Nadeszła wiekopomna chwila - SPOWIEDŹ przedslubna

Zaczęty przez mary, 06 Maj 2008, 18:23:40

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

spragnienie

#525
Cytat: malybob w 13 Maj 2008, 16:52:37
I jeszcze ciekawostka- mój N. chce coś dodać- czy stosowanie antykoncepcji nie wynika ze strachu przed opuszczeniem przez mężczyznę jeśli kobieta nie będzie "dyspozycyjna"?


sorry, ale  lol
nie stosuję od długiego czasu tabsów, ale muszę CI powiedzieć, że nawet  stosując NPR po ślubie będziesz też czasami NIEDYSPOZYCYJNA - choroba, okres (znaczy-zależy co kto lubi), zle samopoczucie, dni płodne -  jeśli nie bedziecie od razu chcieli dziecka czy kiedyś kolejnego dziecka/dzieci..
Boisz się, że mąż się z Tobą z tego rozwiedzie??   wspólczuję :o  Czy po prostu zamieżasz mieć 19 dzieci, jak ta pani z Ameryki?

Nie mogę uwierzyć, że zdaniem kogoś dyspozycyjność ma wpływ na "zatrzymanie faceta" - a nawet jakby miala, to po co kobiecie TAKI facet ??

malybob

Uwaga, TO NIE JA-MALYBOB - tylko mój N. będzie teraz pisał ;) (a ja już się boję.. )

W tym starym poście nie chodziło o chwilową "NIEDYSPOZYCYJNOŚĆ". Nie mówie też ,że wszyscy są tacy sami. Ale nie wierze ,że wszyscy faceci są tacy idealni i potrafili by żyć z (wami = swoimi kobietami) bez Seksu przed ślubem. Możecie im zaproponować ,że te kilka miesięcy które wam zostało pożyć tak jak Bóg przykazał (nie kościół) i nie mam na myśli żebyście się wystawiali na próbę ale żebyście się przekonały ,że to nie jest łatwe i żeby oni się o tym przekonali.

Nie zamierzamy mieć 19 dzieci tylko dwoje , może troje a dyspozycyjność nie wpływa na zatrzymanie faceta ale całkowity brak seksu może wpłynąć.

panikarola

ja nie rozumiem... czy dyspozyzyjna = chetna do seksu?

chyba potrzebna bedzie glosa malego boba :D

szczegolnie ostatniego zdania nie rozumiem: "dyspozycyjność nie wpływa na zatrzymanie faceta ale całkowity brak seksu może wpłynąć." czy to znaczy, ze "dziewcznyna chetna do seksu nie zatrzyma faceta, ale calkowity brak sesku moze zatrzymac?"

jesli tak, to tu sie cos nie zgadza. przeciez to nie jest automatyczne, ze jesli dziewczyna jest chetna do seksu, to on leci i ma z nia seks, on tez moze powiedziec, ze nie, bo... a jesli ona mowi nie, to logiczne, ze go to zatrzyma, no chyba ze chodzi mu o gwalt. przeciez to nie jest tak, ze kobieta "rzadzi" seksem i albo jest chetna i seks jest, albo mowi "nie" i go nie ma.

1. wydaje mi sie, ze co do tego u wszystkich zgoda i w sumie - czym Was nie zamierzam urazic - nic w tym odkrywczego.
2. ale nie rozumiem, jak to sie ma do tabletek?
Nic tak nie cieszy, jak seria z pepeszy.

spragnienie

ciągle nie wiem co ma CAŁKOWITY brak seksu przez kilka m-cy do brania lub nie brania tabletek
ale może za tępa jestem :)

wyłączenie na kilka m-cy po ślubie może spowodować też choroba (wypadek, depresja etc) kobiety lub meżczyzny ;) nie wszystkie niedyspozycyjnosci są związane z nie/ stosowaniem  antykoncepcji i u każdego może to mieć inny wpływ na związek

jestem w związku 8 lat, nie stosowałąm tabletek, potem x lat stosowalam tabletki, nie stosuję tabletek, może będę coś stosować po ślubie, nie "puszczam/ała się" :)  z tego powodu, również kiedy przez kilka m-cy rozłąki nie współżyliśmy siłą rzeczy, mój N. to my one& only, nasz związek nie opiera się na seksie, żeby antykoncepcja doprowadzila mnie kiedyś do porzucenia przez N.

