Cud miod - Lodz - NIE POLECAM

Zaczęty przez calla, 01 Sty 2009, 19:45:58

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

calla

Postanowilam podzielic sie z Wami moja opinia na temat sylwestra, ktorego spedzialam w Lodzi  w "Cud i miod" na ulicy Sobolowej. Wiem, ze na forum jest kilka osob z Lodzi/okolic, wiec moze moje spostrzezenia im sie przydadza w przyszlosci.

Sylwester zapowiadal sie na fajna impreze. Bylismy w szostke z naszymi dobrymi znajomymi. Sam lokal w sobie bardzo przyjemny (www.cudmiod.pl).
Menu jakie dostalismy podczas wplacania pieniedzy powalilo nas na kolana. Spodziewalismy sie super jedzonka. Niestety w rzeczywistosci to wygladalo zupelnie inaczej. Jedzenia bylo malo i bylo niesmaczne. Nasza znajoma nie jada miesa i byla zapewniona, ze bedzie dla niej przygotowana jakas rybka itp. rzeczy. Na pierwsze danie dostala pieczony ser, a kiedy byly serwowane nastepne dania, ona sie tylko patrzyla jak jadla reszta. Pytajac kelnerke, czy jest cos dla niej przygotowane dostala odpowiedz, ze nie. Pani moze jej dac jedynie placki ziemniaczane. Normalnie rece opadaja.

Duzo bylo ryczacych 40-stek czy 50-tek (ciezko bylo ocenic wiek, bo chyba nie robia nic innego, tylko leza caly dzien w solarium. Do tego mega blyszczace kreacje i obowiazkowo kolnierze z lisa. Bleeee. (jak przejze fotki i znajde cos w tle, to Wam wkleje).

No i DJ puszczal taka muzyke, ze uszy wiedly. Do polnocy bylo jeszcze jako tako. Troche nawet potanczylismy, ale po polnocy mielismy juz wszyscy dosc. Wszystkie kawalki (oprocz U2, i dzieki Bogu, bo bym juz tego nie zniosla) to byl jeden wielki mix na nute: jeb, jeb, jeb. Kiedy poprosilam o zmiane muzyki, DJ sie na mnie wydarl, ze reszta gosci dobrze sie bawi przy takiej muzyce i on jej nie zmieni. Wiec nastapilo spiecie i bylo po zabawie. Ani ja, ani nasi znajomi nie mielismy juz ochoty dluzej tam siedziec.

Jednym slowem tragedia!!! Kategorycznie mowie NIE NIE NIE takim impreza na nastepnego sylwestra.
Aaaa, i koszt takiej imprezy wynosil 450zl od pary. Jeszcze chyba nigdy nie bylo mi tak szkoda tych pieniedzy jak teraz.

A jak to wygladalo u Was?? Czy taka muzyka kroluje na wszystkich polskich imprezach??
Ja jestem w.......a i jednoczesnie zalamana naszymi rodakami.
Wenn Dir das Leben eine Zitrone gibt, mach Limoncello ;)

rilla

my robilismy domowke.. koszt 50 zł od prary.. ale nikt nie chcial tanczyc

calla

Nastepna zabawa sylwestrowa tez bedzie domowka. Jak nie bedzie tancow to jakos to przezyje. Ale chociaz nie bede sie nakrecac i poslucham muzyki takiej, jaka mnie sie podoba.
Wenn Dir das Leben eine Zitrone gibt, mach Limoncello ;)

mayagaramond

Twoja opowiesc przypomina mi mojego sylwestra w zeszlym roku, byl na szczescie taniej (150 zlo od osoby), ale jedzenie bylo niedobre, a w zasadzie wstretne, poza tym srednio swiezo wygladalo...

