Krew pępowinowa

Zaczęty przez kamu2, 28 Kwi 2008, 12:13:19

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

kamu2

Ostatnio na zajęciach w szkole rodzenia przyjechała przedstawicielka z banku komórek macierzystych.Rozmawialiśmy na temat krwi pępowinowej.Cały czas teraz z mężem się zastanawiamy.
Nigdy nic nie wiadomo co się w życiu wydarzy a nie chce kiedyś mieć wyrzutów sumienia że żałowałam 2000 zł.W sumie jest to duży wydatek ale z drugiej strony życie ludzkie jest bezcenne.Ale teraz czy to wszytko jest prawda czy ta krew jest faktycznie przyszłością medycyny,czy oni tylko tak ładnie o tym mówią.
W sumie we Francji i we Włoszech pobierają tą krew od wszystkich noworodków i nikogo nie pytają o zdanie i to jest bezpłatne
Zastanawiałyście się nad tym??
prawdziwa kobieta jest jak herbata: mocna i gorąca, jak posłodzisz-słodka, jak nie posłodzisz to pij kurwa gorzką!

ulala28

juz kilka razy spotkalam sie z opiniami przedstawianymi w ponizszym artykule ale jesli mialoby to w czym pomoc w przyszlosci to 2000 (plus oplaty roczne za przechowywanie ) to faktycznie nie jest duzo... http://www.biolog.pl/article1608.html

Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login



Whenever people agree with me I always feel I must be wrong.

Monika

hmm... ja kiedyś na praktykach w gazecie byłam no i akutrat robiliśmy materiał o krwi pępowinowej. No i pan profesor, zajmujący się białaczką, twierdził, że zachowywanie konkretnej krwi nie ma sensu. Owszem, powinno się pobierać, ale dla ogółu, ponieważ podobno przeszczepia się krew z kilku pobrań, jedno to za mało. No chyba że dziecko jest małe, ale wtedy istnieje duża szansa, że to jakaś kwestia wrodzona i krew jest i tak bezużyteczna. ja się na tym nie znam, także nie wiem, czy dobrze powtarzam, ale sens był taki, że owszem, trzeba tworzyć banki krwi pępowinowej, ale ogólnodostępne, bo dla własnego dziecka, to kasa wyrzucana w błoto raczej jest...

jusia

podbijam temat (bo i ciezarowek na strefie wiecej), a my mielismy wczoraj spotkanie z pzedstawicielka z Polskiego Banku Komorek Macierzystych (www.pbkm.pl)   i bije sie z myslami, w sumie, jak to powiedzal moj maz gdyby bylo to za free nie byloby sie nad czym zastanawiac, czyli, ze jak zwykle chodzi o pieniadze...to co bankowac, czy nie?
"Ten co chce- szuka sposobu, ten co nie chce- szuka powodu"

nionczka

Ja juz wiemy, ze my nie mozeny tego zrobic nawet jesli bysmy chcieli- Bo w Hiszpanii nie ma publicznych banków, w ktorych mozna zdeponowac krew na wlasne nazwisko. Mozna oddac ale dla dobra ogolnego. Sa prywatne banki, ale one nie moga pobierac krwi pepowinowej w publicznych szpitalach. Trzeba rodzic w prywatnej klinice zeby moc zdeponowac krew. A na to sie nie zdecyduje.
Moze to i lepiej, jeden problem z glowy!
Guests are not allowed to view images in posts, please Register or Login

gatka2804

Jak dla mnie jest to stanowczo za droga inwestycja. Na początku chyba 2 tys a potem roczne przechowywanie ok.400 zł. Jak przyszła babka i opowiadała o tym na szkole rodzenia to słuchałam z zapałem. Wykład zakończyła cennikiem i szybko mi przeszło.
Podobno u nas w Polsce jest tak drogo, w innych krajach dofinansowuje państwo..

jusia

no wlasnie, faktycznie to dosc droga inwestycja, ale ta babka cos opowiadala, ze jak sie zaplaci z gory za 18 lat, to koszt ok. 4tys. PLN...w sumie jesli mialoby to pomoc, to to sa zadne pieniadze, tylko czy to rzeczywiscie w razie potrzeby pomoze?????
"Ten co chce- szuka sposobu, ten co nie chce- szuka powodu"

mayagaramond

#7
Na "wlasnie" potrzeby (odpukac w niemalowane) nie ma moim zdaniem sensu, bo komorki i tak maga byc juz obarczone bledem genetycznym.

