznacza: kurs francuskiego, polską bibliotekę, prace zawodową/studia doktoranckie.

Nie znam tu nikogo, zreszta nie wyobrażam sobie szukania znajomych, bo i jak? mam siedziec w kawiarni i zaczepiac ludzi, czy czekac az sie do mnie jakis natręt przysiadzie?

Rodzina i kolezanki mieszkaja 1600 km (najblizsze lotnisko 60km - problem nie w odległosci do lotniska, ale w cenach ropy, poza tym mój maz prcuje i nie ma urlopu z gumy).
Zreszta w zyciu to jest tak, ze kazdy ma swoja prace, swoje problemy dnia codziennego i znajomi są potem okazajonalnie.
Rodziona meza tez mieszka konkretny kawałek drogi - z nimi nie pogadam bezposrednio - wiadomo dlaczego.

Biblioteka, kursy, kino, teatr, ksiązki itd. - wszysko to jest piekne i ciekawe, ale nadal nie znam tego jezyka, wiec niestety z bólem serca, ale odpada. Pozostaja tylko moich kilka ksiazek, które przywiozłam z PL. Cały wagon woluminów jeszcze czeka, żeby go jakos przewieźć (w ciągu najblizszych 15 lat).
Zapisałam sie na tutejszy jezyk (dojeżdzam 80 km), zeby jakos tutaj samodzielnie funkcjonowac oraz z mysla o szukaniu pracy.

jak dziecko sie urodzi, to na poczatku człowiek jest w OGÓLE uwiazany i nie moze wyjsc sam nawet do piekarni za rogiem.
Żeby nie wymyslac takiego skrajnego przykładu jak mój, to moja bratowa w PL przez pierwsze tygodnie/miesiace po urodzeniu nie mogła wyjsc z dzieckiem nawet na spacer, bo nie miał kto jej wózka zniesc z 2 pietra, a sama dzwigac nie mogła.
Przy dziecku w takim wieku jest duzo pracy i owszem nudzic sie nie mozna, ale ile mozna tak usiedzieć? Przeciez pojawia sie zmeczenie, złosc i kazdy ma prawo do tego uczucia. Mozna zapomniec o wspólnych wyjsciach - pozegnałam sie juz z salsą, gdy młoda sie urodzi. Komu zrobimy podrzutka co tydzien późnym wieczorem?
Zostawic dziecko niani mozna baaardzo okazjonalnie i jest to wtedy wielkie swieto. Jak juz wspomniałam - na rodzine z racji odleglosci - liczyc za bardzo nie mozemy.
legalna teoria dowodowa rozbudowała klasyfikację dowodów wg. ich wartości, znano min. dowody pełne, niepełne, półpełne, niezupełne, więcej niż półpełne, mniej niż półpełne, a także oczywiste, poważne, przekonujące, rzeczywiste, wątpliwe, podejrzane

mayagaramond

kamelia04.08.2007 - mamy podobna sytuacje, rpznicy tylko taka, ze znam jezyk ;) Rodziny w okolicy niet (moze tesciowa sie tu przeprowadzi, ale to patykiem na wodzie pisane), znajomi to raczej tylko z pracy, bo H. tez stad nie pochodzi.

Najpozniej po 12, no moze 14 m-cach bede musiala wrocic do pracy, bo jedna pensja to za malo. Moja szwagierka postanowila zostac 3 lata w domu i troche sie dziwi jak kobieta chce isc do pracy po roku, ale ona moze sobie pogadac, bo jej maz swietnie zarabia.

Schody zaczna sie, jak nie znajde zlobka/ opiekunki za rozsadne pieniadze. Wtedy nie wiem co zrobie, ale przestalam sobie lamac tym glowe, bo i tak nie wiem co bedzie za 2 lata, jak dziecko sie pojawi. Moze dostane prace w firmie, ktora ma wlasne przedszkole ;)
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

zuzia

#107
ech....
ja też jeszcze nie wiem jak to będzie.
myśle, że będę zmuszona wrócić do pracy po macierzyńskim + wypoczynkowym. po cichu liczę na pomoc mamy, która jest chętna ale ma różne kłopoty ze zdrowiem więc nie chciałabym jej nadwyreżać.


kamelia04.08.2007

#108
Cytat: rubin04 w 01 Paź 2008, 20:41:57
Kamelia a czemu Ty sie na zdziecko zdecydowałaś skoro piszesz, że to taka kara boska i katorga dla Ciebie to siedzenie w domu? Bo tak mnei to troche zastanawia..

wydaje mi sie, ze pobieznie przeczytałas, to co napisałam, a moze takie twoje pytanie wynika z niezrozumienia problemu/sytuacji.