strasznie generalizujecie, a raczej teoretyzujecie ;)

malybob

oki, to teraz ja, już we własnym imieniu:)

Myślę, że chodziło o to, że często antykoncepcja jest stosowana przed ślubem. Oczywiście domyślam się, że nie tylko, ale przyznacie,że wśród par nie przestrzegających czystości przedmałżeńskiej ciężko będzie znaleźć jakieś stosujące NPR. A wiem, że mój N. przede wszystkim jest przeciwko seksowi przed ślubem.
Ponadto- jasne, nie kobieta rządzi seksem.. ale jednak to ona ma więcej "do stracenia" w przypadku ewentualnej "wpadki". Dlatego przypuszczam, że są mężczyźni dla których po prostu antykoncepcja jest wygodnym rozwiązaniem, możliwością seksu bez odpowiedzialności. I dlatego wydaje mi się, że niestosowanie antykoncepcji jest jakimś sprawdzianem odpowiedzialności- także po ślubie.
Oczywiście, jest to pogląd radykalny, wierzę, że znacie na tyle swoich N. czy już mężów, żeby wykluczyć takie sytuacje. I zgadzam się, że mężczyźni chcący uniknąć odpowiedzialności nie są warci kobiet- zwłaszcza "strefowiczek" ;)

Nie wiem czy jasno to wyraziłam.. oj, zamotał trochę mój ukochany..

malybob

Natomiast jestem ciekawa Waszej opinii na temat nieco innego problemu:
Czy antykoncepcja w postaci pigułek nie jest właśnie przerzuceniem odpowiedzialności na kobietę?
Takie są moje przemyślenia po obserwacji koleżanek stosujących pigułki, które teraz z tego powodu mają problemy zdrowotne.. Ja się bardzo cieszę, że mój N. nie chce mnie szpikować chemią ingerującą w mój organizm.

spragnienie

#531
Hmm, w sumie można robić gorsze świństwa kobietom niż "pozwalać im" na antyponcepcję ;)
Podziwiam w pewnym sensie waszą postawę, ale nie demonizujcie nadto tego ASPEKTU /jednego z wielu/ związku..
Stosując czy nie antykoncepcję wasz związek będzie przechodził różne fazy, etapy, niekoniecznie związane w jakikolwiek z seksem i życze wam żeby przeszedł je pomyślnie, ale naprawdę nie wszystkie związki kończące się źle to związki gdzie nie stosowano NPR :)
A nie każda kobieta stosująca tabletki to nie kończąc cytatu po mary "laska..." mająca nieodpowiedzialnego frajera przy boku..

Zdziwiło mnie zwłaszcza takie konserwatywne podejście mary, która sama ma przy swoim boku przyklad, że nie wszystkim jest tak idealnie po drodze z kościolem, a tak latwo ocenia innych .. ( To tak jakby ktoś napisal, że ona napewno przedłada wesele nad aspekt duchowy ślubu, bo ma wątek o przygotowaniach na 100 stron od x m-cy.. ja nie lubie takiego uogólniania, ani tego nie sugeruję, żeby nie było..)
A przecież mary kocha swojego N. i napewno sądzi, że jest dobrym człowiekiem.
W to czy czekają do ślubu nie wnikam, ale wątpię .. w pewnym wieku to byłoby dla mnie hmm dziwne :)


spragnienie

sorry, że tak trochę wróciłam do tego co wcześńiej, ale dopiero dzisiaj czytalam ten wątek

wredotka

malybob dobre pytanie, ja zawsze podziwialam kobiety ktory faszerowaly sie tabletkami tylko dlatego aby uprawiac bezpieczny seks. NIE POTEPAM absolutnie nikogo i nie taki moj zamysl, sama zreszta przez pewien okres czasu rozawazalam taka mozliwosc, ale doszlam do wniosku ze skoro nie ma innych powodow to tabletek brac nie bede. Moje kolezanki maly wiele problemow z tym zwiazanych (pewnie dlatego ze wiekszosc brała Diane) i jakos tak mnie skutecznie odstraszyły.

