Nasze opowieści zaręczynowe

Zaczęty przez Kasia, 13 Maj 2008, 12:52:44

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

golinda

Pierścionek wybieraliśmy razem. Błagał bym nie zmuszła go do tego, bo to będą dla niego prawdziwe męki.
I dobrze, bo nie noszę czegoś, co mi się nie podoba, nawet jeśli dostałam to od kogoś ważnego dla mnie.

A moją opowieść zaręczynową bardzo lubię, bo mój mąż z natury nie jest romantyczny i żeby coś takiego wymyślić musi naprawdę wysilić szare komórki.

Zaprosił mnie do bardzo eleganckiej restauracji. Zjedliśmy kolację, napiliśmy się wina i nic... Wróciliśmy do domu. Legnęliśmy się na łóżko. Podejrzane było dla mnie, że nie włączył TV, bo zawsze to robi.
Ale miło nam się leżało i gawędziło.
Nagle usłyszałam cichy dzwoneczek. Powiedział, że mi się wydaje. Ale dzwoneczek dzwonił i dzwonił..., a dziwnie zbiegało się to z kicaniem naszego królika.
Wskoczył do nas "dzwoniąco" na łóżko, zaczęłam mu się przypatrywać, bo już wiedziałam, że ma z tym dźwiękiem coś wspólnego. Obejrzałam go i nic (fuuuutra miał bardzo dużo!), potrząsnęłam nim - dalej dzwonił, więc przelękłam się, że połknął kuleczkę z poidełka i mu w brzuszku dzwoni. Mój mąż (a wtedy jeszcze nawet nie narzeczony) mało nie padł ze śmiechu.
Wzięłam króliczka i zaczęłam go głaskać, żal mi było zwierzaka, że coś mu jest...
No i nagle wyczułam coś na jego szyi :)
Miał założoną obrożę taką dla kota z małym dzwoneczkiem, na obroży wisiał mój zaręczynowy pierścionek :)
Strasznie się wzruszyłam...
Na pierścionku były ryski, bo królikowi nie podobała się jego obecność na swojej szyi - co to za kobieta co nie lubi brylantów? ;)

zosanka

Golinda Zuzia - jak ja lubie takie romantyczne opowiesci :) Dziewczyny opisujcie dalej :) Polewam na zachęte :)
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Mężczyźni działają na mnie bez przerwy, czasem na zmysły, częściej na nerwy...

zuzia

Cytat: golinda w 14 Maj 2008, 14:19:11
Na pierścionku były ryski, bo królikowi nie podobała się jego obecność na swojej szyi - co to za kobieta co nie lubi brylantów? ;)

a twój królik nie jest przypadkiem facetem????

zuzia

Cytat: zosanka w 14 Maj 2008, 14:25:10
Golinda Zuzia - jak ja lubie takie romantyczne opowiesci :) Dziewczyny opisujcie dalej :) Polewam na zachęte :)

to ci napiszę, że mój oświadczał się 2 razy. Drugi raz - w 1 rocznicę ślubu (cywilnego). Też dostałam pierścionek z brylantem :)

mika

U mnie było tak: Boże Narodzenie, wieczór u mojego obecnego męża w domu rodzinnym, wchodzę do sypialni w szlafroku zaspana już totalnie bo byłam strasznie zmęczona a tam... (przygotował to wszystko jak byłam w łazience) pokój cały w świecach, szampan, piękny bukiet czerwonych róż i... nawet nie pomyślałam że chodzi o zaręczyny... po prostu myślałam że się tak ucieszył że przyjechałam do niego na święta bo plany były inne i zaniemówiłam z wrażenia... wtedy on mnie posadził na krześle żebym nie zemdlała i uklęknął i dał mi pierścionek, oczywiście się rozbeczałam ,.... i dalej nic nie pamiętam... ale podobno nie odmówiłam lol

