Czy oszczedzacie i jak?

Zaczęty przez mayagaramond, 17 Lis 2008, 14:46:29

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

anyday

Cytat: vobi w 06 Wrz 2009, 00:03:53hmm... no w sumie na wodce tez by mozna w podobny sposob oszczedzac...
o! hurra! oszczędzam na wódce bo nie pijam w ogóle (wódki)  :rotfl:
a serio, to bardzo was podziwiam- niektóre- te oszczędne- jusia! I dojrzałam do zrewidowania przyzwyczajeń! pensja przyszła tydzien temu a ja prawie połowę wydałam (i nie wiem na co....) Obiecuję poprawę  ;)
biegać,skakać, latać, pływać! z poradnika młodego zielarza napisanego dla szczęścia ludzkości :D

tachogti

Ja oszczedzam na sushi, robie w domu ;) Moj maz jest maniakiem oszczedzania, porownuje ceny, ilosc itd ja bym dawno zwariowala i olala sprawe, ale on jest twardy w tej kwestii  :stupid: Oszczedzamy tez na marży sklepowej, duzo kupujemy na allegro (wanna, umywalka, baterie) i w sklepach internetowych (zmywarka, pralka, lodowka). Kilka rzeczy udalo nam sie kupic duzym szczesciem w dziale "przeceny" w ikei (kredens, fotel, pokrowce). Ciuchy tez raczej kupuje na przecenach, szczegolnie za granica. Olo szczerze nienawidzi fachowcow, wiec w domu tez duzo robi sam, co mnie wyprowadza z rownowagi bo to trwaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa  :zieeew: oszczedzam tez na fryzjerze, obcina mnie sasiadka fryzjerka, hurtowo z cala rodzina za obciecie ojca+ strzyzenie brody, podciecie Ola, podciecie mnie i matki + trwala mamy placimy 50 zl ;) oszczedzam tez na manicurze i pedicurze - jakos cholernie jest mi tam nie po drodze, mimo ze za kazdym razem przysiegam sobie ze bede chodzic regularnie ;) do kosmetyczki chodze osiedlowej- swietnej i zaprzyjaznionej, zaden wypasiony salon, wiec ceny tez konkurencyjne. Nie oszczedzamy na dobrym zarciu, dobrym piwie i wyjsciach do knajp - na to schodzi w cholere kasy niestety...
Typical sharp-shooting, hard-drinking, katana-wielding, happily divorced housewife :P

nionczka

#352
Cytat: abkasia w 06 Wrz 2009, 20:54:13nionczkaoszczedzalabys, jakbys wypozyczala
Nieee, zbankrutowalabym bo bym musiala placic kary za przetrzymywanie. Ja nie lubie cudzych ksiazek miec.


Dodany tekst: 06 Wrz 2009, 21:00:48

anyday oszczedzanie nie jest zle. I wcale nie oznacza odmawiania sobie wszystkiego. Po prostu chodzi o rozsadne wydawanie pieniedzy, zgodne z naszymi potrzebami i mozliwosciami.
Ja wole 1000 razy sama na cos uzbierac niz na kredyt kupowac. I brak pieniedzy nie stresuje :-)
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

magoo

Cytat: nionczka w 06 Wrz 2009, 20:55:23

Dodany tekst: 06 Wrz 2009, 21:00:48

anyday oszczedzanie nie jest zle. I wcale nie oznacza odmawiania sobie wszystkiego. Po prostu chodzi o rozsadne wydawanie pieniedzy, zgodne z naszymi potrzebami i mozliwosciami.
Ja wole 1000 razy sama na cos uzbierac niz na kredyt kupowac. I brak pieniedzy nie stresuje :-)

zgadzam sie calkowicie. Mi sie czasem wydaje, ze nie oszczedzam, bo w sumie kupuje to, na co mam ochote i sie jakos specjalnie nie szczypie. Ale potem rozmawiam z ludzmi, ktorzy zarabiaja podobnie jak ja i nie maja zadnych oszczednosci, to dochodze do wniosku, ze mi chyba za wiele do szczescia nie jest potrzebne. Nie musze miec ciagle nowy ubran, kosmetykow, czy innych rzeczy, wiec jak juz kupuje moge pozwolic sobie na drozsze. A ze robie to rzadko to jestem na plusie. Generalnie w sklepach staram sie myslec, czy dana rzecz naprawde potrzebuje.

