Jak Anupka za mąż wychodziła – streszczenie w 2221 słowach + FOTY na str.1

Zaczęty przez Anupka, 25 Sie 2008, 17:53:32

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Anupka

No i stało się! Od 16.08.2008 jestem mężatką!
A tyle lat się przed tym broniłam, na każde zawołanie wysypując z rękawa argumenty, że po co ślub, po co wesele, po co to całe zamieszanie. Pojawił się R. i zmienił cały mój światopogląd w kwestii ,,być razem". Po raz pierwszy w życiu poczułam, że CHCĘ być razem i nie jako moja ona/mój ci on, ale jako moja ona/mój ci on zalegalizowani. A kiedy już znajomość przerodziła się w stan narzeczeński, wypadki potoczyły się w zawrotnym tempie. Nagle szukałam sali na wesele, którego nigdy nie chciałam mieć (bo to zbędny wydatek, a i tak zawsze znajdzie się taki, co powie, że było fuj), umawiałam się na filmowanie całej imprezy, podpisywałam umowę z przesympatyczną Panią fotograf i piłam piwo z Dj`em w jednej z moich ulubionych warszawskich knajp. Nagle biegałam dużo za wcześnie w poszukiwaniu sukni, po czym marudziłam tak, że kupowałam ją na ostatnią chwilę, w warunkach niesprzyjających na marudzenie i ze skwaszoną miną, przy okazji tupiąc nóżką. Nagle walczyłam z salonem jubilerskim, który zrobił nam obrączki z żółtego, a nie z białego złota i przez prawie miesiąc wypierał się, że to nasza, a nie salonu pomyłka. Nagle stało się, że każdy dzień zaczynał się od Strefy i rozważań pt. słoneczniki i co dalej. A wszystko to było możliwe dzięki zbawiennej sile Internetu, bo kilometrów pomiędzy moim obecnym, a wcześniejszo-ślubnym miejscem zamieszkania jest ponad tysiąc.

W końcu przyszedł dzień, że opuściliśmy Tulipanię i wyruszyliśmy w podróż przedślubną. Samochodem, z suknią, garniturem i tysiącem innych rzeczy w bagażniku, że o naszym ukochanym psie nie wspomnę. Przy okazji przesłuchując muzę, którą ,,koniecznie musimy mieć na weselu", przypominając sobie nasze początki i zabawne sytuacje i wyciągając w czasie jazdy samochodem kleszcza, który biegał po Ridderku niczym kleszcz-Kubica na torze wyścigowym. No cyrk na kółkach, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu (generalnie cyrku nie trawię).

Kiedy tylko pojawiliśmy się w Warszawie, zaczęło się szaleństwo. Rzeczy, które wydawały się być załatwionymi przez Internet, okazały się być nie do końca załatwione i trzeba było je dopinać (żeby nie powiedzieć – dopychać z buta) na miejscu. Fryzjera nie było, bo umówiony postanowił zrobić sobie wolne. Wino zaproponowane przez teoretycznie zaufany sklep alkoholowy miało taki smak, że dosłownie wykręcało nam twarz, więc w ciągu kilku dni przetestowaliśmy milion innych (kac nieziemski, ale opłaciło się).

W między czasie wyniknął wieczór panieński. Już w drodze na niego, w autobusie nabiłam sobie siniaka na przedramieniu (pan kierowca z bombowca chyba poczuł w żyłach zew rajdowca i wylądowałam na kasowniku). Moje kobiety zawiązały mi oczy i poprowadziły mnie na... naukę tańca erotycznego (nie straszny mi już taniec z krzesłem ;) ) Potem już moja ulubiona knajpa, welon jak czepek bufetowej z lat 70. i zabawa do rana, po której wysiadłam z taksówki w odległości plus minus 3 przystanki autobusowe za wcześnie, przekonana, że to już  (taka była impreza!).

