poród na wesoło :)

Zaczęty przez jusia, 17 Cze 2008, 13:35:44

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

jusia

zaczerpnięte z Łódzkiego Forum ślubnego:
1.
W moim przypadku był moment, że myślałam że mojemu szanownemu małżonkowi
przegryzę grdykę. Miałam podłączoną oksytocyne w celu wywołania skurczy. Jak
ich nie było- tak ich nie było, ale jak się zaczęły to mi oczy prawie z orbit
wychodziły. Wtedy przyszła położna i powiedziała, że zaczyna się akcja!!!!!!!
Super! W końcu! (Bo po terminie było prawie 2 tygodnie) No i ta położna
oświadczyła Nam, że istnieje możliwość znieczulenia zewnątrzoponowego (czyt.
350zł).
Na co ja: Piotrek, leć do bankomatu!
On: Poczekaj zaraz przejdzie.
Ja(ton wyżej): Zasówaj, bo sama pójdę!!!
I w tym momencie przyszły tatuś co robi?? Wyjmuje z kieszeni telefon i dzwoni
do kolegi: Cześć Rafał. Słuchaj, taka sprawa jest: Aga rodzi... (tu
gratulacje od kolegi) ... i tak się właśnie zastanawiamy czy może warto brać
to znieczulenie zewnątrzoponowe. Mhhh... Tak... Bo ona się tak dziwnie
wije... Chyba zaczyna ją boleć...
No ja nie mogę TEN CYMBAŁ dzwoni do kolegi i pyta o znieczulenie dla
rodzącej. Faceta się pyta! Zeby jeszcze zadzwonił do jakiejś babki co
rodziła. No Boże Święty grdykę mu przegryzę. Albo zejdę z tego fotela i go
skopię!!! A potem mu się wgryzę w gardło!
I tu go uratowała położna...
Ona(wchodząc):No jak tam.
Ja(w myślach):Srak tam! (potulnym głosem): Dobrze. Poproszę znieczulenie dla
mnie, i dla męża podwójną porcję arszeniku.
Ona: Oj...
Ja: Co oj??!!?? To ja tu jestem od wzdychania i robienia oj!!!
Ona: Głowkę widać! Pan odłoży telefon, bo żona rodzi.
Ja: Ale chwileczkę... Ja znieczulenie poproszę! Auuu!!!

I za 5-7 minut na piersi leżał mój okazały synek 4600g i 60 cm


2. wanna, włączone bąbelki... wchodzi doktor i pyta, gdzie szampan i świece do takiej kąpieli Smile no i zaczęli sobie z moim małżonkiem opowiadać jakieś dowcipy, bo atmosfera sie zrobiła dość luźna, nie liczac tego, ze ja miotalam sie w skurczach... ostatnia faza porodu... podnoszę głowe, żeby zaczerpnąć głęboki oddech przed ostanim parciem... i widzę tłum ludzi patrzących mi w krocze.... i mam ochote parsknąć śmiechem na ten widok, czasu i energii wystarczylo mi tylko na uśmiech, czym ponoć wprawiłam zebrane towarzystwo w niezłe osłupienie Smile pani ordynator od noworodków pofatygowala sie do mnie na drugi dzien z gratulacjami
za porod z uśmiechem na ustach...

3. jeszcze w siodmym m-cu ten sam lekarz ktory mnie szyl robil mi usg i pytalam chlop czy baba a on"dziewczynka" wstaje wycieram sie i mowie co pan tam wie, chlopak bedzie.... urodzil sie chlopak a ja temu szyjacemu mowie nieprzytomnym glosem jak mnie szyl.... "no i co ja panu mowilam? chlopak" a on "a na ktorym USG zesmy byli?" a ja na "tym na pierwszym pietrze" a on "eee na tym to se mozna pecherz moczowy ogladac a nie plec dziecka"

4. a mój kolega zapomniał zabrać żonę do szpitala jak ta zaczęła rodzić
Zszedł na dół zapakowac torbę i pojechał, a ona czekała na niego w domu
Dopiero pod szpitalem się zorientował