Napisałam, ze nie wyobrażam sobie siedzenia z dzieckiem przez co najmniej 3 lata w domu i ze mam zamiar oddac do złobka, czyli miejsca przeznaczonego do opieki nad małymi dziecmi. Co widzisz w tym złego? Czy taka postawa jest syndromem wyrodnej/złej matki?

Tak szczerze powiedziawszy, gdyby było mozliwe posiadanie własnych dzieci w inny sposób niz poprzez zajscie w ciaże i urodzenie, np. z jajka, to bym sie na to zdecedowała. Do tej pory miałam ciaże mniej wiecej wzgledna, nie idealna (mdłosci, zmeczenie na poczatku, opuchniete nogi w srodku), ale dajaca sie zniesc. Weszłam juz w trzeci trymesr ciazy i bolacy kregosłup jest codzinnoscia, bolesne skurcze mięsni tak samo, jak i twardniejacy brzuch. Do tego regularnie dochodza rózne dolegliwosci gasrtyczne. Wiesz, wczoraj ciaża dała mi sie tak dobitnie we znaki, ze mnie maz musiał z wanny wyjąć, bo nie dałabym rady wyjsć i bym tam spała.

Denerwuje mnie dorabianie ideologii do macierzynstwa, jaki to cudowny okres, jakie to 100% samospełnienie sie kobiety i ze kobieta powinna byc usmiechnieta i szczesliwa, bo moze sie opiekowac wrzeszczacym bobasem itd, itp. Nikt rozsadny nie stawia swojego zycia na jedna kartę, np. całe zycie wokół pracy, czy całe zycie wokół męża i dzieci. Z pracy zawsze moga wykopac jak sie przestanie byc potrzebnym, a maz moze dac noge z obca babą, dzieci z kolei rodzimy nie dla siebie i nie mamy prawa oczekiwać, że beda do smierci przy naszej spódnicy.
legalna teoria dowodowa rozbudowała klasyfikację dowodów wg. ich wartości, znano min. dowody pełne, niepełne, półpełne, niezupełne, więcej niż półpełne, mniej niż półpełne, a także oczywiste, poważne, przekonujące, rzeczywiste, wątpliwe, podejrzane

kamelia04.08.2007

Cytat: mayagaramond w 02 Paź 2008, 10:25:07
kamelia04.08.2007 - mamy podobna sytuacje, rpznicy tylko taka, ze znam jezyk ;)

i na tym własnie polega moje zacofnie a twój postep cywilizacyjny. W DE bym sobie lepiej radzila, bo znam ten jezyk (wprawdzie nie tak biegle jak ty) w stopniu umozliwiajacym funkcjonowanie.
Czasem w zartach do mojego meza powiem: dlaczego nie jestes Niemcem? ;)

W miescie w którym mieszkamy oboje jestesmy nowi, mój maz mieszka tu od roku, bo tu znalazł pracę, ja tutaj przyjechałam na stałe po skonczeniu studiów-czyli w II połowie czerwca i byłam juz w ciaży. Do chwili obecnej pracy nie znalazłam i nic nie zanosi sie na to, bym cos dostała do konca tego roku (młoda jest przewidziana na koniec roku).
Wszelkie kursy typu: języki obce, sporty itd zaczęły sie w poł. września, w wakacje nuda i posucha. Teraz razem chodzimy na salse, ale skonczy sie to, jak młoda sie urodzi.
Francuski mam w soboty, bo po urodzeniu ktos-czyli maż, bedzie musiał z dzieckiem siedzieć jak ja pojade sie uczyć. Zajecia w tygodniu odpadaja, bo chłop mój w robocie, a do tego dwa razy w miesacu lata słuzbowo do DE.

