Opowiesci dlugiej tresci czyli Dzidzia zonka juz jest....

Zaczęty przez dzidzia101, 07 Lis 2007, 22:52:04

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

dzidzia101

Wczoraj minal miesiac od naszego slubu a ja w dalszym ciagu nie podzielilam sie z Wami swoimi przezyciami. Ale ten czas tak szybko leci... Przez pierwszy tydzien dochodzilam do siebie po tym calym maratonie a pozniej praca. Ale teraz nadrabiam zaleglosci: :mrgreen:

2 tyg.przed slubem przyjechalismy do Polski i wtedy sie zaczelo.... zalatwianie, kupowanie, ustalanie, omawianie... tysiace spraw ktore musielismy zalatwic osobiscie i ktore czekaly na nas do ostatniej chwili. Mlyn niesamowity...Przed wyjazdem z Londynu bylam tym troche przerazona, ze jest tyle spraw, tyle rzeczy do zalatwienia, ze nie damy sobie z tym rady, ze mamy za malo czasu. Po przyjezdzie do Polski wszystko mi odpuscilo, zero nerwow, zero strachu. Wszystko zalatwialismy stopniowo i wiedzialam ze bedzie ok.  
Moze poza fryzjerem ktoremu wydawalo sie ze wie co robi ale mu nie wyszlo.  :evil:
Na cale szczescie znalazlam inna fryzjerke ktora poprawila to co tamten zepsul i z moich niezbyt dlugich wlosow wyczarowala cos...
W koncu bardzo szybko nadszedl ten dzien...  Wstalam ok. dziewiatej, (w moim przypadku teoria ze przed slubem sie nie spi nie sprawdzila sie) Po chwili przyjechal moj luby. Wypilismy kawke, o sniadaniu nie bylo oczywiscie mowy. Do tego za oknem-mgla!!!  :-x Przed dziesiata odwiozl mnie do fryzjera i pojechal do siebie. Bylismy bardzo spokojni ale i tak zapomnialam o welonie i kwiatkach do wlosow ktore byly jeszcze w kwiaciarni. Do tego okazalo sie ze brat ktory odbieral kwiaty nie dostal MOJEGO BUKIETU (bo pani zapomniala zapakowac) :evil:  I musial tam pojechac jeszcze raz. Na cale szczescie mama dowiozla kwiaty i welon do fryzjera. Czesanie i makijaz w jednym miejscu to bardzo dobry pomysl- jedna mnie czesala a druga w tym czasie malowala. Efekt (nie tylko moim zdaniem) bardzo dobry.
Jednak taka wizyta trwa i w domu bylam po pierwszej. Szybko "wciagnelam" rosolek bo wiedzialam ze cos musze zjesc (a domowy rosol gotowany przez moich rodzicow moge jesc zawsze i wszedzie) i swiadkowa wziela sie za ubieranie. Do domu zaczeli zjezdzac sie goscie, nie wszystkich rozpoznawalam.  :oops:  Po drugiej przyjechal moj narzeczony ze swoja rodzinka. Slonce jakby specjaline dla nas wyszlo zza chmur i cieplutko swiecilo. Czule powitanie a pozniej blogoslawienstwo. To jednak bardzo wzruszajaca chwila. Rodzice prawie plakali ale mamy na szczescie pamietaly ze makijaze moga im splynac...  :cry: Tez balam sie ze sie poplacze razem z nimi ale my bylismy szczesliwi i usmiechnieci i wogole nie zestresowani. Sama sie dziwilam, ze sie nie denerwuje.  Do kosciola szlismy  piechotka( jakies 500 m). Ksiadz wyszedl po nas , powiedzial "wdech" i sie zaczelo... Wchodzilismy spokojnie, powoli, rozgladajac sie po gosciach. W czasie Mszy caly czas trzymalismy sie za rece (polecam-dodaje otuchy). Nie czulam zadnego zdenerwowania. Slowa przysiegi wypowiedzielismy spokojnie, pewnie. Moj maz glosno i wyraznie, ja troszke ciszej ale wszyscy i tak slyszeli.
Po wyjsciu ryz, pieniazki, cukierki, cala masa zyczen.  :lol: Potem przejazd na sale weselna, powitanie chlebem i sola przez rodzicow, maz przeniosl mnie przez prog i orkiestra wzniosla toast za nasze zdrowie. Pierwszy taniec (wogole nie trenowany) wyszedl calkiem niezle a na koniec niespodzianka- wystrzelil balon i uslyszelismy glosne wooooow!! na sali (nikt nie zauwazyl wiszacego balona ani swiadka przekluwajacego go "dzida") Potem tance, zabawy, rozmowy z goscmi, zabawa do rana.
Po obiedzie na deser byl tort-pyszny, malo slodki, z bitej smietany z malinami.  Pozniej, chyba ok. 22 byl plonacy pieczony udzec. Reszty jedzenia nie pamietam...
Oczepiny niezbyt dlugie, kilka fajnych zabaw, bez przyspiewek ludowych i niestety musialam sie pozbyc swego welonu. Na cale szczescie wrocil do mnie, tak jak i musznik meza.
Pomimo wczesniejszych obaw jak sie tanczy w tak wielkiej kiecce, przetanczylismy cala noc. Sukienka byla bardzo wygodna i swietnie sie w niej tanczylo, chociaz byla czesto przydeptywana i musialysmy ja kilka razy naprawiac. Pamietam ze ok. polnocy pomyslalam, ze jeszcze tylko cztery godziny  i bede musiala ja zdjac. I to mi sie wcale nie podobalo  :-x
Orkiestra spisala sie na medal, wlasciciel sali ze swoja obsluga rowniez. Jedzenie bylo bardzo smaczne i w ilosciach nie do przejedzenia. Goscie bardzo zadowoleni, wszyscy wszystko chwalili.
Wesele skonczylo sie ok. 5 rano a od 13 powtorka z rozrywki-poprawiny z orkiestra do godz. 20. Wrocilismy do domu ale byli jeszcze goscie wiec impreza trwala dalej.
W poniedzialek rano musielismy odstawic na lotnisko goscia z Londynu. We wtorek mielismy jeszcze sesje fotograficzna, cieszylam sie ze moge jeszcze raz zalozyc swoja sukienke. :mrgreen:  Tydzien minal bardzo szybko a  w sobote poszlismy na nastepne wesele do mojej kuzynki. Znow 2 dni zabawy i w poniedzialek mielismy wracac juz do Londynu. Jednak wpadlismy na genialny pomysl i przelozylismy wylot o tydzien. I to bylo bardzo dobre posuniecie. Wprawdzie nie mielismy zbyt wiele czasu na odpoczynek ale i tak bylo fajnie a nawet udalo nam sie wyjechac w 1-dniowa :mrgreen:  podroz poslubna w gory.
Ten dzien byl naprawde wyjatkowy, jeden z najpiekniejszych dni w zyciu. Chetnie przezylabym to jeszcze raz. To naprawde super uczucie gdy  widzisz bawiacych sie gosci i wiesz ze oni sa tu dla Ciebie, ze dobrze Ci zycza i ciesza sie z twojego szczscia. Dla takich chwil naprawde warto zyc ;-)