W niemczech przechowywanie przez 20 lat kosztuje ok. 2500€
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

jusia

Cytat: mayagaramond w 15 Lip 2008, 14:08:31
Na "wlasnie" potrzeby (odpukac w niemalowane) nie ma moim zdaniem sensu, bo komorki i tak maga byc juz obarczone bledem genetycznym.
jest taka opcja "na ratunek", np. bankowanie krwi pepowinowej  dla rodzenstwa, ale prawdopodobienstwo zgodnosci to jest 25%, wiec dość niskie
"Ten co chce- szuka sposobu, ten co nie chce- szuka powodu"

mayagaramond

Wlasnie zanalazlam niemiecki artykul z 2006 roku - podaja, ze do tej pory byly na calym swiecie zaladwie 14 przypadkow, ktorym przeszczepiono wlasne komorki macierzyste, ale 3770 pacjentom przeszczepiono obce komorki macierzyste.
Wiec na potrzeby ogolu oddalabym, ale sama bym nie zamrozila.
"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

elve

Zatem,
na całym świecie krew pępowinowa bankowana jest niemal wyłącznie do celów allogenicznych (czyli układ dawca-biorca), z dość oczywistego powodu, jest w tym wskazaniu znacznie bardziej użyteczna. Grupa polskiech transplantologów lobbuje na rzecz bankowania krwi w bankach publicznych (na świecie tą krew wykorzystuje się rutynowo do przeszczepu, w Polsce było bodaj jeden, niezbyt udany, przypadek)

Jaśli bankuje się do celów autologicznych, to
1) nie ma pewności (szczególnie w przypadku chorób nowotworowych), ze te komórki nie są już chore
2) tej krwi jest tyle że na dzisiejszy stan wiedzy starczy dla c.a. rocznego dziecka
3) to już nieoficjalnie, wielu lekarzy nie ma przekonania co do usług świadczonych przez prywatne banki i może odmówić użycia takiej krwi

Reasumując:
wierzę w taki postęp nauki, ze krew pępowinowa nie będzie potrzebna, bo komórki macierzyste pobrane od dorosłych będzie można z powodzeniam namnażać i używać

foszek


marax

Cytat: elvelve w 15 Lip 2008, 14:24:28
Zatem,
na całym świecie krew pępowinowa bankowana jest niemal wyłącznie do celów allogenicznych (czyli układ dawca-biorca), z dość oczywistego powodu, jest w tym wskazaniu znacznie bardziej użyteczna. Grupa polskiech transplantologów lobbuje na rzecz bankowania krwi w bankach publicznych (na świecie tą krew wykorzystuje się rutynowo do przeszczepu, w Polsce było bodaj jeden, niezbyt udany, przypadek)

Jaśli bankuje się do celów autologicznych, to
1) nie ma pewności (szczególnie w przypadku chorób nowotworowych), ze te komórki nie są już chore
2) tej krwi jest tyle że na dzisiejszy stan wiedzy starczy dla c.a. rocznego dziecka
3) to już nieoficjalnie, wielu lekarzy nie ma przekonania co do usług świadczonych przez prywatne banki i może odmówić użycia takiej krwi

Reasumując:
wierzę w taki postęp nauki, ze krew pępowinowa nie będzie potrzebna, bo komórki macierzyste pobrane od dorosłych będzie można z powodzeniam namnażać i używać

w pelni zgadzam sie z toba moim zdaniem to robienie niezlej kasy na mglistych przewidywaniech o postepie medycyny.Wiekszosc lekarzy wyraza sie bardzo sceptycznei co do tego pomyslu ( w tym profesorow) .obiecuja gruszki na wierzbie a nic nie umieja praktycznie z tym zrobic-skad pewnosc ze za kilkanascie lat beda umieli.Pare lat temu naukowcy obiecywali ze odkrycie pelnego kodu genetycznego to bedzie koniec chroby nowotworowej i co ............. okzalo sie to czysta brednia i przechwalkami.ja nie zamierzam pobierac krwi pepowinnowej i dawac zarabiac prywatnym labolatoria.Nawet nie wiadomo co oni z tym robia ,jak to rpzechowuja i czy to wogle bedzie zdatne pozniej do uzytku