Nie wiem jak faktycznie wyglada tutaj sytuacja ze znalezieniem miejsca w żłobku, kazałam mezowi sie dowiedzieć i jak sie da to od razu zapisac. W Paryzu złobki sa, ale sa kolejki i ludzie zapisuja dzieci jeszcze przed urodzeniem.

Skoro juz tu jestem, to musze sie tego jezyka nauczyc, zeby funkcjonowac jak cywilizowana kobieta, a nie jak garkotłuk domowy. Wprawdzie mój maż był zbyt duzym optymista, bo twierdził, że w Paryzu z samym angielskim i niemieckim prace dostane niezaleznie od ciąży. No cóz, zycie zweryfikowało ten jego optymizm.
legalna teoria dowodowa rozbudowała klasyfikację dowodów wg. ich wartości, znano min. dowody pełne, niepełne, półpełne, niezupełne, więcej niż półpełne, mniej niż półpełne, a także oczywiste, poważne, przekonujące, rzeczywiste, wątpliwe, podejrzane

wrobelek0403

Cytat: mayagaramond w 01 Paź 2008, 21:12:01
Cytat: maraxela w 01 Paź 2008, 21:01:27
Jak ktos ma pewnosc ze wrazie jakby meza zabraklo to jest sie w stanie utrzymac samodzielnie to ja tez nikogo namawiac nie bede.

I w tym zalozeniu tkwi blad. Tzn. ze strony praktycznej masz racje, bo z reguly tak jest, ze jak facet po 20 latach znajdzie sobie kogos to zona zostaje na lodzie..
I tak nie powinno byc i o tym pisalam juz w innym watku - kobieta, ktora decyduje sie zostac w domu i sie nim opiekowac nie pierdzi w stolek (abstrahujac od przypadkow nalogowych serialo- i krzyzowkowiczek ;) ) krotko mowiac nalezy sie jej za to jakies odszkodowanie.

I tak w DE reguluja to przepisy - w zaleznosci od stazu malzenskiego i wieku kobieta ma prawo do alimetow ze strony meza, bo przeciez kobieta, ktora ma teraz 50 lat i przez ostatnie 20 czy 25 nie pracowala zawodowo mam male szanse na rynku pracy i musialaby zostac objeta opieka socjalna, tylko dlaczego podatnicy (czyli ja) mamy placici za to, ze jej maz znalazl sobie mladsza d***???

maya, ale to są regulacje niemieckie. W Polsce alimenty należą się tylko, jesli rozwód zostanie orzeczony z winy męża, a sytuacja majątkowa żony ulegnie drastycznemu pogorszeniu. Wbrew pozorom dosc trudno to udowodnic, a jesli juz się uda, alimenty nigdy nie bedą wysokie, bo czesto taki facet pracuje np. na czarno albo oficjalnie zarabia 1000 zł, a reszte dostaje pod stołem  >:( >:( a jak jeszcze dochodzą do tego alimenty na dzieci, to do podziału zostaje niewiele.

W przypadku śmierci meża - jesli jest to wypadek przy pracy, ZUS wypłaca rentę rodzinną - żonie i dzieciom, które nie mogą się utrzymać same. Kwota jest niewielka - ok. 600 zł na osobę, ale już przy żonie i dwójce dzieci wychodzi 1800 zł i czasem okazuje się ze jest to więcej niz zarabiał mąż.
Niemniej jednak, nie chciałabym zalezeć od ZUSu.

Ja osobiscie jestem zbyt aktywna, zeby długo siedziec w domu. Gdy szukałam pracy po studiach to po miesiacu dostawałam już swira. Prace domowe to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej, wiec tym bardziej bede się starała jak najszyciec wrócić do pracy.
Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le pomyślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. /M.Twain/
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

zuzia

Cytat: wrobelek0403 w 02 Paź 2008, 11:15:50

W przypadku śmierci meża - jesli jest to wypadek przy pracy, ZUS wypłaca rentę rodzinną - żonie i dzieciom, które nie mogą się utrzymać same. Kwota jest niewielka - ok. 600 zł na osobę, ale już przy żonie i dwójce dzieci wychodzi 1800 zł i czasem okazuje się ze jest to więcej niz zarabiał mąż.
Niemniej jednak, nie chciałabym zalezeć od ZUSu.