Kolejne dni to już tylko bieganina, spotkanie z przesympatyczną justnaaaa2 w sprawie kwiatów, bieganina, odbieranie Holendrów z lotniska, bieganina, praktycznie zero snu, bieganina, przepiękna długo szukana (ze względu na komunikację w jęz. ang.) i bardzo długa spowiedź u ojca Ponikowskiego od Dominikanów (polecam, po raz pierwszy w życiu poczułam w takiej sytuacji, że jestem jednostką, a nie masą), bieganina, impreza integracyjna. Tutaj wielkie podziękowania dla forumek, które polecały na strefie Folk Gospodę. Jadło super, klimat wspaniały. A sama integracja rozszerzyła się nie tylko na Holendrów, ale i na... Hiszpanów. Bo nie tylko ja stan cywilny zmieniałam 16 sierpnia, ale także pewna sympatyczna panna, też Anka, która swoje serce zostawiła w słonecznej Hiszpanii.

Aż w końcu przyszedł TEN DZIEŃ (poprzedzony burzą stulecia, podczas której niemal do północy asystowałam koleżance w... strzyżeniu mojego pieska!). Już wcześniej uprzedziłam R. – jeśli otworzę oczy i będzie padało – zawijam się w kołdrę i nie wstaję. Świeciło słońce, musiałam więc wstać. U fryzjera odprężenie – fajny klimat, fajna rockowa muza, fryzura o milion razy lepsza, niż na próbnej. We włosy wpięto mi dwa cudne, przygotowane przez Justynę słoneczniki. Potem makijaż wykonany przez moją koleżankę i.. przyjazd kamerzysty, wraz z którym rozpoczęło się wariactwo. Nagle zapomnieliśmy jak zapiąć fular, chociaż nie ma chyba nic prostszego. Nagle mojej siostrze zaczęły tak się trząść ręce, że wypadła jej zatyczka od kolczyka. Nigdy zresztą nie znaleziona (nie śmiać się – uszy mam przekłute od służbowego wyjazdu do Wrocławia, czyli gdzieś od dwóch miesięcy może, sama jeszcze nie radzę sobie z zakładaniem :P). W między czasie przyjechała moja największa duma – nasz cudowny samochód (dla większości PM suknia jest najważniejszym hmm.. nazwijmy to rekwizytem, w czasie ślubu.. ze mną było inaczej – oprócz totalnego zakochania się w R. pałałam miłością do wypożyczonych czterech kółek, hehe!). W moim pokoju zrobił się nieopisany bałagan, a podwiązkę w ostatniej chwili pomagała mi zakładać moja 11.letnia chrześnica. Mój tata pokrzykiwał na wszystkich nerwowo, pogłębiając tylko atmosferę totalnego chaosu, a cały ten cyrk kręcił Jacek-kamerzysta. Wreszcie ubrana weszłam do pokoju, gdzie zgromadziła się moja i R. rodzina i... szybko z niego uciekłam, by opanować łzy napływające do oczu. Zaraz potem nastąpiło coś w rodzaju błogosławieństwa, a właściwie życzeń od rodziców.

Wyszliśmy. Kilka fotek przy samochodzie i jedziemy. Pierwsze zaskoczenie – po drodze kierowcy trąbią do nas przyjaźnie, ludzie machają i uśmiechają się, wiele osób robi zdjęcia. Na Starówce krótki plener z kamerą, jeszcze przed ślubem. I znów to samo: wszyscy przyjaźnie uśmiechnięci, grupa hiszpańskich turystów prosi nas o wspólne fotki, jakiś Włoch składa życzenia i prosi R., by pozwolił pocałować mnie w policzek (zrozumiałam, że na szczęście, ale nie znam włoskiego, on mówił coś o tradycji – jeśli któraś wiedźma zna zwyczaj, uprasza się o objaśnienie). Pod kolumną Zygmunta spotykamy rodzinę, która zjechała już na Starówkę. Wchodzimy na chwilę na dziedziniec zamkowy i spontanicznie tańczymy. Idziemy do kościoła, gdzie czeka już większość gości. Kamerzysta prosi, byśmy wrócili i podjechali samochodem, bo grzech tego nie sfilmować. Normalnie takie prośby są dla mnie po prostu głupawe, ale oboje byliśmy tak szczęśliwi, że ze śmiechem wróciliśmy do samochodu i podjechaliśmy nim pod katedrę, ku uciesze gości i turystów.

