TEŚCIOWA

Zaczęty przez malutenka, 30 Sie 2007, 20:36:41

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

sweedee

Cytat: "malutenka5"bo do Godzillowego to musiałabym chyba się zaopatrzyć jak zamachowiec-samobójca.
dobre!!!  :mrgreen:  :mrgreen:  :mrgreen:
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login


www.foto.adtwinzz.com
www.adtwinzz.com

kar0la80

Dzisiaj godzilla nam powiedziala ze jak moj N. chce winietki to niech sam sobie placi za gosci, no i zeby sie nie zdziwila jak tak zrobimy, tylko po co od razu takie wojny eh :evil:

sweedee

Cytat: "kar0la80"Dzisiaj godzilla nam powiedziala ze jak moj N. chce winietki to niech sam sobie placi za gosci, no i zeby sie nie zdziwila jak tak zrobimy, tylko po co od razu takie wojny eh :evil:
to zapłaćcie i skończy się pier...nie! I wszystko zrobicie po swojemu!
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login


www.foto.adtwinzz.com
www.adtwinzz.com

kar0la80

no i pewnie tak zrobimy, sami chcieli zaplacic, bo chcieli pozapraszac h.. wie kogo i ile osob, no to teraz my zaprosimy na pewno mniej :lol:

malutenka

Jak tylko możecie płaćcie za wszystko sami, będziecie organizować tak, jak się to Wam podoba ;)
Chociaż u mnie Godzilla kupiła balon strzelający pierzem i nagadala się przy tym, że wesele zorganizowała,hihi

kar0la80

Balon strzelajacy pierzem?????????? :shock:  :shock:  :shock:  :mrgreen:  :mrgreen:  :mrgreen:  a jak by ktos mial alergie???? :->

malutenka

Cytat: "kar0la80"a jak by ktos mial alergie????
to chyba było mało istotne :)

kar0la80

No rozumiem oczywiscie ze sam fakt wystarczyl za mega alergie :mrgreen:

malutenka

No cóż Godzilli uwidział się balon i pracowicie go pompowała całe piątkowe popołudnie przed ślubem :) ja miałam jakąs wredną i złośliwą nadzieję, że jak ktoś go przekłuje, to nie pęknie z hukiem, tylko powietrze z niego ujdzie :mrgreen:  :mrgreen:

kar0la80

No i co pekl i wszyscy byli w piorach??? watpliwa przyjemnosc ;-)

malutenka

Cytat: "kar0la80"No i co pekl i wszyscy byli w piorach??? watpliwa przyjemnosc
nie okazało się, ze tam są cztery piórka na krzyż, tak, że spadły i pofrunęły, więcej w tym było malutkich baloników :mrgreen:

kar0la80

a to spoko, bo przerazila mnie mysl ze na gosci spadla :lol:  tona pierza

malutenka

Cytat: "kar0la80"a to spoko, bo przerazila mnie mysl ze na gosci spadla  tona pierza
hihi jak z poduszki :mrgreen:

Z ostatniej chwili:
Mama do mnie zadzwoniła i powiedziała, że Godzilla łaskawie przywiozła pół kilo kabanosów i barszczyk w torebce, żeby nam podać. Zaszalała! :mrgreen:

camilla_maggio

:(

[ Dodano: 17-11-2007, 14:25 ]
Jestem tu nowa i chociaz slub wzielam 3 lata temu to widmo tesciowej wciaz mnie nawiedza....Odkad jestesmy razem (5lat), moi tesciowie byli zawsze bardzo w porzadku wobec mnie. Sympatyczni, kolezenscy, pomocni itp. Nigdy zadnych problemow. Kiedy na tydzien przed naszym slubem dowiedzieli sie o dzidziusiu skakali z radosci, a tesc szybko napil sie kolejke...Nie mielismy gdzie mieszkac przez pierwsze miesiace, bo nasze mieszkanie sie budowalo, wiec zaproponowali u siebie. Oddali nawet nam swoj pokoj, a sami zamieszkali w przechodnim pokoju mojego meza. Moi rodzice, chociaz maja dom, nie zlozyli takiej oferty....Tak wiec wszystko super. Ciasno nam tam bylo, bo w 4 pokojowym mieszkaniu mieszkalismy jeszcze z siostra meza i dziadkami, ale przeciez to tylko kilka miesiecy. Nie bylo zle. Tylko kilka razy tesciowa weszla bez pukania. Ale ok. Zdarza sie. Klopoty zaczely sie po tym, jak wyprowadzilismy sie na wlasne. Na poczatku tego nie widzialam, ale poniewaz moj tesc zaczal na nowo pracowac za granica, my odwiedzalismy czesto mame meza. Potem siostra meza wyjechala za granice, a my prawie kazdy weekend u tesciowej. Moj maz przez pierwsze miesiace nie mogl znalezc pracy, wiec ja pracowalam, a on opiekowal sie dzidziusiem. Prawie codziennie jezdzil do mamy do mieszkania, bo jak mowil, tam sie lepiej czuje, ma gdzie wyjsc na spacer, ma programy telewizyjne, ktorych my nie mamy, a przeciez jedyna jego rozrywka to mecze...Kiedy wracalam z pracy zabieralam sie za prace domowe, bo przeciez on opiekowal sie dzieckiem. Czasem odkurzyl i posprzatal lazienke, ale glownie to ja sprzatalam, pralam i gotowalam. Potem on poszedl do pracy, ale role sie nie zmienily, bo ja dalej musialam radzic sobie z obowiazkami i praca. Kiedy o tym rozmawialismy on mowil, ze mam mu mowic co ma robic. Zaczelo mnie to wkurzac, bo wszystko robil wolno, niezbyt dokladnie (on uwazal inaczej), ale zeby go nie odzwyczaic jakos to znosilam. Ciagle odwiedzalismy tesciowa...