tak dobrze to to chyba nie jest bo wysokość renty rodiznnej zalezy od zarobków zmarłego. i nie może ich przekroczyć.
renta rodzinna np. na dzieci to:
przy 1 dziecku - 80% renty, jaka przysługiwałaby zmarłemu
przy dwójce dzieci - 85 %, ale do podziału na dwoje
przy trójce i więcej - 90% - do odpowiedniego podziału.
ale... jeżeli zmarły nie miał przepracowanych 10 lat (nie pamiętam czy w ciągłości czy niekoniecznie) to figa z makiem :(

rubin04

Tu ciekawy - w temacie - artykuł: http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53581,5729276,Natalia__rocznik_1970.html

kamelia - nie idealizuję maciezyństwa, nie myśle o nim jako o cudownym i magicznym czasie a raczej jako poczatkowo "niezłej masakrze" organizacyjnej i wykańczajacej, która z  czasem może przerodzić się w przyjemnosć posiadania dziecka.
A oddanie dziecka do żłobka czy przedszkola nie jest dla nie wyrodnością ale czesto odpowiedzialnością za rodzinę - bo pomijam przypadki ekstremalne że dzicko do żłobka bo ja musze na solarium iśc i tipsy porobić..

Tak czy inaczej nigdy bym nie powiedziała że posiadanie dziceka i siedzenie z nim w domu to "kara boska", chocby mając na uwadze że niejeden o takiej "karze boskiej" marzy...
Moze źle Cię zrozumiałam...
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
  Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

wrobelek0403

Cytat: zuzia w 02 Paź 2008, 11:23:56
Cytat: wrobelek0403 w 02 Paź 2008, 11:15:50

W przypadku śmierci meża - jesli jest to wypadek przy pracy, ZUS wypłaca rentę rodzinną - żonie i dzieciom, które nie mogą się utrzymać same. Kwota jest niewielka - ok. 600 zł na osobę, ale już przy żonie i dwójce dzieci wychodzi 1800 zł i czasem okazuje się ze jest to więcej niz zarabiał mąż.
Niemniej jednak, nie chciałabym zalezeć od ZUSu.

tak dobrze to to chyba nie jest bo wysokość renty rodiznnej zalezy od zarobków zmarłego. i nie może ich przekroczyć.
renta rodzinna np. na dzieci to:
przy 1 dziecku - 80% renty, jaka przysługiwałaby zmarłemu
przy dwójce dzieci - 85 %, ale do podziału na dwoje
przy trójce i więcej - 90% - do odpowiedniego podziału.
ale... jeżeli zmarły nie miał przepracowanych 10 lat (nie pamiętam czy w ciągłości czy niekoniecznie) to figa z makiem :(

a to przepraszam, przy swoich wyliczeniach posiłkowałam sie kilkoma sprawami, które mialam ostatnio i w ogolnym rozliczeniu zona i dzieci wychodzily lepiej z rentą niz z zarobkami meza.
Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le pomyślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. /M.Twain/
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

kamelia04.08.2007

wrobelek0403

z kodeksu rodzinnego wynika cos takiego, ze żona moze zażądac alimentów pod warunkiem, ze nie została uznana za wyłacznie winna rozkładu pozycia gdy:

a) znajduje sie w niedostatku, to może żądać od męża dostarczania środków utrzymania w zakresie odpowiadającym jej usprawiedliwionym oraz możliwościom zarobkowym i majątkowym meza

b) w sytuacji, gdy mąż został uznany za wyłącznie winnego rozkładu pożycia, a rozwód pociąga za sobą istotne pogorszenie sytuacji materialnej zony, to sąd na jej żądanie może orzec, że wyłącznie winny maż obowiązany jest przyczyniać się w odpowiednim zakresie do zaspokajania usprawiedliwionych potrzeb, chociażby ona nie znajdowała się w niedostatku.