5. Rodzę, 7 cm rozwarcia,nie ma postepu, bóle straszne + parte. Ja błagamszeptem (nie daję rady krzyczeć) o kolejną dawkę zzo. Lekarz informuje, że juz dostałam, po chwili bezskutecznego oczekiwania na poprawę łapię go za rekaw i wycedzam wściekle - zapłaciłam kupę kasy za zzo a nie placebo!!! Lekarz, by odwrócić moją uwagę zaczął snuć wywody filozoficzne nt. dwóch rodzajów bólu towarzyszacego ludzkości- bólu narodzin i umierania... ja na to - czy bardzo panu zależy bym poznała te dwa rodzaje bólu jednocześnie, właśnie teraz?!

II.
1. 34 tydzien, poród wcześniaka. Nie wolno mi rodzić naturalnie, jestem po
operacji kręgosłupa. Położna zapomina mnie badać. 10 cm rozwarcia, zaczynam przeć. Na to lekarz wkłada mi rękę do środka i trzyma, żeby córka się nie rodziła. W tym momencie połoźna zdejmuje mi moją koszulę i chce ubrać taką do cesarki. Ja mam skurcz, lekarz nadal trzyma rękę w środku, a ona krzyczy jak pani nie wstyd z gołymi piersiami leżeć przed doktorem???!!!

2. -- akcja przed porodem i w trakcie to może śmieszna nie była ale po porodzie tak. Dodam że poród odbierała stażystka która troche się zakręciła jak mi najpierw zamiast główki dziecka wyskoczyła pępowina. Gdy już leżałam i oddychałam z ulga że juz po, moja córcia w tym czasie była wazona mierzona itp, zrywam się nagle: Paweł a pępowina, musisz przeciąc pępowinęSmile

3. Ja znowóż śmiałam sie nawet w dzień porodu z tego.Bardzo chcialao mi sie siusiu,więc poszłam do łazienki a mój Mąż za mną.No i położna si epyta co ja tak długo tam siedzę a M mówi że mi sie kupe zachciało a położna na to Boże niech ona glupia szybko wraca na sale porodową to nie kupa to bola parte:)Faktycznei to były bóle parte:)

4.sala porodowa, ona męczy się i wije, bidula umęczona znosi te katusze tylko dzięki sile woli i godności osobistej, on zestresowany jeszcze bardziej. Ona heroicznym wysiłkiem cichuteńko prosi męża o wacik zwilżony wodą żeby wyschnięte usta odświeżyć. On natychmiast rzuca się na poszukiwanie, łapie i wciska jej watkę w buzię. I wtedy ona zielenieje, próbuje pozbyć się tego wacika z przed twarzy, traci resztkę głosu więc tylko patrzy wściekle na niego i puka się w czoło.

pytanie : Co rodząca dostała od męża?

odpowiedź : wacik do dezynfekcji skóry przed wbiciem igły obficie nasączony spirytem....

5.Przed porodem oglądalam film przyrodniczy o łosiach czy innych zwierzętach które udaja się na północ rodzić. Całe stado ciężanych samic rusza i zaczyna rodzić razem cielęta. . Jak zaczęły mi się bóle 7 cmm i kryzys czułam się właśnie jak zwierze, nie rozumiałam za specjalnie słów i jak mąż mówił do mnie wdech i dydech to ni cholery nie kleiłam o co mu chodzi, dopiero jak zaczął ze mną sapać to zrozumiałam o co chodzi. Jak zaczeły mi się bóle parte dostałam energii izrozumiałam jak czują się te samice z filmu przyrodniczego, zrozumiałam całą naturę - po prostu odlot bo poczułam zjednoczenie z całym Życiem, bardzo chciałam się tymi głębokimi przemyśleniami podzielić z innymi i podzieliłam: powiedziałam: "jestem CIELAKIEM" hehe spanikowali ze zwariowałam z bólu hehehe