anyday

nionczka, magoo i własnie o to mi chodzi- muszę to przemyśleć. nie wydaję na ciuchy, kosmetyki- no dobra- perfumy :) ale to przecież raz na pół roku. wydaję na pierdoły- żarcie na mieście, alkohol, papierosy...
biegać,skakać, latać, pływać! z poradnika młodego zielarza napisanego dla szczęścia ludzkości :D

wrobelek0403

ja wstyd sie przyznac, nie spisuje na biezaco wydatkow. probowała sie zabrac kilka razy, ale za kazdym razem konczyłam po dwoch tygodniach ;)

robiłam to na studiach i swietnie mi szlo, pomagało przede wszystkim w planowaniu wiekszych wydatkow - np. wyjazdow, ale też nigdy nie miałam zaległosci w rachunkach (teraz nagminnie), i zawsze miałam jakies pieniadze. do tej pory mam zeszyciki, w kt zapisywałam wydatki ;) ostatnio nawet zajrzałam i padłam, jak zobaczyłam, ze na jedzenie na 5 roku wydawałam 250-300 zł miesięcznie :padam: :padam: teraz idzie z 1000 zł jak nic, ech..

no, ale byłam sama - miałam stałe i regularne wpływy (rodzice robili przelew raz na miesiac, stypendium tez było stalej porze) i stała kontrole nad kasa.
Teraz przy działalnosci M i nieregularnych dochodach, w ogole sobie z tym nie radze. moja pensja tez przychodzi w durnym terminie 25go, zwykle do 1go zostaje niewiele, głównie za sprawa rachunków, ech...


Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le pomyślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. /M.Twain/
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

jusia

cholera wyszłam na jakiegos liczykrupe...hmmm....ale to co napisalam, to sa tylko wydatki na jedzenie (sniadania, obiady, kolacje, zarcie do pracy), tylko i jedynie...dodatkowo: chemia i kosmetyki to wydatki srednio 120 zl miesiecznie, no i tzw. kategoria cos na zabek ;) tutaj miesci sie piwko, winko, chipsy, cukiereczki,pizza do meczu i takie tam...srednio 90 zł...wodki nie kupujemy, mamy jeszcze 30 butelek z wesela  :rotfl: :rotfl:
my juz sie bardzo przyzwyczailismy do zapiskow, z drugiej strony niespecjalnie nas to hamuje przed wydawaniem pieniedzy...najbardziej oszczedzamy obecnie chyba na rozrywkach, ale to jakby sila wyzsza, bo nie mamy z kim synka zostawic...
"Ten co chce- szuka sposobu, ten co nie chce- szuka powodu"

anyday

Cytat: jusia w 06 Wrz 2009, 23:14:06tutaj miesci sie piwko, winko, chipsy, cukiereczki,pizza do meczu i takie tam...srednio 90 zł...
no właśnie.. 90 zł...ja chyba się podliczę bo mi wygląda na to, że te 90 zł to na 3-4 dni starcza, w zależności od wiatrow :headbang:
biegać,skakać, latać, pływać! z poradnika młodego zielarza napisanego dla szczęścia ludzkości :D

mobka

jusia to ja tak skrupulatnie nie rozliczalam, bo wzielam tylko wyciagi i zsumowalam, to co wydalismy w marketach :D Za lipiec wyszlo 1100, za czerwiec 1250... sierpien odpadl, bo czesc niesiaca bylismy na wakacjach, w maju wyszlo mi z 400zl, ale duzo wyplat w bankomatach bylo i ciezko powiedziec na co to poszzlo... zalozylam, ze ze 100zl miesiecznie idzie na chemie... i pewnie ze 100 na zachcianki jedzeniowe, ale ciezko powiedziec, czy suszone pomidory to juz zachcianka, tak samo tortille ;)