Różnica teoretycznie jest miedzy niedostatkiem a istotnym pogorszeniem rodziny, tylko orzecznictwo jest tutaj szerokie, a mozliwosci interpretacji przepisu hoho.
W praniu to wiadomo jak jest. Sądy nie zasądzaja od tatusiów/mezów zbyt duzych alimentów. Tatusiowe/mezowie sie migaja jak mogą, by jak najmniej płacic (vide: L.Dorn), albo znikaja i alimentów w ogóle nie ma. Komornik teoretycznie powinien z urzedu szukac majatku tatusia/meza, ale mu sie nie chce. Prokurator powinien scigać notorycznego alimenciarza, ale u nas nie płacenie alimentów to nie jest takie straszne przestepstwo.

Matka dzieci moze sie domagac alimentów od dziadków dzieci po mieczu, no ale jakie ci maja dochody i tez zaraz by sie zaczeli migac. Poza tym kobiety nie maja tej wiedzy, że od dziadkow tez mozna żądac alimentów na dzieci (zona na siebie od tesciów nie może).

W praktyce wyglada tak, ze nawet dobrze wykształcona kobieta, z dobrym zawodem, ale przez wiele lat niepraktykujaca zawodowo, zostaje po rozwodzie -z dziecmi w bardzo złej sytuacji.
legalna teoria dowodowa rozbudowała klasyfikację dowodów wg. ich wartości, znano min. dowody pełne, niepełne, półpełne, niezupełne, więcej niż półpełne, mniej niż półpełne, a także oczywiste, poważne, przekonujące, rzeczywiste, wątpliwe, podejrzane

wrobelek0403

kamelia04.08.2007 no dokładnie, przepisy sobie, a praktyka sobie. W dodatku aliemnciarz jest traktowany w społeczenstwie jako osoba zaradna, bo "nie dał zonie wyrwac  JEGO kasy" - a co z dziecmi????? Dopiero ostatnio zaczyna się cos zmieniac, jakies przebłyski ze strony władz gminy. Oby tak dalej.

No i zycze jak najszybszej aklimatyzacji we Francji :)

Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le pomyślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. /M.Twain/
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

kamelia04.08.2007

#116
Cytat: rubin04 w 02 Paź 2008, 11:37:33
2. kamelia - nie idealizuję maciezyństwa, nie myśle o nim jako o cudownym i magicznym czasie a raczej jako poczatkowo "niezłej masakrze" organizacyjnej i wykańczajacej, która z  czasem może przerodzić się w przyjemnosć posiadania dziecka.
3. A oddanie dziecka do żłobka czy przedszkola nie jest dla nie wyrodnością ale czesto odpowiedzialnością za rodzinę - bo pomijam przypadki ekstremalne że dzicko do żłobka bo ja musze na solarium iśc i tipsy porobić..

4. Tak czy inaczej nigdy bym nie powiedziała że posiadanie dziceka i siedzenie z nim w domu to "kara boska", chocby mając na uwadze że niejeden o takiej "karze boskiej" marzy...
5. Moze źle Cię zrozumiałam...

ad.1 artykuł sobie przeczytam

ad.2 mam takie samo podejscie - na poczatku trzeba sie liczyc z tym, że bedzie masakra, wrzask dzien i noc, zmeczenie i próba spania na stojaco (moja matka tak miala z nami, ze nawet do kibelka nie mogła pójsc spokojnie). Brawurka napisała tez to tutaj na 7. stronie - sajgon, ze nawet na siku nie mozna wyjsć, nie sadze, by brawurce trafiło sie dziecko-potwór, to tak po prostu niestety jest. Z czasem sie moze uspokoi i z takim dzieckiem bedzie mozna miec jakis kontakt.

ad.3 po to jest złobek i przedszkole, zeby tam dzieci zostawic. Zostawinie tam nawet na kilka godzin, zeby odetchnac na tych przyslowioych tipsach nie uwazam za przestepstwo, w koncu od czasu do czasu dla zdrowych i dobrych relacji nalezy sie kobiecie odpoczynek. Słuzaca tez ma czasem wychodne, tym bardziej matka.