6. Z samego porodu nie pamietam za wiele. Byłam tak skupiona ze nie bardzo wiedziałam co sie dzieje naokoło. Pamiętam jednak ze po porodzie mąż z synkiem poszli na pomiary a położna mówi do mnie . Kochanie nic nie jadłas od 12 godzin dam Ci suchary i moze napijesz sie herbatki takiej
goracej dobrze ??? Ja juz jęzor az do pasa. Przysuneła stolik , postawila herbatę i suchary ... wpada mój mąz siada przy stoliku i zaczyna opowiadac , wiesz... on jest taki sliczny ...i myk suchar znika w jego buzi ...ma takie maleńkie raczki ....i drugi suchar i nózki ... tez takie sliczne i łyk herbaty a za nim drugi ... Powiedziałam tylko ...to ...było ... moje
m : co Twoje ? no tak dziecko jest Twoje ja : tiaaa..no nieważne .
Zorientował sie dopiero gdy polozna wyjechala z kolejna partia sucharów.

7. O 1 w nocy w trakcie snu odeszły mi wody, wstaję biegne do męża, który w drugim pokoju usnął przed TV i krzyczę" "Wstawaj, odeszły mi wody, jedziemy do szpitala" A mój zaspany małżonek, nie otwierając oczu wymamrotał: "Kochanie to tylko sen, śpij dalej" Ja na to, że to nie sen tylko rzeczywistość i stoje dalej okrakiem, leje się ze mnie jak z kranu, mąż wstał popatrzył na podłogę, na mnie i rzekł: "Może byś mopa wzięła i wytarła te wody, nie mam jak przejść" Very Happy

8. za pierwszym razem było tak: Wink mąż świętował moje imieniny, wrócił po północy po 10 piwach, a o 3 chlusnęłam wodami więc go budzę "wstawaj, będę rodzić" a on "żartujesz?????" Wink)))) zajeżdżamy pod izbę przyjęć, pani otwiera z klucza drzwi a mąż "ja przepraszam że my tak wcześnie ..." itd Winka śmierdział jakby się perfum nachlał Wink poza tym że odeszły mi wody nic się przez kolejne 8 godzin nie działo, dali oxy
i tez jakoś słabiutko, mąż ledwo żywy po tym piwsku dogorywa na fotelu, rodzice mu żarcie z McDonalda dowieźli (kazałam mu zjeść na zewnątrz bo sama byłam pieruńsko głodna, jadł 5 minut żeby nie przeoczyć porodu ... a przeciez nic się nie działo Wink)), pytam zatroskana "nudzi ci się, cooo? nie masz co robić Sad" a on "ty się lepiej weź za to rodzenie Wink)))" potem było już gorzej i po paru godzinach to juz marzyłam żeby mi ktoś w końcu
zaproponował cc, a jak zapytali to się natychmiast zgodziłam, po czym musiałam się upewnić że na pewno zgodziłam się na cc a nie na coś innego Wink mąż rodził dalej ze mną, kazali mu włożyć to wdzianko i przeżył chwilę grozy bo utknęło mu to na wysokości pach Wink)))) i się zestresował ze nie zdąży Wink)) ale jakoś to przepchnął w dół, posadzili go obok mnie, potem kazali wstać, wziąć aparat i iść robić małemu zdjęcia Wink a potem włożyli mu w rece małe zawiniątko i ... po 3 minutach poprosił żeby mu je zabrali bo już go straaasznie mięśnie bolą Wink))) syn 3 kg raptem ważył Wink)) gdyby nim tak nie dyrygowali to pewnie jeszcze by tam siedział tak się biedak zestresował ;P

drugiego też chciał mieć syna (no bo z synem to już wie co się robi ale z
córką??? Wink), poszliśmy na usg, dr pyta: chcą państwo znać płeć? ja : tak, mąż męską, a ja żeńską Wink)) na co lekarz do męża: przykro mi ale ta dziewczynka na chłopca nie wygląda Wink)))