Z tego wszystkiego zapomnieliśmy, że mamy iść na chwilę do zakrystii. Goście już w kościele, msza prawie się zaczyna, a my biegiem przez cały kościół, bokiem do zakrystii. Goście chyba myśleli, że uciekamy, bo miny mieli nietęgie ;)

Ze świeżo poznanym księdzem (do końca nie było wiadomo kto poprowadzi naszą mszę, ze względu na trudności ze znalezieniem księdza, który mówi po angielsku – czas pielgrzymek niestety) ustaliliśmy kto w jakim języku mówi przysięgę, krótkie szczegóły co do mszy i... wróciliśmy do wejścia do kościoła. Kiedy tak już tam staliśmy, nagle przypomniało mi się, że poprzedniego wieczora R. prosił mnie, bym wchodziła z welonem na twarzy. A tu twarz odkryta i wszyscy patrzą. Mówię do R. – zapomniałam się zakryć, pomożesz? R. jednak stwierdził, że teraz wyglądałoby to komicznie, biorąc pod uwagę, że za chwile miałby mnie z tego welonu odwijać, więc zostawiliśmy tak jak jest. Weszliśmy przy dźwiękach skrzypiec, trzymając się za ręce i uśmiechając do siebie. Msza przebiegała nadzwyczaj szybko (chociaż to podobno tylko nasze odczucia). Ani się obejrzałam, a już staliśmy naprzeciw siebie z rękami związanymi stułą. Przysięga R., po angielsku. Dwa razy nie dosłyszał słowa, więc dwa razy prosił księdza o powtórzenie, co wywołało ogólną wesołość. Moja przysięga. Zaczęłam pewnym głosem, ja, Anna... i nagle gula w gardle i myśl: o matko! Ja płaczę! Nie chciałam, więc każde moje kolejne słowo poprzedzone było dławieniem łez. Wzruszyłam się niesamowicie. R. przez cały czas ściskał moją rękę i chyba tylko dzięki temu ostatecznie się nie poryczałam. Co powstrzymane podczas przysięgi, uleciało po przyjęciu komunii. Kiedy już usiedliśmy z moich oczu popłynęły łzy... jak grochy spływały po policzkach... ze szczęścia, że to już! R. – mój wspaniały mąż!

Przy podpisywaniu dokumentów kolejna śmieszna sytuacja. Ksiądz podał mi długopis, i kiedy już miałam składać podpis, przypomniało mi się, że przecież kupiliśmy specjalnie na tą okazję swój, z niemal identycznym wzorkiem, jaki mamy wygrawerowany na obrączkach. Powiedziałam więc do R. po polsku – długopis! Zanim R. zorientował się o co chodzi, na ratunek leciał już mój tata, który myślał, że po prostu nie mamy czym podpisać dokumentów ;) Następne co pamiętam, to marsz Mendhelssona i wyjście z kościoła. Naprawdę polecam wszystkim filmowanie ślubu – emocje są tak wielkie, że po prostu wszystko pędzi i nie pamięta się wielu pięknych chwil. Ja dodatkowo miałam przez cały czas poczucie misji – opieki nad R., który nie do końca poznał obyczaje polskiej mszy (w NL w kościele się nie klęka, a wstaje tylko po to, by przyjąć komunię, a na polskiej mszy był zaledwie kilka razy). Z kościoła wyszliśmy jako pierwsi, więc ryż posypał się później. Stanęliśmy pod kościołem i nastąpiła konsternacja (Holendrzy składają życzenia nie pod kościołem, tylko na przyjęciu, o czym częściowo wiedzieli polscy goście... a my zapomnieliśmy wcześniej ustalić ten szczegół), z której wybawił nas mój wujek, w zabawny sposób podchodząc i składając życzenia jako pierwszy (później dowiedziałam się, że mój tata gnał wtedy po kwiaty, które mama R. zostawiła w samochodzie, a moja mama nie chciała do nas podejść sama).