maroonbug

Wow Dragonfly, to jest jedna z tych historii, ktore sie nie zdarzaja przecietnym ludziom, hehe :)
Moje zareczyny byly zaplanowane i wczesniej juz o nich wiedzialam. P. nie chcial sam wybierac pierscionka i jakos tak od slowa do slowa postanowilismy wziac slub. Potem tydzien szukalismy pierscionka. Podobalo sie nam co innego, ja chcialam grubsza obraczke, on ciensza. Ja chcialam princess cut, on marquise cut. W koncu jednak sie udalo pojsc na kompromis. Ustalilismy date oficjalnej celbracji na trzecia rocznice i 23.11 sie zareczylismy. Wrocilam z pracy, on juz czekal caly wyelegantowany. Wykapalam sie, ubralam, trzesly mi sie rece jak sie malowalam (wtedy to postanowilam ze nie dam rady sama sie umalowac na slub), cala sie trzeslam wlasciwie. Dostalam pierscionek, powiedzialam tak, P. chcial klekac, ale mu nie dalam. Z bukietu roz wypadl pajak-gigant na podloge i trzeba go bylo zlapac i wyrzucic za okno. Potem poszlismy na kolacje i do opery na Turandot. Bylo milo, potem zadzwonilismy do rodzicow i znajomych.

mika

aaaaaaa co do pierścionka to pasował idealnie na moje chude paluchy bo miesiąc wcześniej N zagarnął mój srebrny pierscionek który nosiłam i na chwile zdjęłam i zostawiłam na umywalce, potem myślałam że zgubiłam

jo_miekka

No to teraz ja:

Latem 2006 okazało sie, ze mój obecny mąż wyjeżdża na pół roku do Libii. No dramat to był dla nas twedy (dziś się z tego śmiejemy), bo my długi czas byliśmy para na odległość i dopiero rok mieszkaliśy razem w Krk.
W każdym razie rozpaczaliśmy potwornie.
Którejś soboty, jakieś dwa tygodnie przed jego wyjazdem, poszliśmy na spacer, taki standardowy po mieście, po rynku łaziliśmy i w ogóle, bla bla bla. Ten był jakis dziwny, rozmemłany, kwiatki mi u kwiaciarki kupił (taki maleńki bukiecik polnego kwiecia za 3zł :)) a potem mnie zabrał na tyły kościoła mariackiego i tam w takim zaułku stanął i zaczął coś bredzić, że on teraz wyjedzie, ale że coś tam, że mu smutno, aż w końcu wydusił, że chciałby, żebym na niego poczekała i ma cos dla mnie. Pieścionek miał... na szyi!
Zaskoczona byłam formą.
Samymi zaręczynami nie, bo już mielismy swoje lata i zasdniczo wiedzieliśmy, ze się pobierzemy :)
Potem poslziśmy do knajpy na gin, poczytaliśmy kalendarz, wybralismy sobie datę.

A następnie zakupiwszy trzy flaszki ginu + tonik udaliśmy się do znajomych, gdzie przykładnie oddalismy się absolutnemu pijaństwu.
Aż nam neidobrze od tych zaręczyn było :DD

zosanka

No dziewczyny dalej! Opowiadać o zaręczynach! Polewam za te super opowieści :D
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Mężczyźni działają na mnie bez przerwy, czasem na zmysły, częściej na nerwy...

sznapkowa

#34
No to u mnie nie było romantycznie. Data ślubu i knajpa zaklepane w październiku. A zaręczyn ni chu chu.... Myślę sobie może w Walentynki, może w moje urodziny (mam w kwietniu). No i minął sobie styczeń, zaczął się luty i już zaczęłam się upominać o ten pierścionek. I oto 13 lutego wracam z pracy, wskakuję w dres, N wraca z pracy i pyta czy jest obiad. Obiadu nie było więc postanowiliśmy iść na pizzę - ja w tym dresiku siedzę sobie w kuchni na hookerze i zawiązuję buty aż słyszę z łazienki...Myszka, ja bym cię chciał o coś zapytać. Ja nerw bo sobie myślę, że znów nie może czegoś znaleźć i zamiast poszukać mnie pyta. Aż tu nagle wjeżdza mi przed nos pierścień i on na kolanie i pyta czy zostanę jego żoną. Moja reakcja była do przewidzenia płacz i tyle. Pierścionek jak się okazało kupił tego samego ranka, bo postanowił że to musi być dziś. W walentynki nie chciał się oświadczać bo to takie oklepane, a moje urodziny to już trochę późno... No i tak to było mało romantycznie. Na zmnijeszenie pierścionka czekałam 3 tygodnie (N się zawsze zarzekał że zna idelanie rozmiar mojego palca i kupił o 3 rozm. za duży) Moja mama wydrukowała sobie zdjęcie pierścionka i dopisała "13.02.2008 pierscionek zaręczynowy Karoliny". Kartka była pokazywana każdemu .... A juz wkrótce oświadcza się mój brat i ciekawa jestem czy się wykaże romantyzmem.