termin porodu miał pewnie ograniczenia ... były mistrzostwa w piłce nożnej więc mąż zabronił mi rodzić do 9 lipca ... 10 lipca to był poniedziałek, byłam 3 dni po terminie, upały nieziemskie już od 3 tygodni, miałam umówione ktg w szpitalu więc powiedziałam sobie "zaprę się a dziś urodzę, mam już dość!!!" Wink poszłam z synem na spacer, wsiadłam do samochodu (torba jeździła ze mną już od kilku dni) i pojechałam do szpitala ... po wszystkich możliwych wybojach Wink))) a że na polskie drogi można liczyć to na ktg juz miałam skórcze Wink położyli mnie na patologi, mąż przyjechał i przyniósł torbę z samochodu, teśc przyjechał i zabrał samochód Wink a na patologi urządzili mi małe spa, masaże (szyjki niestety), odchudzanko (bo byc może cc), mąż powiedział ze dziś jest 10 i on musi jeszcze na pocztę lecieć jakieś PITy czy inne cholerstwo wysłać ... i że uprzedzał Wink
kazałam mu się wypchać, poleciał na pocztę, lekarki powiedziały że zdąży ;)no i faktycznie poczekały aż wróci i poszłam pod nóż Wink pożartowaliśmy sobie, mąż siedział wyluzowany, córę wyjeli, mąż poleciał cyknąć fotki, generalnie zero stresu Wink nie ma to jak doświadczenie i rutyna niemal Wink))

a to relacja mojego kumpla z ich trzeciego porodu:
ja: i jak tam? jak było?
on: spoooko, posiedziałem na worku sako, pobujałem sie na piłce, luzik Smile)
ja: a Kaśka???
on: a nie wiem, poleciała gdzieś pogadać, wróciła, urodziła i po wszystkim Wink
Kasia: no nie chciało mi się z nim siedzieć, poszłam sobie pogadać, ale na parte wróciłam Wink)))

9.Za drugim razem miałam poród wywoływany oksytocyną. Bóle już duże, położna zaproponaowała mi wejście do wanny. Rozwarcie na 5 cm. Poszłam, ale ulga. A ze mnią pompa do oksytocyny, podłączana po prądu, na małym wózeczku. Siostra nalała wodę do wanny. Minęły 3 skurcze a ja czuję, że party. Następny to już masakra, rodzę na pewno. Krzyczę do siosty, że rodzę. Ona,że nie możliwe bo ile minęło czasu niecałe 10 min od badania. Jednak przyszła i tu zobaczyłam popłoch w jej oczach. Zdębiała, nie wiedziała czy ma mnie wyciągnąć z wanny, czy zostawić, porodów w wodzie u nas nie ma. Spuściła wodę i jakoś udało mi się wyczłapać z tej wanny. I pędem na salę porodową, jeszcze przez kawałek korytarzyka. Koszula na wózeczku z pomopą, bo przecież nie dała się zdjąć przez wenflon. Ja na golasa. Pytam czy bierzemy pompę. Siostra, jaką pompę? Zapomniała. Dopiero jak ją wyłączyła z prądu udało się nam przejść. Fantastycznie musiało to wyglądać. Ja na golasa, siostra ręka w kroku, trzyma głowę dzidzi, a za nami druga położna pcha wózeczek z pompą i moją nieszczęsną koszulą. Szłyśmy prawie biegiem. A koszulę miałam czas założyć dopiero po wszystkim Jeszcze następnego dnia wspominała mój ekspresowy poród.

10.Byłem obecny przy porodzie mojego pierworodnego.
Przed wejściem na salę porodową mieżyli i warzyli moją ukochaną po wejściu na wagę (cały czas miała już skurcze co 5 minut) lekarz stwierdził o przytyło się troszkę. Na co moja żona przez zęby - dziecko jest duże. Lekarz odwracając się z promienym uśmiechem - ta dziecko 20 kilo.
Myślałem że go moja połówka zabije.