Jeszcze tylko króciutka sesja foto na Starówce i już jechaliśmy na przyjęcie. Na powitanie chleb, sól i wódka, po czym R. złapał mnie na ręce tak, jakbym ważyła 15, a nie ponad 60 kg ;) Szampan, kolejne życzenia od holendrów i zupa, po której złapaliśmy z R. mikrofony w ręce i dokonaliśmy prezentacji każdego z gości. Drugie danie i pierwsza niespodzianka dla gości – pokusiliśmy się o przygotowanie pewnej inscenizacji, która w skrócie była walką R. z lordem Vaderem o odzyskanie uprowadzonej PM (mnie), przy dźwiękach muzyki ze Star Wars, Jamesa Bonda, Pulp Fiction i... Janosika (inspired by YouTube). Po tym nastąpił pierwszy taniec, który w naszym odczuciu był koszmarnym deptaniem sobie po nogach, co wywoływało w nas jednocześnie śmiech i zawstydzenie, ale bawiliśmy się przy tym świetnie. No i gościom się podobało, nikt nie zauważył, że miotamy się po parkiecie, a wielu gratulowało układu wymyślonego na poczekaniu (a miało być tak pięknie, walc angielski miał być, hehe...). Gdzieś w trakcie zabawy kolejna niespodzianka dla gości. Chcieliśmy jakoś podziękować za przybycie.. wymyśliliśmy więc pokaz sztucznych ogni. Spodziewałam się wystrzelenia kilku racy i po kwiatkach. To co przygotował Tomek, przerosło jednak moje najśmielsze oczekiwania. Było jak na prawdziwym, profesjonalnym pokazie fajerwerków. Cudnie było! Strzelania nie pokrzyżowała nawet pogoda – kilka godzin wcześniej lało przecież, grzmiało i wiało. Nietańcząca ja, bawiłam się do samego rana, gdy współpracy odmówiły buty, wylądowały przy którymś stoliku. Nietańczący R. pląsał po parkiecie z ciotkami. I wszyscy jak jeden mąż machali grzywami (ja welonem) przy ,,Fear Of The Dark" Iron Maiden, które zadedykowaliśmy naszym przyjaciołom. Zresztą muza rockowa i metalowa, którą także zaserwowaliśmy na weselu (nie mogło być inaczej!) wywołała ogromne i bardzo pozytywne poruszenie wśród wszystkich gości. Tak samo jak spontanicznie zorganizowane karaoke!

Przepiękny moment przeżyłam podczas... oczepin. Mój ukochany mąż przygotował bowiem kolejną niespodziankę, tym razem w tajemnicy przede mną. Jego dwaj bracia grali na gitarach, a on... śpiewał, Specjalnie dla mnie, nauczył się piosenek Pearl Jam. Mieli przygotowany półgodzinny koncert, ostatecznie zagrali 3 utwory, bo jak powiedział R. później, po prostu musiał mnie już przytulic. Czułam się cudownie! W Sali pełnej wiwatujących ludzi, byłam tylko ja i R. Czas nie istniał, nic nie istniało! Przez załzawione oczy widziałam tylko jego, a do moich uszu docierał tylko jego głos. I jak go nie kochać?!

W czasie wesela często w mojej głowie pojawiało się pytanie przyjaciółki rubin04 – czy wszystko jest tak, jak wymarzyłaś? Nie, nie wszystko. Było parę detali, które chętnie bym zmieniła. Jak to, że zapomniałam w CPK powiedzieć, że nie życzę sobie przyozdabiania tortu niczym i tort wjechał naszpikowany okropnymi palącymi się rakietami (po prostu wydawało mi się oczywiste, że tak pięknego piętrowego tortu się niczym nie ozdabia). Jak parę muzycznych ,,must be", których DJ nie zagrał. Jak pewnie kilka jeszcze innych szczegółów, których już nie pamiętam. Jedno jednak wiem na pewno – poślubiłam tego dnia mojego najlepszego przyjaciela, wspaniałego, dobrego człowieka. I nic nie było w stanie zepsuć mojego szczęścia!