wis

#359
Ok, zostawiłam na RORze 650zł  :rotfl:
Resztę dałam na oszczędnościowe. Mamy full lodówkę, auto do pełna zatankowane, chemia i kosmetyki zakupione w weekend. I zobaczymy, na ile nam ta kasa wystarczy - w sumie na samo jedzenie, bo ciuchowych zakupów też na razie nie potrzeba.
Taki mały eksperyment :)
Mogę na bieżąco zdawać relacje  :rotfl:
---
W sierpniu w Lidlu, Kauflandzie, Auchan i McDonalds zostawiliśmy 680zł.
A poza tym wypłaciliśmy prawie 1200zł kartami z bankomatów. Nie wiem na co  :headbang:

nionczka

Pamietam jak w 200 roku kiedy mieszkalismy razem w Wawie kladlismy na parapecie po 50 PLN na zakupy tygodniowe i z tego mialo nam wystarczyc. I wystarczalo a nawet zostawalo. Wtedy przechodzilo na kolejny tydzien i moglismy bardziej zaszalec albo dalej kumulowac. To byl fajny system :-)
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

mayagaramond

Do lidla to nie chodze, bo nie ma, ale do aldika, zawsze kupuje tam moje nerkowce ;D

Co do cen jedzenia to z najrozniejszych badan wynika, ze procentowo najmniej na jedzenie wydaje sie w DE, w 2007 roku bylo to niecale 10%!!!!!

I nie ma sie co oszukiwac, ze w wielu przypadkach jest to ze szkoda dla jakosci, wystarczy poczytac sklad na niektorych "owocowych" jogurtach - cukier, cukier, cukier, sztuczne aromaty i czesto ani sladu owocow...

"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

wis

Cytat: mayagaramond w 07 Wrz 2009, 12:01:35
Do lidla to nie chodze, bo nie ma, ale do aldika, zawsze kupuje tam moje nerkowce ;D
U mnie też jest Aldi, ale nie chodzę tam bo po pierwsze - asortyment kiepski, nawet bardzo (no może poza słodyczami), po drugie - nie przyjmują kart.
Chociaż ciotka mi mówiła, że coś im się ostatnio asortyment poprawia - może pojadę sprawdzić.

mayagaramond

Cytat: wis w 07 Wrz 2009, 12:05:44
U mnie też jest Aldi, ale nie chodzę tam bo po pierwsze - asortyment kiepski, nawet bardzo (no może poza słodyczami), po drugie - nie przyjmują kart.
Chociaż ciotka mi mówiła, że coś im się ostatnio asortyment poprawia - może pojadę sprawdzić.

wyglada na to, ze sa b. duze roznice miedy poszczegolnymi krajami - w DE aldi jest normalnym sklepem. Fakt, kiedys byl troche szemrany, ale teraz jest i duzy wybor towarow (maja nawet swieze mieso) i porzadek. Karty tez przyjmuja.
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

wis

Cytat: mayagaramond w 07 Wrz 2009, 12:09:20
wyglada na to, ze sa b. duze roznice miedy poszczegolnymi krajami - w DE aldi jest normalnym sklepem. Fakt, kiedys byl troche szemrany, ale teraz jest i duzy wybor towarow (maja nawet swieze mieso) i porzadek. Karty tez przyjmuja.
Wiem, pamiętam Aldi z Niemiec, i jest ogromna przepaść między polskim a niemieckim Aldi.

mayagaramond

Cytat: wis w 07 Wrz 2009, 13:19:27
Wiem, pamiętam Aldi z Niemiec, i jest ogromna przepaść między polskim a niemieckim Aldi.