III.
1. We wtorek pomalowalam ostatnia sciane w nowo zakupionym mieszkaniu, wrocilam do tesciow, a oni: na pewno mozemy jechac na dzialke (dwa tyg. do porodu, dzialka 150km od Wawy)? Ja - no pewnie, przeciez nic sie nie dzieje.. Wyjechali o 6 rano, ja sie budze o 7, bo cos mnie zabolalo ale co tam, poszlam w kime dalej. O osmej znowu to samo - no to wstalam, poranna toaleta i takie tam i znowu cos mnie zabolalo. Telewizor wlaczylam, obok stal taki duzy elektroniczny budzik i tak mimochodem zerkalam - okazalo sie, ze to tak co 4-5 minut. To pierwszy
porod, siostra rodzila rok wczesniej no to zlapalam telefon, dzwonie: Siostra, jak wygladaja skurcze, bo ja nie wiem???? Ona - ja tez nie wiem, dzwon do gina, to ci powie. Dzwonie, abonent czasowo niedostepny. No to niewiele myslac ubralam sie, walizeczke wczesniej przygotowana zlapalam, w biegu zgarnelam jeszcze pieluchy, wsiadlam do POLONEZA BEZ WSPOMAGANIA i tak sobie jade przez pol Wawy... Wybieralam tylko drogi, gdzie bylo malo dziur (slabo mi to szlo:)), wparowalam na Izbe na Starynkiewicza a tam TLUM BAB!!! Se mysle, no to fajnie.. Pielegniarka na chwile wyszla z gabinetu, ja cos tam napomknelam, ze chyba rodze, no to zaprosila mnie bez kolejki. Wchodze, oczywiscie sto pytan do, wchodze na fotel a lekarz cos tam mamrotal, ze cos tam na palec, i jakies inne malo zrozumiale rzeczy, pytaja sie, a ma pani wynik HBS? Ja - nie, ale jest do odebrania w laboratorium. Ona - niech w takim razie maz przywiezie a teraz my tu wypalnimy papierki, a pani niech na spacer sobie pojdzie.. I wyszlam. Wsiadlam spowrotem do tego Poloneza, se mysle: Co tam
maz bedzie ganial, sama pojade i wynik HBS odbiore, bedzie szybciej.. Po czym dotarlo do mnie, ze nic mi nie powiedzieli, czy ja rodze!!!!!!!
Dzwonie do meza - sluchaj, chyba rodze, ale nie wiem, jak bede wiedziala cos wiecej to zadzwonie.. Wracam na Izbe, a oni do mnie - zapraszamy na sale porodowa! Ja - jak to, to ja rodze????? A oni - a owszem! No to dzwonie do meza i mowie: Wiesz co? Jednak rodze, ale nie spiesz sie specjalnie, troche to potrwa, co sie bedziesz spieszyl, przyjedz za godzinke, dwie - byl po 15 minutach, a nie chcial ze mna rodzic:)
Skacze na pilce, gadamy sobie o pie..ch, przyszla moja Pani dr, przebila mi pecherz i sie zaczelo.. JA CHCE ZZO!!!! jeszcze nie, dolargan Pani damy.. no dali, ja odlot. Zaczelo wtrakcie skorczu tetno zanikac - wszyscy w panice a ja, po tym dolarganie wydawalo mi sie, ze to sie kolo mnie dzieje, ze to nie ja rodze i zero stresu! Zadecydowali, cc ale bez paniki, bo nie ma zagrozenia zycia. Anestezjologa myslalam, ze utluke, bo wbijal mi sie w kregoslup z 5 razy OCZYWISCIE w trakcie skurczow! No nic, udalo sie, a ze to bylo przed mundialem, to dowcipy krazyly. Na zawsze zapamietam, dlaczego Dudek nie pojechal na mundial - bo czeka na telefon od Krystyny z gazowni:DDDDDDDD Uslyszalam jeszcze: patrz - ma cisnienie 70/30 a ciagle gada:DD Mlody sie urodzil, jest caly i zdrowy a ja do tej pory sie z siebie polewam, ze taka durna sama sie zawiozlam:DDD Dobrze, ze skurcze wypadaly na czerwonych swiatlach!!!