Czego  życzę wszystkim przyszłym pannom młodym    

*******************************************************

foty ze studio ramka do zobaczenia tutaj: wisiały, wisiały i nagle przestały ;-)

*******************************************************
Polecam:

1)   restaurację, czyli Centrum Promocji Kadr w Konstancinie-Jeziornej, www.cpk.com.pl  - spisali się na medal, jedzenie pyszne, kelnerzy sympatyczni i sprawni, nic nie zginęło. Organizatorka pomocna już od pierwszych maili zyskała jeszcze na osobistym spotkaniu, bardzo sympatyczna. Idzie na rękę ze wszystkimi pomysłami, sama wiele doradza. Na kilka dni przed weselem wypadło nam z listy wielu gości. I chociaż mieliśmy umowę podpisaną na określoną liczbę osób, ostatecznie płaciliśmy tylko za tą liczbę osób, które faktycznie były na przyjęciu.

2)   firmę pirotechniczną Peyotl. Jeśli któraś zainteresowana, chętnie podzielę się namiarami na pw.

3)   firmę wypożyczającą samochód – http://www.armila.com.pl/ - bardzo zorganizowani i przesympatyczni ludzie

4)   florystykę – naszą strefowiczkę justynaaaa2 – wykonała nie tylko moje cudo słonecznikowe, sprawiając, że miałam oryginalny bukiet w kształcie i rozmiarze o jaki mi chodziło, ale także pięknie i skromnie udekorowany samochód. Jej wersja butonierki dla R. sprawiła, że w ostatniej chwili podjęłam decyzję, że jednak chcę mojego R. z kwiatkiem, a nie wypustką. Wyczarowała też moje kwiatki do włosów, kwiatową bransoletkę na rękę świadkowej (dzięki temu miała wolne ręce i była bardzo pomocna w kościele) i kwiatek dla świadka (oj nie mogę zapamiętać tych fachowych określeń, no...).

5)   kamerzystę – Jacka z Omega Home Video – jak wyżej, efekty pracy dopiero poznam, ale to świetny i bardzo kulturalny facet. Chwaliły go nawet dziewczyny ze Studio Ramka, używając słów ,,profesjonalista w każdym calu".

6)   cukiernię Blikle – warto w nich zainwestować, tort był przepyszny!


7)             skrzypka  - z poleconej przez jedną z forumek strony http://www.uroczystosci.webd.pl/index3.htm  oraz organiste (jakby co namiary moge podac na prv)
I`m looking strange in the mirror of truth, I`m not immortal I`ve lost my youth...

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

maroonbug

Anupka, usmarkawszy sie i wzruszywszy :cry: , skladam Ci..Wam naj naj naj najserdeczniejsze zyczenia milosci, radosci, ciepla i zrozumienia :) Pieknie, ze wszystko sie powiodlo...te male szczegoly (jak muzyka- u nas tez zabraklo wielu ulubionych) sa niczym wobec wagi wydarzenia. Gratuluje  :flowers: :flowers: :flowers: i czekam na fotki :)

Anupka

Dzieki maroonbug :)

Fotki beda, obiecuje. Od fotografa jeszcze nie mam, ale mam juz troche tzw. amatorszczyzny, musze sie tylko zebrac i wrzucic na picasse, zeby latwiej bylo ogladac.

Przy okazji - dziekuje wszystkim, ktore mnie wspieraly w przygotowaniach :)  :piwko:
I`m looking strange in the mirror of truth, I`m not immortal I`ve lost my youth...

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

szelma

Alle het beste! :) Świetny opis - zwłaszcza koncert Pearl Jam w wykonaniu Szanownego Małżonka :) Z niecierpliwością czekam na zdjęcia!


didi_loczek

Anupka ale opis!!  brawo  brawo
gratulacje, wszystkiego najlepszego i czekamy na zdjęcia  :ok:

panikarola

Anupka, rewelacja opis, pierwsza klasa!!!!! najlepszego wam zycze!!!!!
Nic tak nie cieszy, jak seria z pepeszy.

Anupka

I`m looking strange in the mirror of truth, I`m not immortal I`ve lost my youth...

