gdzie podróżować z maluszkiem

Zaczęty przez jusia, 04 Lut 2009, 19:42:34

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

OlaFasola

#175
Cytat: zwierzatko_mojej_mamy w 06 Paź 2009, 10:53:09a dokladniej irytuje mnie ta mamusia,

i myślę, że tu jest pies pogrzebany.
Swoich dzieci trzeba pilnować i się nimi zajmować!!! A nie puszczać samopas, niech się sobą samo zajmie.

Mistrzynią doprowadzania mnie do białej gorączki jest siostra mojego M, mama 5 letniej, swoją drogą przesłodkiej dziewuszki, która podczas KAŻDEJ rodzinnej imprezy, kompletnie nie interesuje się swoim dzieciem.  :zly: :zly: :zly:
I takim sposobem mała, czy mi się to podoba czy nie, spędza u mnie na kolanach większość czasu.
Cytat: zwierzatko_mojej_mamy w 06 Paź 2009, 09:53:09
moglabym wyliczyc milion rzeczy, ktore mnie wkurwiaja i nie wystepuja tam dzieci (dokladnie mamusie i tatusie) jak stawanie na linii autem przy parkowaniu zajmujac 2 miejsca, zjechanie schodami ruchomymi i zastanawianie sie dokad teraz tarasujac wylot ze schodow, to samo w przejsciach - stoi mi blokujac droge i mysli pol godziny, zamiast sie usunac, nadmierne ciamkanie i szeleszczenie w kinie, plecaki na plecach w tramwaju, wyscigi a la zuzlowe (100 okrazen dokola parkingu ) malych pierdzacych skuterow pod moim oknem, koszenie golarka hektarow trawnika  o 06.00 rano itd itp ;)


To jest boska wypowiedź i z jakby z ust mi wyjęta :)

rubin04

Co do mszy - ja na razie zaczynam karierę młodego w kościele ale planuje chodzić z nim na msze dla dzieci - sama na takie chodziałam jak byłam mała i było ok. (do dziś pamiętam obmacywanie figur przy klęczniku :D )
Najbardziej jednak podobał mi sie system u baptystów do których kiedys uczęszczałam - tam podczas nabożeństwa dzieci idą z opiekunką na "szkółkę niedzielną" do pomiszczenia za szybą i tam mają swoje zajecia :)

Co do podrózowania / zwiedzania z dzieckiem - moim zdaniem wszystko zależy od rodziców - jak wiecie byłam teraz z moim 3-miesięcznym Szkodnikiem na rejsie. Oprócz nas byli znajomi (para plus 4,5 roczny syn) i dziewczyna lat 37 - i obawiałam  sie głownie o nią - bo inaczej bezdzietni patrza na dzieci. Ale ponieważ juz znam trochę swoje dziecko i wiem że jest mało inwazyjne to uznaliśmy że płyniemy :) Jak sie okazało ta dziewczyna sama powiedziała mi że dopiero w 4 dniu rejsu poczuła, że na pokładzie jest małe dziecko - bo Pawełek sie czegoś wystraszył i się na chwilę rozpłakał. A tak to cisza i spokój. Jakby moje dziecko nalezało do tych bardziej inwazyjnych nie pojechałabym na urlop z kimś obcym - by nie psuć mu urlopu. I nie chciałabym w każdym porcie wstydzić się że moje dziecko daje solowe koncerty.

Tak wiec myślę że wiele zależy od rodziców - ja np. nie zabieram mojego Szkodnika na centrów handlowych na zakupy itd. Bo uważam że jest tam nadmiar bodźców niedostosowanych do niego, i to mogło by powodowac rozdrażnienie u niego itd. Na zakupy jedzie albo M. a ja z małym jestem w domu, albo odwrotnie, a jak musimy razem jechac to podrzucamy młodego do babci.

A co do znizek na dziecko - uważam że powinny być bo małe dziecko to spore wydatki i nie powinno sie rodziców pozbawiac możliwości uczestniczenia w tzw. życiu społecznym.
Mnie np. rodzice ciągali na spotkania w klubie podróznika - i do dziś pamiętam te spotkania, i że podobało mi sie jak opowiadali o górach i innych takich, i jak poznałam Reinholda Messnera  - mimo ze byłam gówniarą to akurat te pozytywne wrażenia bardzo mi zapadły w pamięć. Wiec naszego młodego jak tylko ciut podrośnie też bedziemy zabierać do Klubu Żeglarskiego by wyrabiać w nim pozytywne wzorce, zainteresowania.
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
  Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

mayagaramond

#177
Cytat: zuzia w 06 Paź 2009, 12:27:43
wszystko zalezy od dziecka.
my lecielismy z 2,5 miesiecznym Michalem i ludzie po wyjsciu z samolotu nas zaczepiali, ze byl taki grzeczny, ze oni nawet nie wiedzieli, ze dziecko jest na pokladzie.

tak to prawda, ze zalezy to od dziecka, ale nie ukrywajmy, ze wielu rodzicow uwaza, ze ich dziecko "wcale nie jest takie glosne" i "jakos to bedzie" ;)

"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

zuzia

Cytat: mayagaramond w 07 Paź 2009, 10:04:46
tak to prawda, ze zalezy to od dziecka, ale nie ukrywajmy, ze wielu rodzicow uwaza, ze ich dziecko "wcale nie jest takie glosne" i "jakos to bedzie" ;)
maya, czasem jest gorzej, bo uwazaja, ze "to przeciez dziecko i wszystko mu wolno". i o ile jestem w stanie takie cus zrozumiec w stosunku do niemowlaka (bo moze byc mu zle a takiemu maluchowi nie wytlumaczysz pewnych spraw) to w przypadku 2 latki np. juz nie. a taka wlasnie pannica przez 7 godzin lotu powrotnego albo krzyczala, albo piszczala albo plakala a jak nie to biegala i rozbijala sie wokol.

mayagaramond

Cytat: zuzia w 07 Paź 2009, 10:08:00
to w przypadku 2 latki np. juz nie. a taka wlasnie pannica przez 7 godzin lotu powrotnego albo krzyczala, albo piszczala albo plakala a jak nie to biegala i rozbijala sie wokol.

zgadzam sie, ale tez rozumiem, ze dwuletnie dziecko ma problem z tym, zeby tyle godzin usiedziec w miejscu, mnie juz po godzinie, poltorej ciezko wysiedziec. Nie, nie biegam po samolocie ;) Dlatego mowie, ze jak bede miala male dziecko to sie dwa razy zastanowie zanim zdecyduje sie na dlugi lot (oczywiscie mam wybor, bo jakbym miala rodzine gdzies za oceanem to nie mialabym za bardzo wyboru - chyba ze statkiem lol lol).
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

chocoladette

No wlasnie tu problemem nie sa dzieci, tylko  rodzice, ktorzy uwazaja, ze ich dzieciom wszystko wolno. A ja ostatnio mam takie szczescie, ze wszedzie sie na takich natykam...

zuzia

mayagaramond
ja rozumiem, ze 2 latka trudno utrzymac w ryzach ale ta dziewczynka nie siedziala nawet 15 minut! ale to tak poza konkursem.

brawurka

myśle teraz o Majce,ale chyba przez kilkanaście minut byłabym w stanie ją zabawiać, kilka książek i daloby rade