panikarola

ale o jakie  problemy zdrowotne po braniu tabletek chodzi?

ja mysle, ze nie ma cudow i rzeczywiscie organizm sie rozregulowuje jak sie bierze tabsy np. 10 lat z rzedu. z drugiej strony wiele objawow np bolesnych miesiaczek albo problemow z cera od nich ustepuje. wiec wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba umiec z tego korzystac.

a co do reszty, to teoretyzowanie na temat czyichs pobudek zarowno co do brania tabsow jak i nie brania i ocena ich slusznosci mnie nie pociaga specjalnie, wiec sie nie wypowiem. chyba ze mi sie wniosek bardzo niesluszny wydaje i nie moge strzymac, to o tyle tak :D.
Nic tak nie cieszy, jak seria z pepeszy.

mayagaramond

Cytat: panikarola w 09 Cze 2008, 09:30:16
a co do reszty, to teoretyzowanie na temat czyichs pobudek zarowno co do brania tabsow jak i nie brania i ocena ich slusznosci mnie nie pociaga specjalnie, wiec sie nie wypowiem. chyba ze mi sie wniosek bardzo niesluszny wydaje i nie moge strzymac, to o tyle tak :D.

Wlasnie, przeciez nikt nie siedziw glowie drugiej osoby i nie wie co ta mysli ;)

Cytat: wredotka w 09 Cze 2008, 00:26:19
malybob dobre pytanie, ja zawsze podziwialam kobiety ktory faszerowaly sie tabletkami tylko dlatego aby uprawiac bezpieczny seks.

Jak to tylko po to? A po co jeszcze je brac? Dla frajdy? Bo nie mam co robic z kasa?

Poza tym tabletki to tylko ochrona przed ciaza a nie bezpieczny seks.

malybob - niestety pigulki dla facetow nie ma ;)

Uwazam, ze antykoncepcja to sprawa obydwojga, niezaleznie od tego czy jest to ppigulka czy prezerwatywa czy NPR. Znam parki, gdzie facet doklada sie dziewczynie do tabletek.
Cytat: malybob w 08 Cze 2008, 18:20:20
Uwaga, TO NIE JA-MALYBOB - tylko mój N. będzie teraz pisał ;) (a ja już się boję.. )

W tym starym poście nie chodziło o chwilową "NIEDYSPOZYCYJNOŚĆ". Nie mówie też ,że wszyscy są tacy sami. Ale nie wierze ,że wszyscy faceci są tacy idealni i potrafili by żyć z (wami = swoimi kobietami) bez Seksu przed ślubem. Możecie im zaproponować ,że te kilka miesięcy które wam zostało pożyć tak jak Bóg przykazał (nie kościół) i nie mam na myśli żebyście się wystawiali na próbę ale żebyście się przekonały ,że to nie jest łatwe i żeby oni się o tym przekonali.

Nie zamierzamy mieć 19 dzieci tylko dwoje , może troje a dyspozycyjność nie wpływa na zatrzymanie faceta ale całkowity brak seksu może wpłynąć.


troche chyba sam spbie zaprzeszacz, bo najwyrazniej Ty mozesz zyc przez kilka m-ce bez seksu, wiec skad chcesz wiedziec ze nasi tego nie potrafia?