Pewnego razu tesc powiedzial: Sluchaj, naszykuj wszystkie ubranka, ktore my kupilismy malemu i ktore kupila mu nasza corka i przywiez, bo mama jedzie w przyszlym tygodniu odwiedzic ja to jej zawiezie. (moja szwagierka nie miala wtedy meza, tylko chlopaka z ktorym mieszkala i nie zanosilo sie ani na slub, ani na dziecko...). Zamurowalo mnie. A gdzie slowo prosze? A poza tym nie ma sprawy, naszykowalabym, tylko, ze ona nie jest w ciazy....Powiedzialam jej, ze z przyjemnoscia, jak ona bedzie w ciazy przede mna, to chetnie jej dam ubranka, bo to przeciez normalne (tak szczerze mowiac, to do tego czasu nie kupili mu zbyt wielu ubranek, bo wiekszosc mialam swoich).

Potem zaszlam w ciaze z drugim dzieciatkiem. Te weekendy u tesciowej mnie juz dobijaly. Doszlo do tego ze przez kolejnych 6 czy 7 pod rzad spedzalismy z nia. A ja chcialam miec troche czasu dla siebie. Tesc powiedzial do mojego meza, zbysmy sie troche zajeli mama, jak jego nie ma, bo ona jest taka samotna. I tak moja tesciowa znalazla sobie zastepstwo. Zamiast dolaczyc do meza, albo zmusic go do powrotu, ona znalazla sobie drugiego...Pewnej soboty wybralam sie z moja mama na zakupy do niemiec. Nie bylo nas caly dzien i wrocilysmy pozno w nocy. Jak tylko moj maz mnie zobaczyl rzekl: mamy jutro gosci. Jakich zapyatalam? Przychodzi moja mama i siostra...Nie wytrzymalam juz tego kolejnego razu. Powiedzialam mu, ze jak chce je goscic, to najpierw sie ma ze mna skontaktowac, a poza tym ja chcialam z nim spedzic w koncu pierwsza wolna niedziele. Powiedzialam mu, ze jesli one przyjda, to ja wychodze. Moj maz sie na mnie wsciekl i nie odwolal wizyty. Powiedzial, ze nie wypada. Ja juz kilkakrotnie odwolywalam wizyty moich krewnych i nic sie nie stalo. Postawilam sprawe na ostrzu noza ale to nic nie dalo. Wiec poszlam z synkiem do mojej mamy. I co sie stalo...Rzecz, zupelnie nieoczekiwana...Moja tesciowa zadzwonila do mnie i krzyczac nawymyslala od bezczelnych dziewuch, i jak ja smialam, przeciez ona przyszla z wizyta itp. Poprosilam, zeby nie krzyczala na mnie, bo nie ma do tego prawa, a poza tym jestem w 3 mcu ciazy. Kiedy to nie poskutkowalo odlozylam sluchawke. Roztrzesiona zadzwonilam do meza i powiedzialm, zeby nie pozwolil na mnie krzyczec, ale po ostrej wymianie zdan odlozyl i wylaczyl tel.

Nie odzywalysmy sie z tesciowa kilka mcy, az pewnego dnia pomylilam nr i zadzwonilam do niej...ale wtopa....ona jak gdyby nigdy nic znowu zaczela sie do mnie odzywac....nie przeprosila mnie...

Moj maz b.mnie zawiodl, zreszta jego zachowanie zawsze sprawialo, ze czulam sie gorsza od jego mamy i siostry. zawsze gorzej sprzatam (jego mama i siostra to pedantki i zawsze trudno im dorownac z dziecmi na karku). Kiedy mamy jakies uroczystosci, to zawsze jest przemily do nich, a mnie traktuje od niechcenia. Raz nawet sie spakowal, bo nie wytrzymywal juz w domu, ale kiedy zadzwonilam, do jego mamy i jej o tym powiedzialam, to zostal, za jej namowa....

