Kredyty mieszkaniowe/hipoteczne

Zaczęty przez konwalia, 11 Kwi 2008, 10:46:41

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

mayagaramond

Cytat: foszek w 13 Kwi 2008, 22:54:06

W sumie jak sie zastanowilismy to za mieszkanie, wielkosc takiej jaka jest nam teraz potrzebna + hausgeld + liczniki + parking musielibysmy teraz placic jakies 300 € mniej niz za kredyt. Wiec po co napychac komus innemu kieszenie? My traktujemy ten domek jako inwestycje na starosc, jezeli emerytury nie beda nam starczac, bedzie co sprzedac i za co zyc.

zgadza sie. Ale my tez dlatego mieszkamy w 2-pokojowym a nie 4 :) Zreszta na razie takie mieszkanei nam wystarcza, a dziecko pojawi sie dopiero za jakies dwa lata wiec jak na razie nie musimy szukac nic wiekszego. Abstrahujac juz od tego, ze rata w wysokosci 1000€ plus hausgeld i oplaty licznkowe to byloby prawie 3 razy tyle ile placimy teraz czynszu. Nas po prostu w obecnej chwili na to nie stac.

"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

importerka2008

Cytat: vobi w 11 Kwi 2008, 12:23:55
Cytat: jo_miekka w 11 Kwi 2008, 11:28:31
Cytat: nionczka w 11 Kwi 2008, 11:23:33
Ja jestem dumna, ze mam moje wlasne mieszkanie, ktore sama splacam, zarabiam wlasne pieniadze praca wlasnego umyslu i do wszystkiego dochodze sama. To mi dodaje sily na codzien i wiary w przyszlosc. Staram sie myslec optymistycznie bo mi sie udalo chociaz na poczatku nie bylo tak rozowo. 

Nionczka! Zgadzam się w 100%! Polewam!

Tez podpisuje sie pod Wami... Ostatnio z pewna zazdroscia obserwowalam znajoma, ktorej rodzice kupili mieszkanie (babka ma 34 lata..). Ale jak sie zastanowilam "na chlodno", stwierdzilam ze chyba jednak wole "my way", trudniej w zyciu ale przynajmniej mam satysfakcje ze do czegos doszlam samodzielnie.

Kończyn by mi nie starczyło, żeby się podpisać pod tym tyle razy, ile bym chciała.

U nas sytuacja wygląda tak: Aktualnie wynajmujemy kawalerkę. Nastawiamy się na kupienie mieszkania jak tylko N zamknie wszystkie sprawy wojskowe (początkiem przyszłego roku). Mieszkanie w całości na kredyt. Nie mamy wkładu własnego, nie mamy zabezpieczenia ani niczego innego co moglibyśmy zastawić. Od rodziców nic nie dostaniemy (rodzice N nie maja możliwości, moja mam przepisała swój dom na moją siostrę, bo mieszka w nim z rodziną od 10 lat, a ojciec jest na mnie wściekły bo nie może sie wtrącać w nasze życie i ustawiać na odległość, więc przepisze swój dom na ... dzieci mojej siostry). Będziemy brać kredyt na 30lat, rata to ok 60-70% jednej wypłaty, więc nienajgorzej.
Nie mamy innej możliwości. Niestety systuacja jest taka, że ktoś musi się zadłużyć, żeby póxniej mieć co przepisywać na swoje dzieci i zabezpieczać ich przyszłość.

Ale wiecie... Cieszę się, że będziemy wszystko zawdzęczać tylko sobie i swojej ciężkiej pracy, a nie mieć przez całe życie dług wdzięczności, który nie wiadomo kiedy ptrzyjdzie spłacić.

Ubezpieczyliśmy się dość wysoko w trzecim filarze, w razie draki jedno z nas dostaje gotówkę wystarczającą na spłatę mieszkania. Bierzemy kredyt z możliwością wcześniejszej spłaty i przewalutowania. I co jakiś czas będziemy sprawdzać oferty na rynku kredytowym, bo banki prześcigają się teraz w kredytach konsoliddacyjnych, więc to, że teraz ustalimy sobie kwotę danej wysokości, nie znaczy, że nie będziemy mogli jej zmniejszyć w przyszłości.