Piszesz tez, ze calkowity brak seksu moze wplynac - czyli jak po slubie malybon wyjedzie na pol roku to zwiniesz manatki? ;)


"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

maroonbug

Cytat: malybob w 08 Cze 2008, 23:55:08
Ponadto- jasne, nie kobieta rządzi seksem.. ale jednak to ona ma więcej "do stracenia" w przypadku ewentualnej "wpadki".

MalyBob prosze Cie wyjasnij o co Ci chodzilo, zanim zaczne interpretowac co moglas miec na mysli i wyciagac wnioski.

maroonbug

Cytat: wredotka w 09 Cze 2008, 00:26:19
ja zawsze podziwialam kobiety ktory faszerowaly sie tabletkami tylko dlatego aby uprawiac bezpieczny seks.

Dokladnie tak mysle jak Mayagaramond- pigulki sluza glownie do ochrony przed nieplanowana ciaza.
I glowny powod, dla ktorego sie je bierze i chodzi do lekarza raz na trzy miesiace po recepte i na badania przynajmniej raz w roku to wlasnie ochrona przed ciaza.
Rozumiem, ze to "podziwiam" ma w Twojej wypowiedzi znaczenie odwrotne- w zestawnieniu z pejoratywnym "faszerowaly" tak brzmi.
Wracajac do Diane-35 to nie jest srodek antykoncepcyjny. Jest na niej napisane kilka razy, ze nie jest pigulka antykoncepcyjna, tylko preparatem antyandrogennym, ktory sie bierze jak ma sie problemy zdrowotne wynikajace z nierownowagi hormonow.
Wiec zanim zaczniesz oceniac pigulki antykoncepcyjne i ich dzialanie na organizm, poczytaj troche wiecej i nie opieraj sie na opinii kolezanek, ktore nie sa zbyt wyedukowane w temacie.
By the way Diane-35 ma ponad trzy razy wieksza dawke hormonow niz przecietna pigulki antykoncepcyjne dostepne na rynku, nie dziwota, ze kiepsko sie dzieje z organizmem jak sie je bierze dluzszy czas.

malybob

Oczywiście dotyczy to chorych związków, w których mężczyzna nie jest wiele wart, ale chodziło mi o to,że  jemu po prostu łatwo jest uniknąć odpowiedzialności. A panna zostaje z dzieckiem.. Choćby dlatego to kobieta powinna być bardziej ostrożna..
Panikarola- mam przykład koleżanek jeśli chodzi o problemy zdrowotne w wyniku brania tabletek- łącznie z problemami z zajściem w ciążę. A to, że pigułki mają też działanie lecznicze dla mnie akurat jest poparciem tej teorii. Aspiryna też ma działanie lecznicze. Ale branie bez potrzeby byłoby lekkomyślnością.

panikarola

a to roznie mowia, niektorzy twierdza, ze po zazywaniu tabletek wlasnie w ciaze zajsc latwiej. ktora grupa przewaza to pewnie by bylo wiadomo, jakby porownac statystyki i badania, o jakie tabletki chodzi, jak dlugi okres zazywania itd.

tak mysle, ze albo ktos chce zazywac tabletki dla zabezpieczenia przed niechciana ciaza, albo nie chce z roznych powodow, a te skutki uboczne zdrowotne to watpliwy argument decydujacy.

Nic tak nie cieszy, jak seria z pepeszy.

maroonbug

Cytat: malybob w 09 Cze 2008, 13:38:54
Panikarola- mam przykład koleżanek jeśli chodzi o problemy zdrowotne w wyniku brania tabletek- łącznie z problemami z zajściem w ciążę.