Czasem jest lepiej, czasem gorzej. Najlepiej bylo, kiedy tesciowa wyjechala na kilka mcy do tescia, ale juz wrocila....nie wiem co robic.

poradzcie.

wrobelek0403

Cytat: "camilla_maggio":(
Czasem jest lepiej, czasem gorzej. Najlepiej bylo, kiedy tesciowa wyjechala na kilka mcy do tescia, ale juz wrocila....nie wiem co robic.

poradzcie.

Droga camillo, mysle, ze problemem jest nie tyle teściowa, co Twoj mąz. Mądry i rozumny mężczyzna potrafi przerwac tzw. pepowine po slubie (tudziez po odejsciu na swoje), bo najblizsza rodzina tworza teraz zona i dzieci, a nie matka i siostra. Nawet jestli teściowa sie narzuca, to jego zadaniem jest tak uregulowac Wasze kontakty, zebys wiedziala, ze to Ty jestes jego zona, a nie tylko matka jego dzieci.

Mysle, ze potrzebny jest Wam wyjazd i powazna rozmowa, wlasnie z dala od domu, na neutralnym gruncie. Byc moze konieczna bedzie wizyta w poradni rodzinnej. A moze Wy pomyslcie o wyjezdzie na jakis czas za granice??

Jesli to nic nie da, niestety pozostaja srodki drastyczne, ktorych nikomu nie zycze. Ale z dwojga zlego lepiej tak, niz sie do konca zycia meczyc.
Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le pomyślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. /M.Twain/
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

malutenka

Zgadzam się z wrobelek0403. Większy problem lezy po stronie Twojego męża, niż po stronie teściowej. To nie chodzi o to, żeby zrywac wszystkie kontakty, ale, żeby zrozumiał, że założył swoją rodzinę, o którą nalezy dbać i się nią zajmować, a nie tylko mamę i siostrę. Radzę z nim poważnie porozmawiać, bo tutaj takie środki jak wyjazd nie pomogą. Choćbyście wyjechali 5000km dalej, to on będzie dzwonił po dwa razy dziennie do mamy, martwil się o nią i tak dalej. a to nie jest chora kobieta bez opieki. Sama sobie świetnie daje radę. Może pójśc a początku na kompromis - jeden weekend we dwoje, drugi u teściowej?

camilla_maggio

Macie racje. Ja tez tak to widze. Z tego co czytalam, to odciac pempowine od matki powinien ojciec dziecka. Ale ojca mojego meza nie bylo, odkad on skonczyl 10 lat, tak wiec najwazniejsze lata zycia co do wychowania spedzil z mama...

Najbardziej boli mnie zwracanie mi przez niego uwag publicznie przy jego rodzicach.... A kiedy mu mowie, ze to mnie boli, to nic nie daje... Jednym slowem siostra i mama sa swiete, a ja gdzies na koncu szeregu...Tak sie czuje. Jak jego mama wyjechala bylo lepiej przez jakis czas, ale dziadkowie z kolei zaniemogli i oczywiscie kto sie mial nimi zajac?... Niewazne, ze jest tez wujek, jego zona i dzieci...Nie, moj maz jest jedyny...Kiedy sie zbuntowalam, to ja bylam ta zla. Postanowilam, wiec byc madrzejsza i zalatwilam opieke socjalna do dziadkow.

Przepraszam, ze tak chaotycznie, ale tagraja mna silne emocje. Zastanawiam sie nad poradnia rodzinna. Wyjazd na razie nie wchodzi w gre, bo mamy male dzieci, a jedno z nich wymaga szczegolnej opieki, bo urodzilo sie z wada.

pozdrawiam wszystkie wspierajace mnie osoby.

Ciesze sie, ze moge pogadac z kims niezaleznym, kims kto nie nalezy do naszych rodzin i pozwoli mi spojrzec obiektywnie.

brawurka

camilla_maggio, przykro mi!!!niestety uważam że sami sobie nie poradzicie. ktoś obcy i obiektywny powinien powiedzieć Twojemu mężowi na czym polega błąd.

zuzia

Cytat: "brawurka132"ktoś obcy i obiektywny powinien powiedzieć Twojemu mężowi na czym polega błąd.

camilla_maggio, zgadzam się z brawurką. Ja mam okazję obserwować coś takiego w nieco innej wersji (to ona jest zależna od rodziców) i jest to straszne. Teściowa wychowuje dzieci. Gdy mąż i teściowa mają inne zdanie co robi żona? staje po stronie matki. Najgorzej jest, że mieszkają w jednym domu. Wyprowadzili sie na jakiś czas, wydawało się, że będzie dobrze, ale ona niestety nie potrafi. Wypadly święta i co? i na pierwszy dzień świąt ona poszła z dziećmi do rodziców a jego nie zabrała... za karę za wyprowadzkę. I gdzie tu miejsce na dobre małżeństwo?