"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

emcia

My w ostatniej chwili kupiliśmy bilety do klubu - 100 zł za nas dwoje (w tym szampan i 2 drinki)
przed wyjściem był biforek - każdy coś przynióśł
towarzystwo dopisało, było nas 20 sztuk, koleżanki ze studiów z przyległościami i było super
zapowiadało się niezbyt (iść mi się nie chciało), ale jak to bywa w takich razach - liczy się spontan

magdalinska

#5
 nas sylwester na 2 os kosztował 2 sałatki + 0,5 pana tadka ;)
a tak powaznie, to troche lipa u was wyszla....
w restauracjach na sylwestrze byłam 2x w zyciu, raz gral DJ, a raz jakas kapela. DJ z tego co pamietam, gral rozna muzyke, i starsza typu Czerwone Gitary i nowsza, ale zawsze do potanczenia, zadne umcy umcy - a ludzie przywaznie mlodzi. Kapela to wiadomo, grali fajnie :)

martullek

nas sylwester kosztował 300 pln za parę i 0,5 l wódki - byłoby super gdyby nie to, że mój mąż tak pił z kolegą, że o 1 w nocy musiałam odprowadzic go do domu i położyć spać (na szczęście 300 metrów mieliśmy) ale wróciłam się bawić ;)

calla

Wiecie co, juz by mi nie bylo szkoda tak tych pieniedzy, gdyby bylo cos smacznego do zjedzenia, albo zeby mozna bylo potancowac.
Utwory "Czerwonych gitar" a i owszem lecialy, ale oczywiscie na nute umcy, umcy. Taki podklad byl do wszystkich utworow.

Rozmawialismy wczoraj z naszymi znajomymi, ktorzy bawili sie w innych lokalach w Belchatowie i Wroclawiu. I tez u nich lipa byla. Tyle tylko, ze muzyka troche lepsza.

Nie jestesmy sami, chociaz tyle na pocieszenie :-)

W przyszlym roku juz sie nigdzie nie wybieramy. Mam dosyc.
Wenn Dir das Leben eine Zitrone gibt, mach Limoncello ;)

zuzia

calla
a nie myśleliście o napisaniu oficjalnej skargi/reklamacji?
wasza koleżanka, która jest wegetarianką, miałaby bardzo uzasadnione roszczenia.

calla

zuzia myslalam o tym, ale nas nie ma na miejscu. Wiec bylo by ciezko nam sie tym zajac.
Nasza znajoma powiedziala, ze tam pojdzie i powie jak ja potraktowali, ale jada teraz z nami do Monachium i beda dopiero w polowie miesiaca, wiec nie wiem czy nie bedzie za pozno na jakiekolwiek reklamacje :-(
Wenn Dir das Leben eine Zitrone gibt, mach Limoncello ;)

zuzia

calla
ja bym pismo wysłała. tak czy inaczej. z odpisem do inspekcji handlowej.

sunflowerka

Calla no to coś na pocieszenie.Sylwester miał być u mnie, ale w ostatniej chwili przeniósł się do drewnianego domku na Jurze nieopodal Ogrodzienca. Na miejsce dotarliśmy ok. godziny 20.00. Wchodzimy, a tam zimno jak cholera. O przebraniu się w kreację sylwestrową nie było mowy. Przez najbliższe dwie godziny siedzieliśmy w kurtkach.  Grzejniki były ledwo cieple. Na szczęście kolega który mieszkał jakieś 30 km od tego miejsca wybrał się do domu po farelkę - co uratowało cala imprezę.
Niestety to nie koniec problemów. W momencie przyjazdu mieliśmy zapłacić za domek. Cena 90zł za noc sylwestrowa. Okazało się, że właściciel się rozmyślił i chce od nas 2 razy tyle. Problem może niezbyt wielki (bo to nie aż tak wielkie pieniądze licząc na 8 osób), ale jednak powinno się dotrzymywać umów, a nie robić takie chocki klocki.
Na dodatek jak się siedzi w takim zimnie to by się z wielką ochotą wypiło jakaś herbatkę/ kawkę, ale koleżanka która była główna organizatorką imprezy zapomniała szklanek. Jedyne co mieliśmy to plastikowe kubki na drinki:)
Petardy też jakieś felerne mielismy;)

Na szczęście Sylwester spędziłam w gronie bardzo fajnych ludzi, wiec nie mogę powiedzie, aby nie był udany. Jednak w przyszlym roku, wolałabym wybrać się gdzieś na tance i poszaleć na parkiecie. Nawet przy u2;) Tylko może nie koniecznie za 450zł.

salsa

Calla, jestem w szoku. Bardzo wam wspołczuje takiego finału roku.