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login


Angie

Anupka co za opis!! Wzruszyłam się  :cry:  Super!! Gratulacje i czekamy na fotki  :flowers:

Kasia

No takiego opisu to jeszcze na strefie nie było

nieźle sie dla nas postarałaś i opisałaś wszystko dokładnie i bardzo ciekawie  brawo brawo brawo brawo brawo

Gratuluję i czekam na zdjęcia  jupi

wredotka

kurcze to musialo byc niezapomniane wesele :) anupka wszystkiego naj :)

niewiemjaka

anupka dzieki za ciekawy i mily w czytaniu opisik :)
gratulacje i duzo milosci!

justynaaaa2

powiem szczerze, że po tym jak poznałam anupkę innego opisu bym się nie mogła spodziewać  ;D dziewczyna jest tak wesoła, pogodna, poczucie humoru ma boskie no i gada gada gada  :hihi: tak pozytywnie oczywiście  ;)

anupka wszystkiego dobrego raz jeszcze  :roza: i gratulacje, że wszystko się udało  brawo
czekam z niecierpliwością na zdjęcia, chociaż co nieco widziałam już na żywo  :sekret:

riannka

anupka,
piękny opis,  wzruszający  :cry:

Gratulacje i wszystkiego  naj....

wrobelek0403

anupka, wszystkiego najlepszego  brawo brawo brawo opis cudny, uśmiałam się setnie.  :ag: :ag: :ag:

A z racami miałam dokładnie ten sam problem. W cukierni wyraźnie zastrzegłam ze rac niet - pani nawet zapisała, ale w restauracji już nie, tort wjeżdza na sale... a ja zaraz kogos posiekam nożem do tortu  >:( >:( >:( no trudno, było mineło...
Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le pomyślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. /M.Twain/
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Kasia

mnie też race nie ominęły i też myślałam że zabiję

emcia

Pięknie,serdeczne gratulacje!!!!!!
a ja o racach całkiem zapomniałam, dobrze że nikt inny sobie nie przypomniał, były za to żywe storczyki na torcie.

callja

Opis godny publikacji, Anupka, jesteś wielka!!!

Gratulacje i szczęścia, szczęścia i jeszcze raz szczęścia!!!!!!!!!!!!

:roza: :flowers: :roza: :flowers: :roza:
Nie obrażaj się sam... inni zrobią to lepiej!!! /by teściowa tutora mego ;) /

elizapj

Anupka wreszcie!!!

gratulacje!!! :thumbup: :flowers:

i opis na serio wzruszajacy:)  :cry:
widzisz wszystko sie pieknie udalo:)
no i fotki pliz! :prayer:
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

kasiad

Anupka gratulejszyn   :roza: opis the best  :clapping: chyba nigdy nie było tutaj tak szczegółowej i dokładnej relacji z Tego Dnia  brawo

magdalinska

opis fajowy!!! :) wszytskiego dobrego, duzo szczescia i milosci, no i fotki!!!!!!!

Ania14209

Anupka GRATULACJE!!!
Opis supeowy i wzruszający. Wszystkiego naj, naj,naj ...
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

zosanka

Anupka cudowny opis! Teraz ja szlocham :( Zycze Wam wszystkiego najlpeszego!
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Mężczyźni działają na mnie bez przerwy, czasem na zmysły, częściej na nerwy...

Anupka

justynnnaaa2 ;) "gada gada gada", hehe.... jak mowie, do R., ze zapomnialam, co chcialam powiedziec, to on niemal swieto narodowe oglasza :-P

Dziekuje Wam wszystkim, za gratulacje i w ogole.. moj opis wynika wlasnie z wrodzonego gadulstwa i troche z zawodu. A tak generalnie to i tak sie pilnowalam, bo jak teraz to czytam, to jeszczy bym co nieco dolozyla. Ale latwo sie pisalo, bo latwo sie pisze o szczesciu.

Polewam wszystkim :)

ps. zbieram sie do wstawienia fotek na picasse, ale mam duzo roboty do nadgonienia i gosci z PL, w tym 2 goldiki, czyli mam teraz 3 goldiki w domu... wyobrazcie sobie wiec jaki sajgon, hehe ;)
I`m looking strange in the mirror of truth, I`m not immortal I`ve lost my youth...

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login