Akurat w tym przypadku to raczej lekarze nie za bardzo sie popisali.
Udowodniono, ze kobiety ktore braly pigulki nie maja problemow z zajsciem w ciaze. wrecz przeciwnie- jest ogromne prawdopodobienstwo ciazy mnogiej.
Najczesciej jest tak, ze kobiety nie wiedza o tym ze maja/ mialy problemy z plodnoscia, jeszcze zanim zaczely brac pigulki. Dowiaduja sie o tym niestety dopiero jak zaczynaja brac pigulki.
Ale nie jest tak ze pigulki negatywnie wplywaja na plodnosc.

mika

Cytat: maroonbug w 09 Cze 2008, 13:55:17
Cytat: malybob w 09 Cze 2008, 13:38:54
Panikarola- mam przykład koleżanek jeśli chodzi o problemy zdrowotne w wyniku brania tabletek- łącznie z problemami z zajściem w ciążę.

Akurat w tym przypadku to raczej lekarze nie za bardzo sie popisali.
Udowodniono, ze kobiety ktore braly pigulki nie maja problemow z zajsciem w ciaze. wrecz przeciwnie- jest ogromne prawdopodobienstwo ciazy mnogiej.
Najczesciej jest tak, ze kobiety nie wiedza o tym ze maja/ mialy problemy z plodnoscia, jeszcze zanim zaczely brac pigulki. Dowiaduja sie o tym niestety dopiero jak zaczynaja brac pigulki.
Ale nie jest tak ze pigulki negatywnie wplywaja na plodnosc.

dokładnie tak, mi natomiast lekarka ginekolog mówiła że pigułki antykoncepcyjne mogą spowodować powstawanie m.in. żylaków...wymieniała wiele różnych dolegliwości które mają coś wspólnego z pigułkami, z resztą na wielu ulotkach jest szczegółowo to opisane. Ja m.in. dlatego przestałam je brać i dlatego że podczas ich brania miałam okropne migreny  >:D może niezbyt często ale jednak

mika

Cytat: maroonbug w 09 Cze 2008, 13:35:56

Wracajac do Diane-35 to nie jest srodek antykoncepcyjny. Jest na niej napisane kilka razy, ze nie jest pigulka antykoncepcyjna, tylko preparatem antyandrogennym, ktory sie bierze jak ma sie problemy zdrowotne wynikajace z nierownowagi hormonow.
Wiec zanim zaczniesz oceniac pigulki antykoncepcyjne i ich dzialanie na organizm, poczytaj troche wiecej i nie opieraj sie na opinii kolezanek, ktore nie sa zbyt wyedukowane w temacie.
By the way Diane-35 ma ponad trzy razy wieksza dawke hormonow niz przecietna pigulki antykoncepcyjne dostepne na rynku, nie dziwota, ze kiepsko sie dzieje z organizmem jak sie je bierze dluzszy czas.


Jeśli chodzi o Diane35 to się kiedyś żywo interesowałam temat tylko dlatego że bardzo silnie się leczyłam dermatologicznie i ten lek za tamtych czasów był nałogowo przypisywany osobom z problemami skórnymi... m.in. moja koleżanka brała go przez 4 lata bez przerwy. Z tym lekiem jest dokładnie tak jak pisze Maroon. Kiedyś był on rzeczywiście jednym ze środków antykoncepcyjnych - o tym mówiła mi mama, że jej koleżankom był tak przepisywany... ale dzisiaj lekarz który mówi że jest to lek antykoncepcyjny powinien skończyć pracować w tym zawodzie...co do jego skutków ubocznych to nie bęDę się tu na ten temat rozpisywać bo dużo strasznych historii można przeczytać w necie