Na razie tylko kilka zdjec, obiecuje ze niedlugo bedzie wiecej


Ps. Przepraszam za wielkie zdjecia ale dopiero ucze sie umieszczac je na forum :oops:
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

vobi


dagmar

Wszystkiego dobrego!!! I czekamy na wiecej zdjec  :) .

gioseppe

http://www.szajnar.pl/   - makijaż Kraków - fotografia kobiet
http://www.facebook.com/EwelinaSzajnarMakeUP

mayagaramond

I ode mnie tez! Wszystkiego naj, naj, najlepszego i samych slonecznych dni.
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

malutenka

Fajny opis i super zdjęcia ;) Wszystkiego najlepszego ;)

dagi

url=http://www.przewodnikmp.pl] Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
[/url]

Kasia


mika




tachogti

Wszystkiego naj naj :)))) zdjecie z kosciola baardzo urocze :D
Typical sharp-shooting, hard-drinking, katana-wielding, happily divorced housewife :P

inkageo

Imagine there is no hate

zuzia


julka

Wszystkiego dobrego, opis fajny i bardzo budujący - też bym chciała tak spokojnie i bez stresu w kościele...

dzidzia101

Dziekuje goraco za zyczenia :mrgreen: Zaraz przekaze tez mezowi.  

Julka, w kosciele to chyba bardziej denerwowala sie moja swiadkowa bo tydzien pozniej tez wychodzila za maz  :mrgreen:  Wtedy bylismy spokojni ( i tak tez wygladalismy) ale emocje i nadmiar wrazen jednak robia swoje i po weselu nie pamietalismy wielu rzeczy. Na cale szczescie mamy film i duzo zdjec wiec moglismy sobie co nieco przypomniec  :mrgreen:
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Majeczka

Cudowna relacja :) wzruszylam sie ...
zycze duzo milosci i szczescia na nowej drodze zycia :)
url=http://www.przewodnikmp.pl] Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
[/url]
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login