jo_miekka

importerka2008 piwko  :drunk:

importerka2008

Cytat: jo_miekka w 15 Kwi 2008, 12:55:18
importerka2008 piwko  :drunk:

i nawzajem z największą przyjemnością  :drunk:

magdalinska

wiecie co... tak czytam niektore wypowiedzi i dochodze do wniosku, ze jedyna sluszna droga do posiadania mieszkania czy domu to tylko i wylacznie wlasna praca. Ja mam 28 lat, tato dolozyl mi polowe do auta (zeby kupic lepszy niz pierwotnie zamierzalam), na dom wzielismy kredyt, ale oczywiscie to malo, wiec pomoze nam moj tato w wykonczeniu. I wcale, ale to wcale nie czuje sie gorsza od nikogo. Ja nic nie wymagam od swoich rodziców, pomoc proponuja sami, chca, zeby w zyciu bylo nam latwiej niz im na poczatku, w rownym stopniu pomagaja mi, jak i moim braciom. Jakbym nie miala pomocy z ich strony, to bym sobie jakos musiala radzic, dlatego nigdy nie mowie tak jak znajomi Konwalii, ze nigdy nie wzielabym takiego kredytu. Nie wiem co bym zrobila jakbym nie miala takich mozliwosci jak teraz - jakos musialabym sobie radzic. Mam szczescie majac takich rodziców, ktorzy sa w stanie mi pomoc i teraz absolutnie nie czuje sie winna, ze cos dostalam w prezencie od losu (a kiedys tak bywalo-zreszta teraz chwilami niektore osoby dalej daja mi odczuc ze jestem "gorsza", bo nie na wszytsko sobie zapracowalam-nie mowie teraz o strefie).

importerka2008

Cytat: magdalinska w 15 Kwi 2008, 13:13:31
wiecie co... tak czytam niektore wypowiedzi i dochodze do wniosku, ze jedyna sluszna droga do posiadania mieszkania czy domu to tylko i wylacznie wlasna praca. Ja mam 28 lat, tato dolozyl mi polowe do auta (zeby kupic lepszy niz pierwotnie zamierzalam), na dom wzielismy kredyt, ale oczywiscie to malo, wiec pomoze nam moj tato w wykonczeniu. I wcale, ale to wcale nie czuje sie gorsza od nikogo. Ja nic nie wymagam od swoich rodziców, pomoc proponuja sami, chca, zeby w zyciu bylo nam latwiej niz im na poczatku, w rownym stopniu pomagaja mi, jak i moim braciom. Jakbym nie miala pomocy z ich strony, to bym sobie jakos musiala radzic, dlatego nigdy nie mowie tak jak znajomi Konwalii, ze nigdy nie wzielabym takiego kredytu. Nie wiem co bym zrobila jakbym nie miala takich mozliwosci jak teraz - jakos musialabym sobie radzic. Mam szczescie majac takich rodziców, ktorzy sa w stanie mi pomoc i teraz absolutnie nie czuje sie winna, ze cos dostalam w prezencie od losu (a kiedys tak bywalo-zreszta teraz chwilami niektore osoby dalej daja mi odczuc ze jestem "gorsza", bo nie na wszytsko sobie zapracowalam-nie mowie teraz o strefie).

Jeżeli masz wokół osoby które chcą i mogą Ci pomóc to serdecznie Ci gratuluję, bo jesteś w tej fantastycznej sytuacji, że możesz na kogos liczyć. My na jednych nie możemy, a na drugich nie chcemy. Stąd nasza decyzja.

A tak szczerze: każdy stara się bronić swojej wersji, nawet Ci, którzy mają trochę bardziej pod górke niż inni. W końcu musimy też znaleźć jakieś dobre strony w tym okropnym, drogim i przerażającym kredycie na 30lat  :D

jo_miekka

magdalinskaale to nie jest tak, że "gorsza". Pisałam już wcześniej, nie tylko ja z resztą, że nie widzę nic złego w pomocy Rodziców. I sama bardzo bym chciała móc pomóc własnym dzieciom w przyszłości. Ja się nie zgadzam z twierdzeniem, ze to wstyd, że coś kupują Rodzice (mieszkania, smaochody itd.), zwłaszcza, że nikt od nich tego nie wymaga. Tylko czasem ludzie opowiadają pierdoły, jak to nie wzięliby kredytu i coś tam, a sami nawet ręka nie ruszyli. Moi kupili mieskzanie mojej siostrze, mnie już nie mogli. I krótka piłka. Nie mam żalu.
TO nie jest źle, gdy rodzice pomagają, gdy maja taką możliwośc i wolę. A poza tym Tobie fajtycznie tylko pomagają, nie robią nic ZA CIEBIE :)