maroonbug

Ja bralam Diane, na tradzik wlasnie. Przez 3 lata. Potem wykryto u mnie powiekszone endomrtrium i bralam ja nastepne 2 lat (czyli 5 lat ciagiem) Mimo to , ze na ulotce nawet pisza, ze kuracja ma trwac nie dluzej niz 36 miesiecy. Ale Pani ginekolog nie widziala w tym problemu
Przestalam brac w pazdzierniku, bo mi lekarka w Irlandii powiedziala, ze to jakis horror ze ja to biore tyle czasu.
I teraz wychodza mi wlosy na przyklad, bo moja tarczyca nie moze dojsc do siebie, po takim czyms.
Wiec pigulek juz nie biore, i czuje sie dobrze (pomijajac wlosy...ale to wroci do normy).
Musialam oczywiscie przejsc przez ataki paniki w zwiazku z niechciana ciaza, nieskutecznymi prezerwatywami, testami za kazdym razem, jak mi sie wydaje ze jestem w ciazy, ale teraz juz jest spoko i sie nie boje ze wpadne :) Teraz mam regularne cykle, ku mojemu zaskoczeniu i wydaje mi sie ze wszystko dziala jak powinno.
Zgadzam sie, ze Diane-35 nie powinno sie brac bez potrzeby i lekkomyslnie. Czasem lepiej wziac antybiotyk na tradzik niz mieszac sie w gospodarke hormonalna organizmu.
Ale nie nalezy z powodu hormonalnego leku/lekow demonizowac pigulek antykoncepcyjnych, bo to dwa rodzaje produktow sa.

wredotka

maroonbug, cos ty taka zlosnica? przeciez napisalam ze nikogo nie potepam i tyle. Moze zeczywiscie popelnilam lapsus jezykowy piszac o bezpiecznym seksie a majac na mysli ochrone przed niechciana ciaza, ale widze ze tutaj panuje zasada 'jesli nie jestes z nami to jestes przeciwko nam'. Niemniej ciesze sie ze aktywnosc na tym wátku wzrosla :D


maroonbug

Wredotka, ja jestem jedna z bardziej ugodowych osob jakie znam :)
A juz szczegolnie przez internet, bo nie lubie sie klocic "na sucho".
I wcale Cie nie atakuje ani sie nie zloszcze. Pisze tylko, bo mnie poruszylo co Ty napisalas. Ja spodziewam sie, ze nic zlego nie mialas na mysli, bo i czemu mialoby to sluzyc, aczkolwiek zdanie ktore skomentowalam mialo negatywny wydzwiek. Nastepujace po nim "nikogo nie potepiam" nie ma wiekszego znaczenia, bo niestety juz potepilas zdaniem poprzedzajacym.
Ja pigulek ani nie bronie ani nie potepiam, kazdy decyduje za siebie. Prosze sprobowac i sie odniesc, ewentualnie wykazac sie glebsza wiedza na temat. Ty natomiast "podziwiasz" kobiety faszerujace sie pigulkami w celu uprawiania bezpiecznego seksu, i bazujesz swoja wypowiedz na doswiadczeniach kolezanek bioracych Diane, ktora nie jest pigulka antykoncepcyjna ale dawka hormonow do ciezkich zadan.
Wiem, ze pewnie nie jest tak prosto jak to opisalam powyzej, ale tak rozumiem Twoj post i to z niego wynika. Jesli wiec nie chcesz byc zle zrozumiana musisz uscislic o co chodzi.
Podsumowujac- wszystkie kwestie dotyczace antykoncepcji w kontekscie wiary i przekonan sa bezsensowne, bo zdanie kazdej z nas jest wlasciwe w odpowiednim kontekscie. Kazda z nas tez sie myli, jesli podciagnie sie jej poglady na skraj doktryny, w jedna czy druga strone. Mozemy sie tylko formalnie przekrzykiwac na argumenty i czepiac sie slowek.
Relatywizm moralny to plaga ludzkosci.

spragnienie

Cytat: maroonbug w 09 Cze 2008, 16:53:19

Ja pigulek ani nie bronie ani nie potepiam, kazdy decyduje za siebie. Prosze sprobowac i sie odniesc, ewentualnie wykazac sie glebsza wiedza na temat. Ty natomiast "podziwiasz" kobiety faszerujace sie pigulkami w celu uprawiania bezpiecznego seksu, i bazujesz swoja wypowiedz na doswiadczeniach kolezanek bioracych Diane, ktora nie jest pigulka antykoncepcyjna ale dawka hormonow do ciezkich zadan.