U nas w sumie sama impreza to był spontan, muza "co kto puścił" każdy doś przyniósł - w kuchni hotelowej - w kulminacyjnym momencie poszliśmy na sztuczne ognie.
Impreza była długa, bo ostatni skończyli o 7 rano
ja skończyłam duzo wcześniej bo jak zwykle szampan uderzył mi do głowy
after party trwające cały nastepny dzien i poł nocy było superowe ;)

ostani raz kiedy byłam  na imprezie w lokalu to było  3 lata temu , w Krakowie, cena od osoby 120 zł w tym dwa dania ciepłe (impreza w stylu latynoskim, jedzenie meksykańskie) zimna płyta, butelka wodki i szampana na parę, litr soku i wody na głowe , reszta w barze
muzyka latynoska, głownie salsa
poszliśmy ekipą około 30 osob
wspominam tego sylwestra jako jedną z najlepszych imprez w moim życiu ;)
także chyba mieliście pecha, nie zawsze tak to sie konczy.
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

mąż mężem ale życie prywatne trzeba mieć ;)

calla

Cytat: sunflowerka w 02 Sty 2009, 15:26:10


Na szczęście Sylwester spędziłam w gronie bardzo fajnych ludzi, wiec nie mogę powiedzie, aby nie był udany. Jednak w przyszlym roku, wolałabym wybrać się gdzieś na tance i poszaleć na parkiecie. Nawet przy u2;) Tylko może nie koniecznie za 450zł.


No to widze, ze Ciebie tez same mile rzeczy spotkaly.
Ja tez mialam fajnych ludzi w swoim gronie, ale wierz mi, ze jak slysze umcy, umcy dluzej jak 20 minut to nawet fajne towarzystwo mi nie pomoze. Zreszta nawet pogadac sie nie dalo, bo ta muzyka tak po uszach dawala, ze az wiedly.

A przy U2 bym sie pobawila jak najbardziej. Ale niestety DJ puscil tylko jeden kawalek i to w przerwie.
Wenn Dir das Leben eine Zitrone gibt, mach Limoncello ;)

calla

salsa ja tez bylam juz w zyciu na kilku takich zorganizowanych sylwestrach (raz nawet w siodemkach) i zawsze bylo fajnie. W tamtym roku w Jupiterze muzyka tez nie byla zaciekawa, ale za to jedzenie przepyszne. No ale w tym roku to byla porazka na calej linii.
Wenn Dir das Leben eine Zitrone gibt, mach Limoncello ;)

wrobelek0403

calla to rzeczywiscie kiepsko wyszło.  :empathy:

w tym roku mielismy sylwestra "oszczednego" - sałatka, pol litra i tapasy (pierozki, oliwki, zawijaski z łososia itp)  :mocking:. Ale impreza było "siedzona", czego załuje, bo lubie tanczyc.

My już dwa razy bylismy na sylwku w  Sphinxie - zawsze super jedzenie w ilosciach hurtowych, muzyka bardzo zróznicowana - do tanca i do posłuchania.
Ale i tak najmilej wspominam sylwki z moją paczką ze studiow - wynajeta na pare dni w beskidach szkoła, spanie na materacach, grzaniec w menazkach i słowacka wodka  :jejeje: :jejeje: :jejeje: Ech, szkoda ze teraz tak trudno zebrac ludzi ...

Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le pomyślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. /M.Twain/
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

calla

Ja raz bylam bylam tez w Lodzi "We Mlynie", nie wiem czy to jest jakas sieciowka czy nie.
Impreza byla przednia. DJ puszczal b.fajna muzyke, wszyscy sie bawili. A jedzenie bylo wysmienite. Poprostu super!

A przypomnialo mnie sie jeszcze, ze jak dochodzila polnoc, czesc ludzi powychodzila na zewnatrz, a DJ jakby sie zacial. Zadnego odliczania, zadnych zyczen tylko dalej lupanka leciala.
No poprostu porazka...
Wenn Dir das Leben eine Zitrone gibt, mach Limoncello ;)