zosanka

sznapkowa jak dla mnie to było romantyczne :) kazde zaręczyny są chyba romantyczne :) pojewam oczywiście :)
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

Mężczyźni działają na mnie bez przerwy, czasem na zmysły, częściej na nerwy...

sznapkowa

Mi niczego w tej chwili nie brakowało. A jak już się ogarnęłam to zdołałam, tylko powiedzieć " to już" ?

jo_miekka

Generalnie u nas lepsza niż zaręczynami była zabawa z podaniem tego do wiadomości moim rodzicom. Mieszkają daleko, nie bardzo wtedy była mozliwość pojechania do nich, a nie chcieliśmy jakoś tak po prostu zadzwonić i powiedzieć: "no, zaręczyliśy się". Zrobiliśmy tak: posłaliśmy rodzicowm kwiaty przez posłańca, do których dołącozny był list od mojego ówczesnego narzeczonego o treści mniej więcej:"Wyobraxcie sobie Państwo, ze stoję przed Wami z tym oto bukietem i prosze o rękę Państwa córki - Jo" Potem było PS: Dla ułatwienia dodam, ze Jo już się zgodziła i znak tego nosi na palcu"
Myślelismy, ze będa pękac ze śmiechu a ci się popłakali :o

sznapkowa

jo_  pieknie! ja będąc mamą tez bym się poryczała.

jo_miekka

Ale Tata nie zgodził się tak łatwo. Powiedział, że za trzy wielbłądy się zastanowi. I nawet te wielbłądy z Libii już do niego jechały... :)

zwierzatko_mojej_mamy

jo_miekka powinnas pozwac scenarzystow "Magdy M" za plagiat w takim razie - Ty i Twoje wielblady byly pierwsze!!! :D
oprócz marzeń, warto też mieć wódkę


http://metryczki.pl/
www.annawilk.pl

jo_miekka

zwierzatko_mojej_mamy no nie wiem, czy pierwsze, ale przynajmniej prawdziwe.
Wkleje fotę, jak będę w domu :)

jusia

jo_miekka jestem wzruszona Twoją opowieścią, a już sposób powiadomienia rodziców wręcz mnie do łez doprowadził   :) ależ ten Twój mąż jest fajny :flowers:
"Ten co chce- szuka sposobu, ten co nie chce- szuka powodu"

jo_miekka

jusia79 no już Ty to akurat wiesz trochę na temat jego "fajności", więc bez przesady. I dawaj tu opis swoich zaręczyn, raz dwa!

rilla

to teraz moja krótka historia... O zaręczynach rozmawialiśmy od jakiegoś czasu, ale w kontekście, że na pewno po studiach już chcemy mieszkać razem, być po ślubie. W lutym nasz współlokator się oświadczył, jeździliśmy razem do Krk więc ciągle tylko słyszeliśmy, że o salę ciężko, Dja nie mają, ile to kosztuje - planowlai ślub na wrzesień 2008:/ Ja byłam dość spokojna, ale món N. widziałm, że mnei to gnębi. Ale mówił mi, spokojnie kochanie, wsyztsko się ułoży. Około kwietnia zpaytał jaki mam rozmiar palca... zmierzyłam podałam i czekałam. W czerwcu wybieraliśmy się nad morze na na cztery dni. Tydzień przed (mój N. właśnie zakupił pierścionek - ja o tym nic nie wiedziałam) byłam u niego w domu na obiedzie. Ponoć jego mama prawie sie wygadała, e pierścionek już czeka. Ja oczywiście nic nie skumałam, ale mój N. wpadł w panikę, że coś przeczuwam. Tego samego dnia zadzwonił do mnie i powiedział, że mnei przeprasza, ale jeżeli mam nadzieję na zaręczyny nad morzem, to ich nei będzie, bo on nie jest gotowy. Ja powiedziałam, że nawet o tym nie myślałam, ale ż emi przykro, ze jeszcze nie wie czy chce ze mną być. Ryczałam pół nocy. Rano się spotkaliśmy i tez płakałam, a N. tylko powiedział, że on tak wcale nei myśli, że zamieszał... No właśnie zamieszał okropnie. Nie chciałam jechac nad morze. Ale w końcu pojechałam. Poszliśmy na plażę, czekaliśmy na zachód słońca... Mieliśmy kocyk, na który mój N. wylał całe piwo - siedizleiśmy więc na samym brzegu. Było bardzo zimno, chciałam iść do mieszkanka. Ale mój N. twardo mówił, że czekamy na zachód bo potrzebuje zdjęć na swoją stronę www. Więc czekałam. I doczekłam się pierścionka. Ponoć zrobiłam "rybkę" zapytałam "czy to na serio?" i "mówiłeś, że mnie nie chcesz":)