marax

#13
Ci ludzi z tych firm sa jak jakas sekta.bylam przy tym jak babka z firmy pobierala krew-stanela tylem zaslonila sie parawanem, jakby nie wiadomo jakie sztuki magiczne tam odprawiala .Jak sie spytalam czy moge zobaczyc jak to sie wykonuje to uznala ze to kategorycznie niemozliwe-wiec sorry ,cos nie halo z nimi.Uzasadzila ze ja nie jestem sterylna-sama byla ubrana w garnitur i na nim fartuch ja w stroj z sali chirurgicznej -no to sorry kpiny na sali.Zachowywala sie jakbym jej miala oczami ta krew wypic czy co.ciekawe czy ona wogole cos tam pobiera jak sie tak chowa  :hammer: :hammer: :hammer:

spragnienie

może odprawiala skróconą czarną mszę lol


mayagaramond

"Man muß nie verzweifeln, wenn einem etwas verloren geht, ein Mensch oder eine Freude oder ein Glück; es kommt alles noch herrlicher wieder. Was abfallen muß, fällt ab; was zu uns gehört, bleibt bei uns (...)"

annka-cygannka

Trochę z inne beczki, ale w temacie. Czy słyszałyście, że pępowinę powinno się przecinać dopiero w momencie, gdy przestanie ona pulsować? Czy rzeczywiście czeka się na ten moment w polskich szpitalach? Podobno może to trwać nawet kilkanaście - kilkadziesiąt minut, ale krew która w tym czasie przepłynie z matki do dziecka jest niezwykle ważna dla jego rozwoju.

elve

annka-cygannka z tego co mi wiadomo, krew pobierana jest zwykle prawidłowo, krew pobiera druga położna, nie ta co odbiera poród

annka-cygannka

elvelve nie chodziło mi o pobieranie krwi. Ciekawi mnie tylko, czy pępowina jest przecinana od razu po porodzie, czy jednak czeka się te kilkanaście minut aż cała krew przepłynie do noworodka? Może to głupie pytanie, ale dopiero zaczynam interesować się tematem i robić risercze  ;)

elve

annka-cygannka ale w czym problem? że źle technicznie zrobią?

Kasia

ja powiem sczerze ze pierwszy raz o tym słysze :hmm:
masz może jakies artykuły na ten temat?

ziuta

annka-cygannka tak jak piszesz, pępowinę powinno się przecinać dopiero jak przestanie tętnić, ze względu na to, że przez pępowinę dociera do dziecka krew dobrze utlenowana (w życiu płodowym to był w końcu jedyny sposób "oddychania" dziecka), jest to ważne nie tyle może dla dalszego rozwoju dziecka co dla łagodnego przejścia z jednego do drugiego sposobu oddychania (z pępowinowej utlenowanej krwi do oddychania powietrzem z płuc). Jeśli odcina się tętniącą jeszcze pępowinę to dla noworodka jest to takie "nagłe cięcie" i już musi sobie radzić w 100% za pomocą płuc, a gdy pozwala się "wytętnić" pępowinie (co trwa ok. 15-20 minut) to maluszek ma czas żeby się przestawić. Ale w poslkich szpitalach niestety nie ma raczej na to szans, przecinają od razu.

annka-cygannka

ziuta poczytuję sobie czasem bloga pewnej dziewczyny ze stanów, która jest w ciąży i ona właśnie napisała, że zamierza poprosić położną aby nie przecinała pulsującej pępowiny. Nie wiedziałam, na ile to jej fanaberia, a na ile jest to udokumentowane jakimiś badaniami. Tak na szybko w guglach znalazłam coś takiego:

http://www.rodzicpoludzku.pl/Wokol-porodu/Odciecie-pepowiny-kiedy-i-w-jaki-sposob.html


Angie

#24
Na szkole rodzenia mowili że tak powinno się robić.
Szkołę prowadziły połozne z Zofii w warszawie i tam się to praktykuje :)