a najgorszy sklep jaki widzialam to netto w Anglii, tam byl taki bajzel, ze szkoda gadac.
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

noki

Cytat: vobi w 05 Wrz 2009, 23:03:53
hmm... no w sumie na wodce tez by mozna w podobny sposob oszczedzac... ;D

nie na darmo ulubiona katedra meza na studiach byla ta od gorzelnictwa i piwowarstwa :D

effik

Cytat: nionczka w 07 Wrz 2009, 11:48:52
Pamietam jak w 200 roku kiedy mieszkalismy razem w Wawie kladlismy na parapecie po 50 PLN na zakupy tygodniowe i z tego mialo nam wystarczyc. I wystarczalo a nawet zostawalo. Wtedy przechodzilo na kolejny tydzien i moglismy bardziej zaszalec albo dalej kumulowac. To byl fajny system :-)

to byli czasy. jak było trzeba, to i za 20-30 zł się przeżywało tydzień lol lol

szelma

Moi kumple raz we dwójkę przeżyli miesiąc za 100 zł lol (biorąc pod uwagę jedzenie). I to bez wałówki z domu!

mayagaramond

Cytat: szelma w 08 Wrz 2009, 10:26:02
Moi kumple raz we dwójkę przeżyli miesiąc za 100 zł lol (biorąc pod uwagę jedzenie). I to bez wałówki z domu!

ciekawe co jedli.

Przezyc mozna za b. malo, tylko zdrowe to nie jest....


"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

szelma

Wiem, że wbili się do Makro na zakupy (a karty nie posiadali lol). Ogólnie odżywiali się w miarę :). Lepiej niż większość przedstawicieli płci męskiej po wyjeździe spod skrzydeł mamusi ;).

malutenka

Ja przez ostatnie trzy lata żyłam z tygodnia na tydzień i jeszcze z tego ostatnie kilkanaście miesięcy było naprawdę hardcorowe, bo albo ja nie miałam pracy, albo miałam taką, że pożal się Boże, ale może dzięki temu nie żyję rozrzutnie.
Samochodu nie mamy, tylko rowery sztuk dwie, które licząc karty tramwajowe się zwróciły z naddatkiem, wszędzie tam, gdzie potrzebujemy dojechać w Krakowie dojedziemy, w sezonie zimowym też, no chyba, że przyjdzie -20 :)
Na wszystkie rachunki miesięcznie wychodzi nam trochę ponad 500zł (ale w tym jest internet i dwa telefony), więc też uważam, że niedużo. Co najważniejsze, płacimy teraz za swoje mieszkanie, nie dokładamy do cudzej kieszeni i to widać na rachunkach, już nie ma astronomicznej sumy co miesiąc. Staramy się też zapłacić w miarę możliwości czynsze, prądy i takie tam do przodu, tak w ramach zabezpieczenia, bo gdyby coś się stało to nie trzeba się głowić, skąd na to kasę wziąć. A poza tym ma się na przykład dwa-trzy miesiące z głowy z płaceniem.
Bardzo opłacalne było wzięcie sobie dwóch telefonów w mixie niż na kartę, teraz dopiero widzę, że kupowanie karty za piątkę co parę dni w skali miesiąca wychodziło więcej niż to 35 złotych abonamentu, nie zużyliśmy nawet 1/4, a poza tym już mamy jakieś taryfy ulgowe, czyli do siebie za darmo i darmowe weekendy do wszystkich w sieci.
Niedawno okazało się, że po spożywkę nie trzeba się wybierać pod halę targową, w okolicy jest to samo i tańsze, a jak jeździliśmy na bazar po takie rzeczy to kupowaliśmy więcej i trzeba było później wyrzucać.
Chemię, papier toaletowy kupujemy w większych ilościach w lidlu albo biedronce, w ogóle nie widzę różnicy między takimi produktami dyskontowymi, a markowymi. Jestem wielbicielką ciucholandów i też mi dopadają zakupy w droższych sklepach, chyba, że chodzi o buty, albo bieliznę, ale tego nie kupuje się co tydzień. Mój Szanowny też się okupuje w sh i wychodzi takiej,a  wcale nie gorzej jakościowo.
Z rzeczy domowych, gasimy światło tam, gdzie nie jesteśmy, albo gdzie nie jest potrzebne, bierzemy prysznic, nie kąpiel (oduczyłam swojego, bo się potrafił moczyć w wannie niczym żaba dwa razy dziennie). Wodę dokręcamy, z gniazdek wyłączone jest to, co akurat nie jest potrzebne, żarówki energooszczędne wszędzie, komputer wyłączony jak nie używamy, pralka wychodzi taniej bo jest mniejsza i odpada problem prania z bębnem w połowie pustym.
W ogóle powiem wam, że mimo tego, że my we dwójkę nie zarabiamy dużo, to żyje nam się o wiele taniej i lepiej niż w IE, pobyt tam nauczył nas ekstremalnego oszczędzania, ale tutaj po tych kilku miesiącach czuję większy luz, nie przejmuję się, że mi na coś zabraknie w podstawowych potrzebach, bo po prostu starcza :)
Aha, no i najważniejsza rzecz: W końcu nie muszę się przejmować tym, że przegięłam z ogrzewaniem domu, że mimo, że jeszcze nie jest wystarczająco ciepło to muszę wyłączyć grzejnik. Grzanie mam wliczone w czynsz i w końcu w sezonie ciepło do woli :D