A co do Ciebie. Skoro rozmowy nie pomogły to nawet wyjazd moim zdaniem nie pomoże. Wybierzcie się do poradni rodzinnej czy psychologa - to ktoś obcy i patrzący z zewnątrz musi mu powiedzieć, że tak być nie może. Moze wtedy uwierzy. Szkoda, że teściowa sama nie umie przeciąć tej pępowiny - dorosłe i dojrzałe kobiety tak robią.
Trzymaj się ciepło. Bedzie dobrze!

malutenka

Cytat: "zuzia"Wybierzcie się do poradni rodzinnej czy psychologa - to ktoś obcy i patrzący z zewnątrz musi mu powiedzieć, że tak być nie może. Moze wtedy uwierzy.
pytanie, czy będzie chciał gdziekolwiek iść, bo może w ogóle nie widzi problemu.

camilla_maggio

Hmmm,

moze by nawet sie zgodzil. Juz kiedy z nim o tym rozmawialam, ze chetnie pojdzie. On jest zdania, ze nam sie nie uklada odkad tylko pamieta...czyli od dnia naszego slubu. Jest mi z tym zle i czuje sie winna, jak to wszystkie kobiety. Problem jest z czasem, bo on pracuje od rana do wieczora i co dwa tygodnie w soboty rowniez...Ale ja juz postanowilam, ze pojde do poradni rodzinne z nim czy bez niego. I tak musze cos zrobic, bo czuje, ze zaczym miec jakas depresje. Nie mialam jeszcze czasu na to, zeby odpoczac po porodzie, a codzinne siedzenie w domu i wykonywanie nieustannie tych samych obowiazkow mnie dobija :( psychicznie.

Wczoraj sie poklocilismy. Nasz synek jest chory i zbieramy pieniadze na jego leczenie. Porposilam meza, zeby dodrukowal kilka egzemplarzy takiego pisma, ktore przygotowalam, i ktore juz wczesniej drukowalam. Przyniosl mi z pracy gowno...Zle to wydrukowal. I jeszcze sie zdziwil...ze sie wkurzylam. Powiedzialam mu, zeby sie troche wczul w domowe sprawy. Wkurzyl sie i poszedl obrazony spac do dzieci, a teraz pewnie beda ciche dni....

Wiecie, przynosi mi ulge wyrzucenie tego wszystkiego z siebie. Jak bede zameczac, to dajcie znac.

Pozdr goraco wszystkie Panie, ale nie tesciowe.... :P  :lol:

zuzia

Cytat: "camilla_maggio"Wiecie, przynosi mi ulge wyrzucenie tego wszystkiego z siebie. Jak bede zameczac, to dajcie znac.
czasami dobrze jest "się wygadać". W sieci jest to czasami o tyle dobrze, że osoby Cie nie znają, nie oceniają przez pryzmat wcześniejszych zachować tylko z boku patrzą na sytuację.
Pójście do poradni rodzinnej to dobry pomysł. Tylko najlepiej oboje.
Pozdrawiam

kar0la80

wspolczuje cie bardzo ,ty to masz powazny problem a nie tak jak niektore z nas (nie wylaczajac mnie :mrgreen: ) z jakimis winietkami czy zespolem :lol:  ale powaznie tez uwazam ze powinnas gdzies isc, najpierw nawet sama, osoba postronna pomoze ci na pewno przy podjeciu jakiegos nastepnego kroku, trzymaj sie i nie daj :)  trzymamy kciuki :-D

camilla_maggio

Dzieki Dziewczyny za duchowe wsparcie.

Powiem Wam, ze do tej poradni to juz sie wybieram i wybieram. Jest taka fajna w moim miescie, dla malzenstw, dzialajaca przy kosciele, ale godziny ich pracy sa tragiczne...12-15. Musze zalatwic kogos do dzieci.

Pozdrawiam Was serdecznie
cam

malutenka

Cytat: "camilla_maggio"Jest taka fajna w moim miescie, dla malzenstw, dzialajaca przy kosciele, ale godziny ich pracy sa tragiczne...12-15. Musze zalatwic kogos do dzieci.
Mam nadzieję, że Ci się uda wybrać, zawsze lepiej pogadać z kims zewnątrz o problemie :) Może dzięki temu znajdziecie jakieś antidotum na swoje kłopoty, ważne, że chcesz je rozwiązać ;)