maroonbug polewam piwko za to podsumowanie
bo malybob'owi , wredotce & co. wyszło wszystko trochę jak "potępienie" bez wykazania się głębszą wiedzą w temacie (chociaż tą teoretyczną!), a to dla mnie jak ocenianie że coś jest złe/bez sensu bez żadnej refleksji na dany temat :)

Lepiej powiedzieć, że się jest przeciw antykoncepcji, bo tak każe KK i nie dorabiać do tego strasznie naginanej teorii :)

mary

#547
Cytat: spragnienie w 09 Cze 2008, 00:12:50
A przecież mary kocha swojego N. i napewno sądzi, że jest dobrym człowiekiem.
W to czy czekają do ślubu nie wnikam, ale wątpię .. w pewnym wieku to byłoby dla mnie hmm dziwne :)

Spragnienie, masz rację - mary p. na pewno kocha swojego N. I "na pewno" nic więcej powiedzieć o nas nie możesz. Także o tym czekaniu do ślubu. Dla mnie pewnie też niejedno Twoje zachowanie byłoby dziwne, gdybym chciała się tym tematem zajmować ;) Zwątpienie jest rzeczą ludzką, ale tym razem zupełnie niepotrzebne.


zuzia

kwestia bezpłodności też była tutaj rozważana, wiec wklejam link:
http://www.pardon.pl/artykul/5198/masz_problemy_z_erekcja_nie_dostaniesz_slubu_koscielnego

i artykuł, bo później może zniknąć:
Włoski biskup katolicki Lorenzo Chiarinelli uznał, że niedowład kończyn dolnych i idąca za nim impotencja uniemożliwiają przyjęcie sakramentu małżeństwa. Czy dla Kościoła małżeństwo sprowadza się do... seksu?
26-letni mężczyzna został sparaliżowany od pasa w dół w rezultacie wypadku samochodowego. Mimo jego kalectwa i impotencji narzeczona chciała wstąpić z nim w związek małżeński. Jednak biskup ordynariusz Viterbo zabronił udzielenia im ślubu kościelnego. Jego rzecznik tak tłumaczył to w niedzielę wieczorem w telewizji Sky TG24:

Żaden biskup i żaden ksiądz nie może sprawować sakramentu małżeństwa, gdy wie o stwierdzonej impotencji, gdyż jest ona przyczyną uniemożliwiającą jego otrzymanie.

Ślub i tak się odbył - tyle że cywilny. Uczestniczył w nim nawet, jako gość, miejscowy proboszcz, któremu biskup zabronił udzielenia sparaliżowanemu ślubu.

Sęk w tym, że w opinii Kościoła katolickiego małżeństwo ma dwa cele - wspólnotę życia małżonków oraz wychowanie potomstwa. Tak stanowi kanon 1055 Kodeksu Prawa Kanonicznego.

Impotencja uniemożliwia realizację drugiego celu - jest zatem "przeszkodą zrywającą, która czyni osobę niezdolną do zawarcia ważnego związku małżeńskiego". Gdyż kanon 1084 Kodeksu Prawa Kanonicznego mówi wyraźnie:

Niezdolność dokonania stosunku małżeńskiego uprzednia i trwała, czy to ze strony mężczyzny czy kobiety, czy to absolutna czy względna, czyni małżeństwo nieważnym z samej jego natury.

Jak dla nas, strasznie dużo w tych kościelnych kanonach prawnych o seksie. Można nawet odnieść wrażenie, że dla Kościoła małżeństwo sprowadza się do... seksu. A gdy wyobrazimy sobie księży, wypytujących tego nieszczęsnego człowieka na wózku, czy miewa erekcje... skóra cierpnie.

Słowem, niepełnosprawny i jego żona będą teraz, na mocy decyzji Kościoła, żyć w grzechu. Może nam ktoś wytłumaczy: czy Kościół nie skazuje ich tym samym na wieczne potępienie?

I dlaczego decyzje Kościoła są takie... nieludzkie?