ad.4 w zyciu jest czesto na odwrót. Jak masz prace, do której musisz wstawac o 5.00 i spedzac dziennie prawie 4 godz. w korku, to marzy ci sie siedzenie w domu, jak sie ma wrzeszczace dały bozy dzien dziecko, to sie chce wstawac nawet o 5.00 do pracy. Jak sie jest na studiach, to człowiek wyklina na głupia akademicka biurokracje, panie w dziekanacie i sesje egzaminacyjna, ale jak sie skonczy toto, to sie szuka znowu studiów.
Najwazniejsze, to unikanie ekstemów i znalezienie jakichs zdrowych proporcji.

ad.5 dobrze jest  :)
legalna teoria dowodowa rozbudowała klasyfikację dowodów wg. ich wartości, znano min. dowody pełne, niepełne, półpełne, niezupełne, więcej niż półpełne, mniej niż półpełne, a także oczywiste, poważne, przekonujące, rzeczywiste, wątpliwe, podejrzane

brawurka


twinnie77

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login


Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

zuzia

twinnie77
a ty jak długo w domku zostajesz?

twinnie77

Z chęcią poszłabym na wychowawczy, chociaż do ukończenia przez dziecko 2 lat. Ale niestety sytuacja finansowa zmusi mnie do pójścia do pracy w lutym 2009. Z jednej pensji nie damy rady.
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login


Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

marax

a ja sie dzisiaj dowiedzialam ze caly moj przyszly 6 rok bedzie wygaldal tak ze mam zajecia od 8 do max 11 h :):):) z czego bardzo sie ciesze bo chyba pozwoli mi to spedzac z dzieckiem dostatecznie duzo czasu o 12 bede juz w domu dostepna dla niego rpzez caly dzien-w sumie lepsza sytuacja niz w pracy

wrobelek0403

Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le pomyślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. /M.Twain/
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

malutenka

#123
Posiadanie dziecka widzę w baardzo odległym terminie.
W tej chwili to byłaby da mnie tragedia, za mało jeszcze w życiu osiągnęłam, do posiadania dzieci potrzebna jest jako taka stabilizacja, a ja mam na razie taka stabilizacje, że czasami nie do końca jestem pewna jak się nazywam.
No i cos poza dachem nad głową tez by sie potomkowi na poczatek przydało :)
Na dzien dzisiejszy to chiciałabym zostać jak nakrócej, lubie pracowac, lubię nawet samo chodzenie do pracy i obowiązek, że trzeba się ubrac, zrobić makijaz i się przygotować. Tak, że dzieć poszedłby jak najszybciej do żłobka.
Rodzice na pewno mogliby mi pomóc, zostac z dzieckiem pare godzin, ale nie chciałabym ich tym obarczać.
Ale jesli nie miałabym wyjścia i musiałabym zostac w domu, to nie byłaby to straszna tragedia, wiem, ile w domu jest roboty, nie wiem ile przy dziecku, ale pewnie drugie tyle, poza tym zawsze mogłabym się czegoś uczyć, wieczorów też nie zamierzam spędzać na prasowaniu kaftaników, a poza tym nie mam monopolu na potomka i mój mąz nie będzie się nim zajmował tylko w weekendy :)
No takie moje teoretyzowanie :)

A tu, żeby nie było ponuro coć o tatusiu na full time:


miłego słuchania :)

fasolka1980

odświeżam, bo pojawiło się trochę nowych mamusiek i jestem ciekawa Waszych planów :)


ja wracam do pracy w polowie stycznia - najpewniej na pół etatu przynajmniej przez pierwsze 2 miesiące, jak sie da to dłuzej

nie mam tu nikogo z rodziny, kto mógłby opiekować się Igorem:(


pomału przymierzamy się do szukania niani, ale na samą myśl o tym ciarki mnie przechodzą  :headbang:

Igor ma dopiero 4 miesiące, a juz mysl ze mam go komus zostawic powoduje ze serce mi się kraje...:(


z drugiej strony ciągnie mnie do ludzi i mam propozycje nowego, bardzo ciekawego stanowiska i wiem, ze jesli z tego nie skorzystam, taka okazja przez długi czas moze się nie trafić...


i tak zle i tak niedobrze  :headbang:


jakie Wy macie plany?