asia407

My bez oszczedzania i przemyslanych zakupow poprostu nie dalibysmy rady... Comiesieczne oplaty sa astronomiczne, mamy dosc wysoki kredyt.
Maz od ok 10 lat prowadzi liste wszystkich wydatkow w Excelu,do tej pory je wszystkie ma, wiec teoretycznie moze nawet sprawdzic na co i ile wydal jak byl na studiach. Takie hobby chyba ;) Dzieki temu latwiej jest planowac wydatki i ewentualne oszczednosci.
Sporo zakupow robimy w Lidlu, czasem w Aldi. Jedynym problemem jest to, ze nie mozemy tam placic karta kredytowa (tylko platnicza), a z naszej kredytowej raz w roku dostajemy 1% calej wydanej kwoty jako bonus. Zawsze pilnujemy, zeby nie przekroczyc terminu splaty kart, nigdy jeszcze nie placilismy zadnych odsetek.
Duzo rzeczy kupujemy na przecenach, czesto na zakupy jezdzimy wieczorem i sporo udaje nam sie kupic bo ogromnej przecenie (bo blisko daty waznosci, ale wtedy szybko mrozimy).
Maz praktycznie wszystkie remonty wykonuje sam, tzn z moja niewielka pomoca. To nasz drugi dom, wiec teraz tez juz latwiej. Czeka nas remont lazienki i kuchni, czesc parkietow juz wylozyl, "odrestaurowal" elektryke i ulepszyl ogrzewanie. Wiekszosc rzeczy takich jak kibelek, umywalki czy kabina prysznicowa kupujemy na ebay, ceny spoooro nizsze, a jakosc ta sama.
Niestety nie mozemy oszczedzic na samochodach, oboje dojezdzamy do pracy i potrzebujemy dwoch.
Standardowo gasimy swatlo gdzie go nie potrzebujemy, wszystkie zarowki sa energooszczedne, zmywarke ustawiamy na krotki cykl, pranie najczesciej jest na 30 stopni.
Mamy kilka kart lojalnosciowych do marketow, zabrane punkty mozna podwoic i wybrac sie np na darmowe zakupy. Ostatnio w ten sposob wydalismy sprezentowane 50 funtow. Na Ebay wchodzimy ze strony interenetowej, ktora umozliwia zbieranie wlasnie takich punktow.
Nawet na fryzjerze udaje nam sie oszczedzic: mezowi zostalo niewiele wlosow na glowie, wiec z moja pomaca sam sobie co jakis czas obcina wlosy maszynka.
Duza oszczednoscia sa domowej roboty obiady i lunch. dzieki temu mozemy sobie w weekendy pozwolic na indyjskie na wynos lub pub.
Nigdy jednak nie oszczedzamy na jakosci jedzenia. Raczej staramy sie znalezc cos dobrego w dobrej cenie. No i sporo wydajemy na owoce i warzywa.
Nie oszczedzamy tez na kotach. Jeden jest strasznym alergigiem i jedyna karma, jaka nie wywoluje okropnej alergii skornej jest straaasznie droga.
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

nionczka

OOO my tez mamy karty lojalnosciowe z banku i takie ogolne na rozne firmy. Dzieki nim mamy garnki, patelnie, Brite, komplet nozy, toster... niby nic wielkiego a zawsze gratis.
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login