nionczka

Magdalinska, ale nie jestes ani gorsza ani ulomna ani nie powinnas czuc sie winna bo rodzice Ci pomagaja. Kredyt to nie jest jedyna sluszna droga, ale rozwiazanie, ktore wielu z nam odpowiada albo jedyne jakie mamy. Ja od mojej mamy bardzo chetnie bym przyjela pomoc, nawet mieszkanie, ale od tesciów juz nic. Bo to sa dla mnie obcy ludzie. Wiec wole na nasze wspolne zycie pracowac wlasnymi silami niz cos komus zawdzieczac, szczególnie obcym osobom.
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

magdalinska

Cytat: importerka2008 w 15 Kwi 2008, 13:26:45
A tak szczerze: każdy stara się bronić swojej wersji, nawet Ci, którzy mają trochę bardziej pod górke niż inni. W końcu musimy też znaleźć jakieś dobre strony w tym okropnym, drogim i przerażającym kredycie na 30lat  :D
ok, ale mam prosbe - nie osadzajcie nikogo po tym, co dostaje od rodziców, nie mowcie ze jest gorszy, bo sam sobie na to nie zapracował, ze jest niesamodzielny, czeka z zalozonymi rekoma na gwaizdke z nieba.... to takie opinie sa krzywdzace i troszke jakby zawistne... Nie mowie tego do konkretnie do kogos, tylko tak ogolnie  :) bez urazy....

importerka2008

Cytat: magdalinska w 15 Kwi 2008, 13:36:16
takie opinie sa krzywdzace i troszke jakby zawistne...

No, taka już kobieca natura... Gdyby spytać mojego N o zdanie powiedziałby: "Nie patrz na tych, którym jest trochę łatwiej, tylko na tych, którym jest duzo trudniej. Poczujesz sie lepiej".


mayagaramond

Cytat: nionczka w 15 Kwi 2008, 13:33:57
Magdalinska, ale nie jestes ani gorsza ani ulomna ani nie powinnas czuc sie winna bo rodzice Ci pomagaja. Kredyt to nie jest jedyna sluszna droga, ale rozwiazanie, ktore wielu z nam odpowiada albo jedyne jakie mamy. Ja od mojej mamy bardzo chetnie bym przyjela pomoc, nawet mieszkanie, ale od tesciów juz nic. Bo to sa dla mnie obcy ludzie. Wiec wole na nasze wspolne zycie pracowac wlasnymi silami niz cos komus zawdzieczac, szczególnie obcym osobom.

ale dla Twojego meza juz nie, wiec jakby mu kupili mieszkanie to nie mieszkalabys w nim?

Moj maz jest bardzo niezalezny, jak zaczal tu prace to mieszkal w mieszkaniu mamy (kupione lata temu na wakacje), ale caly czas chcial szukac swojego. Wtedy przemowilam mu do rozsadku: mieszkanie stoi przez prawie caly rok puste, najwiecej korzystal z niego szwagier, bo przyjedzdzal na narty. jak ja sie tutaj przeprowadzilam to pomieszkalismy tam jakies pol roku i przenieslismy sie do "naszego".

Ja nie mialabym nic przeciwko temu, by tam jeszcze troche pomieszkac. Niestety wkurzal nas G. (szwagier), ktory nie dosc, ze co weekend przyjezdzal to jeszcze trul dupe (nie odkurzylisciem, nie strarlicie kurzu itp). A teraz sam mieszka na razie w domu z mama (zmienil prace), a zarabia miesiecznie prawie tyle ile ja w pol roku...
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

magdalinska

Cytat: importerka2008 w 15 Kwi 2008, 13:40:10
Cytat: magdalinska w 15 Kwi 2008, 13:36:16
takie opinie sa krzywdzace i troszke jakby zawistne...

No, taka już kobieca natura... Gdyby spytać mojego N o zdanie powiedziałby: "Nie patrz na tych, którym jest trochę łatwiej, tylko na tych, którym jest duzo trudniej. Poczujesz sie lepiej".
cos w tym jest  :P

jo_miekka

Nie zgadzam się, to nei kobieca natura, najazd był tylko na tych, co krzyczą, że "aaa! kredyt straszna sprawa!" a sami mają kupione, załtwione i w ogóle.
Jak będę bogata, to kupię dzieciorom po mieszkaniu, ba!, nawet po pałacu i niech sobie z tym robią, co chcą :)

nionczka

Cytat: mayagaramond w 15 Kwi 2008, 13:40:39

ale dla Twojego meza juz nie, wiec jakby mu kupili mieszkanie to nie mieszkalabys w nim?