Ogólnei teraz się z tego śmiejemy... ale wtedy myślałam, że to nasza pożegnalna podróż:) a okazało się, że to ył dopiero początek!

jusia

no ja zaręczyny miałam dwa razy (z dwoma facetami, ale odstęp w czasie spory ;) )
pierwszy marynarz (wielka pierwsza miłość), ponieważ czesto go nie było, wiec kiedy wracał do robiliśmy sobie jakiś krótki wypad to tu to tam i tak jesienia 2001r. zabrał mnie w nieznane (ja przeczuwałam co się święci, więc wzięłam elegancką kieckę i piękny amarantowy szal, który mi dopiero co przywiózł z Pakistanu ), moja niewiedza co do celu podróży była imponująca, bo nawet jak wsiadałam do pociągu to kazął mi zamknąć oczy, żebym nie wiedziała gdzie jadę, dopiero w przedziale zaczełam meczyc i męczyć i obejrzałam bilety, a tam stacja Sopot, hmm... a On na to, to jeszcze nie koniec podróży, bardzo byłam ciekawa dalszego ciągu, chociaż już coś podejrzewałam, okazało się, że wykupił dla nas wycieczkę promem do Szwecji i jak prawdziwy wilk morski oświadczył mi się na falach, poszliśmy do takiego nocnego klubu i tam mnie zapytał (właściwie to mało co słyszałam, bo taki był hałas  :-[) pierścionka nie widziałam wcześniej, był piękny szafir oprawiony w brylanciki (zmniejszał dwa razy, pasował doskonale)...no ale było i się zmyło...
drugi informatyk, ostatecznie został mężem (różnica w staraniach kolosalna, romantyzm w ilościach śladowych) Sylwester 2005r. nie mieszkaliśmy jeszcze razem, mieliśmy w planach posiedziec ze znajomymi, przyszłam do Niego wczesniej żeby coś ugotowac (sama sobie żarcie na zaręczyny zrobiłam  :o ), no i jak już wszystko przygotowaliśmy, przygotowaliśmy siadam i pytam czemu nasi znajomi się spóźniaja, a On, że przyjdą później, że to, że tamto i plącze się coś podejrzanie, nagle ryms pada na kolana ( :o) i zaczyna mówić, że kocha, że wie że ze mną będzie szcześliwy, że jestem taka i taka, och i ach...a ja na to? ale o co Ty mnie prosisz? (głupia jędza) żebyśmy byli już razem do końca życia, zostań moją żoną i wyciąga pierścionek....strasznie sie przestraszyłam ( o zgrozo, bo po poprzednich doświadczeniach nie byłam już tak skora do szafowania moją ręką na prawo i lewo ;) ), no ale co miałam robić? nie chciałam Mu zepsuć Sylwestra ;) a pierścionek, jak się okazało, kupił w sylwestrowy poranek, bo jak rano sie obudził, to pomyśłał, że to dziś jest ten dzień :) ( mógł jego decyzję przyspieszyć również fakt, ze w tym czasie nie układało się nam najlepiej, a nowy rok to czas, szczególnie u mnie, kiedy zaczyna sie kolejne 365 dni z nową czystą karta, ubiegł mnie cholernik ;) ale chwała mu za to ;)     
"Ten co chce- szuka sposobu, ten co nie chce- szuka powodu"

maroonbug

Piekne te historie Dziewczyny :)
Czyta sie jak ksiazke, niby zwykle, a tyle w nich milosci i ciepla...Wzruszylam sie :)

Kasia

to chyba najlepszy wątek !!!!!!!!!!!


maroonbug

Cytat: Kasia w 14 Maj 2008, 18:02:35
to chyba najlepszy wątek !!!!!!!!!!!



Zgadzam sie! Super super, piszcie wiecej :)

Angie

Takie romantyczne historie,  a ja dopiero zauwżyłam ten wątek :)