2. Druga ciąża, 30 tydzień. Jadę taksówką. Padła mi komórka, więc proszę
taksiarza:"Czy mógłby mi pan pożyczyć komórkę, jestem w ciąży i..." I w tym momencie ostry hamulec, zmiana pasu w ostatniej chwili i już pędzimy w stronę szpitala na Żelaznej. Taksiarz:"Co ile minut skurcze, Co ile minut skurcze, rozwarcie jest??!!!" Ja:"Ale ja mam termin dopiero za 10 tygodni" Taksiarz, ostro hamując:"Uf, to dobrze, bo ja już dzisiaj 2 rodzące w ostatniej chwili do szpitala dowiozłem".

3. Budzę się o 4 rano.Mokro między nogami(położna zadawała podchwytliwe pytania czy to był czop czy wody).Po godz.budzę
męża.Rodzę,jedźmy do szpitala.Zerwał się,miota się po całym domu,po minucie stoi ubrany przy drzwiach.Stwierdziłam,że ja to się jeszcze wykąpie.Spojrzał jak na wariatkę,ale nic nie mówi.W samochodzie raz co raz zerka.I nagle słyszę- Ty,to chyba filmów amerykańskich nie oglądałaś,tam kobieta jak rodzi to sapie,wzdycha,jęczy i krzyczy w aucie,a ty co,siedzisz cicho.

4. Pierwszy poród, ja - młoda (studentka), cokolwiek zestrachana, położne
współczują, mąż cokolwiek blady z wrażenia. Trwa i trwa, końca jakoś nie widać, a ja zaczynam trochę zasypiać czy odlatywać pomiędzy skurczami, tracę kontakt ze światem, nie odpowiadam na pytania. Skurcze parte - "przyj, przyj, włoski już widać", drą się położne, zeby do mnie dotrzeć. Na co ja absolutnie przytomnie "A jakiego koloru???" Wszyscy zbaranieli

1. Do szpitala zgłosiłam się 18 lipca (termin miałam na 15-ego), bo były wtedy straszne upały i nie wiedziałam, czy się "tam" tak spociłam, czy mi wody odeszły.
W szpitalu byłam o 17, a skurcze regularne pojawiły się około 23. O 3 w nocy powiedziałm położnej, że chcę mieć poród rodzinny i zapytałam się, kiedy mogę zadzwonić po męża. Powiedziała: "Niech pani jeszcze nie dzwoni po męża. Niech jeszcze pośpi". Wkurzyła mnie tym tekstem. To ja tu tak cierpię, a ten będzie sobie w domu smacznie spał? W du...szy to miałam. Około 4 zadzwoniłam po niego. A niech patrzy, jak jego żona cierpi.
Myślałam że się w mig pojawi w szpitalu (od naszego mieszkania jedzie się 5 minut). A ten przyjechał po godzinie, bo musiał sobie zrobić kawę do termosu i kanapki! Ale go opierniczyłam. Myślał, że ja tu piknik będę mu urządzać ? Od 5 szybko się akcja potoczyła. Chyba dzięki mężowi, bo w tym momencie wpienił mnie totalnie. Kazałam mu wyjać z torby pieluchę tetrową. Miał ją zmoczyć zimną wodą i przyłożyć mi do czoła. A ten, robiąc mi bałagan w torbie, przyłożył mi do głowy.... moje majtki poporodowe . Myślałam, że zejdę z łóżka i skopię mu tyłek. Pomyślałam "Dureń, nie wie jak pielucha tetrowa wygląda" .
Synek urodził się o 6.05. Mąż oczywiście wybaczył mi moje zachowanie . Ale do tej pory nie wie , jak wygląda pielucha tetrowa, bo gdy o nia proszę, to podaje mi pampersa...
iwa77