Wolalbym nie. Wolalabym, zebysmy razem sobie cos kupili lub wynajeli. Albo gdybym mogla splacic moja czesc (nierealne).
Poza tym moj maz tez jest bardzo samodzielny a jego rodzice nie sa tacy chetni do pomocy. Pomimo, ze sami maja kilka niezamieszkalych nieruchomosci ich dzieci przez dlugi czas musialy mieszkac w wynajetych i placic ciezkie pieniadze  >:(
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

mayagaramond

Cytat: nionczka w 15 Kwi 2008, 15:55:29
pomimo, ze sami maja kilka niezamieszkalych nieruchomosci ich dzieci przez dlugi czas musialy mieszkac w wynajetych i placic ciezkie pieniadze  >:(
Nie rozumiem tego. U nas jest niestety podobnie. Mieszkanie mamy w klatce obok, w ktorym ona bywa dwa razy do roku. Przy czym tutaj jak juz pisalam wpienial nas G. ni i mielismy malo miejsca, bo mieszkanie umeblowane i wyposazone. Oprocz tego jest jeszcze dom po dziadku, ale co z tego skoro 500 km stad...

Wydaje mi sie, ze to czy sie chetnie "bierze" zalezy tez od zachowanie tego, ktory daje. Zanim zaczelam studia w DE ojciec H. podpisal w urzedzie dokument w ktorym zobowiazal sie utrzymywac mnie. Bez tego swistka nie przyjeliby nie na studia lub musialabym miec ok. 10 000DM na koncie, co bylo zupelnie niewykonalne. Oczywiscie ja nigdy nic od niego nie chcialam, ale papier mial moc prawna, wiec ojciec ponosil jakis tam ryzyko. Papier podpisal i nigdy nawet slowem do tego nie wrocil.

Zupelnie inaczej zachowuje sie za to moja chrzestna, daje, wypomna lub daje i zabiera...
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

jo_miekka

Cytat: mayagaramond w 15 Kwi 2008, 16:07:10
Zupelnie inaczej zachowuje sie za to moja chrzestna, daje, wypomna lub daje i zabiera...

No świetna Ciociunia, nie ma co...

magdalinska

dobra dziewczyny, moze jestem troche przewrazliwiona na tym punkcie.... my nie siedzimy z zalozonymi rekoma, po pracy wieczorami napierd.... te fuchy, zeby jak najwiecej miec swojego wkladu i troche szybciej splacic ten kredyt (zostalo jeszcze 29 lat i 3 mce ;) ), i krew mnie zalewa jak ktos ocenia mnie przez pryzmat tego co dostalam...  no, to sie troche wyzalilam :P juz mi lepiej, siadam do kolejnej roboty ;)

nionczka

ALe TY masz kredyt MAgdalinska, na ktory na dodatek ciezko pracujesz. My mówilysmy o osobach bez wyobrazni, ktrore sa ustawione i nie potrafia postawic sie w czyjejs sytuacji, w bardzo czestej zreszta.
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

magdalinska

nionczka, no wiem, tylko tak ogolnie mi sie napisalo.... :)

Angie

My tez mamy kredyt na mieszkanie. Bez kredytu nie kupilibyśmy mieszkania, bo taką gotówką niestety nie dysponowaliśmy. Na pomoc rodziców tez specialnie nie mogliśmy liczyć (choc rodzice M. wsparli finansowo remont), bo to zwyczajnie przekraczało ich możliwości finansowe. Wiem, że gdyby było ich stać na pewno by pomogli. Nie przeszkadza mi jak komus rodzice pomagają w zakupie mieszkania, sama gdybym miała własne dzieci i kasę chciałbym pomóc. Wkurza mnie tylko to jak takie osoby potepiają tych co maja kredyt, nie rozumiejąc że to jedyna szansa żeby sie dorobić własnego mieszkania. Przecież logiczne jest że na kredyt też musi być człowieka stać i wiem, że ludzie bardzo kalkulują zanim zdecydują się na kredyt mieszkaniowy, bo nie oszukujmy się, ale jest to dość kosztowna impreza. My tez długo się zastanawialiśmy, szczególnie że jesteśmy w sytuacji w której pracuje tylko mój mąż (więc jego pensja musi wystarczyć na kredyt i życie) a ja studiuję. Wiem jednak że za kilka lat  to się zmieni i kredyt będziemy mniejszym obciążeniem dla domowego budżetu.