2. u mnie podczas parcia lekarz, polozna i maz probowali przytrzymywac mi nogi, ale ja tak dzielnie sie opieralam, ze moja delikatna kobieca stopka wyladowala na jeszcze delikatniejszych jajeczkach pana doktora, ktory zniosl to meznie i nawet nie pisnal, mimo ze oberwal calkiem konkretnie Smile)) ale w temacie jajecznym pozostajac dodam, ze poniewaz moj syn byl w ulozeniu posladkowym, to kiedy w normalnych wypadkach pada klasyczne "widac glowke" to u mnie lekko speszony personel stwierdzil, ze "widac czesci dziecka" i moge sobie dotknac, wiec siegam miedzy nogi i co tam mam? jojca Smile)))))))

3. U mnie też było wesoło. Najpierw mój mąż jak miałam skurcze takie, że mało nie gryzłam wanny, której się trzymałam robił mi zdjęcia i kazał się uśmiechać. Powiedziałam, mu, żeby się cieszył, że go nie mogę dosięgnąć bo się boję wstać.
W trakcie parcia zdarzyło mi się siusiu i zaczęłam przepraszać, na co lakarka: nie przepraszaj, przyj! I do położnej: proszę jaka grzeczna pacjentka.
Potem jak parłam lekarka do mnie: No pani Agnieszko, ostatni raz i mocno bo nam już pan doktor pediatra blednie( siedział na przeciwko mojego rozkroku), pomyślałam: to co z niego za pediatra, jeszcze zemdleje. Potem patrzę, a to czarnoskóry doktor prosto z Nigerii. Jak wychodził badać małą to pyta jak ma na imię, ja na to Karolinka, a on: Kalolinka, Kalolinka juz gada(darła się w niebogłosy), na co położna: no, nawet lepiej od pana doktora.
"Ten co chce- szuka sposobu, ten co nie chce- szuka powodu"

nionczka

O rany Jusia, troche za duzo lektury jak na godziny pracy, ale niektore a niezle. Tego faceta z pierwszej historii to ja bym zabila i wiecej do domu nie wpuscila.
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

nionczka

Rany, ci ludzie sa strasznymi analfabetami. Jak mozna tyle byków w tak krotkich tekstach pomiescic???
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

zuzia

jusia79
boskie!  :drunk:

marax

Cytat: nionczka w 17 Cze 2008, 13:47:18
Rany, ci ludzie sa strasznymi analfabetami. Jak mozna tyle byków w tak krotkich tekstach pomiescic???

dzieki;)

magdalinska

doszlam do polowy - jusia-   :drunk:   lol

zuzia

Cytat: maraxela w 17 Cze 2008, 14:11:47
Cytat: nionczka w 17 Cze 2008, 13:47:18
Rany, ci ludzie sa strasznymi analfabetami. Jak mozna tyle byków w tak krotkich tekstach pomiescic???

dzieki;)

tobie to wybaczamy :)

fasolka1980

Jusia popłakałam sie ze smiechu lol lol lol

Jak możesz wysyłać takie rzeczy ;D w godzinach pracy?


Ide poprawić makijaz bo mi spłynął :D

Piwko bezalko dla Ciebie :drunk:

konwalia

Ale fajnie, mozna się odstresować, zamiast słuchać jaqk strasznie.
Polewam wody z sokiem oczywiście :D

twinnie77

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login


Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

sweedee

czytałam to kiedyś!  lol lol lol
wszystkim brzuchatkom, obecnym i przyszłym, życzę takich porodów! :baby:
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login


www.foto.adtwinzz.com
www.adtwinzz.com

kamu2

Ale się uśmiałam,najbardziej to mnie rozbawił pan który kazał swojej żonie sprzątać mopem jej wody płodowe...Ja bym mu posprzątała!!
prawdziwa kobieta jest jak herbata: mocna i gorąca, jak posłodzisz-słodka, jak nie posłodzisz to pij kurwa gorzką!

iksa_nl

dopiero dotarlam do tego watku - rewelacja :)

moze macie jakies swoje podobne historie?
osoby towarzyszace zawsze dzielne?

ddu

popłakałam się przy wacie ze spirytem :)