przepisy na wzrusz - stare receptury z zatłuszczonego zeszyciku

Zaczęty przez callja, 06 Lip 2020, 20:44:16

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

callja

No to zaczynam wątek niebezpieczny... bo grożący bekiem sentymentalnym!!
Ja dziś już kilka takich zaliczyłam przeglądając rozpadający się ze starości zeszyt z notatkami Mamy, a na pierwszy ogień idzie:

owocowiec/szarlotka, zwany plackiem ciotki Janki
5 jajek ubić na puch z około 1,5 szklanki cukru

3 szklanki mąki
3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
duży cukier waniliowy                                  => wymieszać, dodać kostkę margaryny (stopionej, przestudzonej) - całość połączyć, ciasto powinno być dość gęste, ale dać się wygarnąć z naczynia.

Na płaską blachę wykładamy połowę ciasta, posypujemy je płatkami owsianymi, dopiero na warstwę płatków (NIEZBYT GRUBĄ!!) wykładamy około kilograma pokrojonych, niezbyt soczystych owoców (świetne są jabłka). Warstwę owoców jeszcze raz posypujemy płatkami i całość nakrywamy drugą połową ciasta. Pieczemy około godziny w temperaturze około 180 stopni C.

Zapamiętałam to ciasto jako puchate (choć nie biszkoptowe), wilgotnawe, płatków w ogóle nie było czuć ("rozpuszczały" się w cieście, wchłaniając jednocześnie nadmiar soku z owoców), za to struktura placka była lekko... razowa?? Nie mogę się doczekać, aż je upiekę!!

Kolejne dwa przepisy są total sentymentalne - i w ciągłym użytku. Placek cioci Uli to specialite de maison mojej ukochanej, 85-letniej Cioci, która piecze go do dziś, i do dziś jak nikt. Z kolei z półkruchego Mama robiła szarlotkę, najczęściej w formie najprostszej (warstwa ciasta, warstwa ósemek jabłek, warstwa ciasta - i siup do pieca). Można jednak ten przepis dowolnie modyfikować, np. dodając warstwę gęstego budyniu wyłożoną na owoce. Najbardziej wypaśna wersją, którą zdarzyło mi się popełnić ku ogólnemu zachwytowi wyglądała tak:
1. ciasto
2. jabłka
3. kwaskowaty dżem (porzeczka, agrest, wiśnie - co macie pod ręką)
4. rodzynki i orzechy
5. gęsty budyń śmietankowy (dwa budynie na 3/4 l mleka ugotowane w około 1/1,1 litrze mleka)
6. warstwa ciasta
O matko, jakie to było dobre :kocham:

SZARLOTKA KRUCHA-PÓŁKRUCHA Mamy
500 g mąki, mały proszek do pieczenia, 180 g margaryny, 180 g cukru, szczypta soli, 2 jajka, 2 łyżeczki kwaśnej śmietany
Mieszam suche składniki, dodaję do nich tłuszcz pokrojony w kawałki i siekam/ucieram całość (sprężynami do gęstych ciast mojego ukochanego stareńkiego miksera Niewiadów ;) ) do konsystencji kaszki. Wbijam jajka, dodaję śmietanę i szybko zagniatam całość, lekko schładzam w lodówce, wałkuję i wykładam do blachy. Mogą w nim pozostać wyczuwalne kryształki cukru - nie przejmujcie się tym!! Takie ciasto świetnie nadaje się także na spód tarty lub mazurka  :grats:


PLACEK CIOCI ULI
2-3 jajka rozbić z niecałą szklanką cukru, dodać 2 szklanki mąki z małym proszkiem do pieczenia, 0,5 szklanki oleju i nieco śmietany (ciasto ma być dość gęste, ale powinno dać się wyłożyć łyżką do płaskiej blachy względnie tortownicy). Przykryć kruszonką (3/4 kostki margaryny, 1 szklanka mąki, niecała szklanka cukru). Piec w temperaturze około 180-190 stopni C.

Nie da się ukryć, że jestem smakowo-wspomnieniową gęsią sentymentalną, i chociażby gdy udało mi się po latach odtworzyć smak potrawki z kurczaka (na mięsie z rosołu) - dokładnie taki, jak niegdyś przygotowywała Mama, to chlipałam nad garnkiem jak głupia!! No wzrusz jak ta lala :wstyd:
Nie obrażaj się sam... inni zrobią to lepiej!!! /by teściowa tutora mego ;) /

callja

przepisy, które popełniałam z sukcesem jako smarkula absolutna:

KAWOWIEC-CZEKOLADOWIEC W BLASZE MIESZANY
2,5 szklanki mąki
1,5 szklanki cukru
0,5 szklanki kakao
2 łyżeczki sody
0,5 łyżeczki soli
2/3 szklanki oleju (neutralnego)
2 łyżki białego octu winnego
kilka kropli olejku waniliowego
2 szklanki zimnej mocnej kawy
na posypkę: ¼ szklanki cukru i pół łyżeczki cynamonu

Mąkę, cukier, kakao, sodę i sól wsypujemy do nie natłuszczonej formy (np. tortownicy), mieszamy i wyrównujemy powierzchnię. Robimy trzy wgłębienia, do jednego wlewamy olej, do drugiego ocet, do trzeciego wanilię. Całość skrapiamy kawą, dokładnie mieszamy widelcem do połączenia składników – nie ubijamy!! Wierzch posypujemy mieszaniną cukru z cynamonem, pieczemy 35 minut w temperaturze 180 stopni C.

ROGALIKI NA PIWIE, BEZ JAJEK moje licealne, bardzo proste, nie kruszyły się i długo zachowywały świeżość
500 g mąki
300 g margaryny
2/3 szklanki jasnego piwa
pół szklanki cukru

Ciasto przygotowujemy jak kruche, schładzamy w lodówce, następnie wałkujemy – do środka rogalików można wkładać kawałki jabłek lub gęsty dżem/marmoladę.

MURZYNKOPIERNIK BABCI MIECI na dżemie, prosty, tani, pyszny!!
125 g margaryny
3 jajka
szklanka mleka
2,7 szklanki mąki
pół paczuszki przyprawy piernikowej
pół szklanki cukru
2 czubate łyżki kakao
2 łyżeczki sody
pół słoika gęstego dżemu
opcjonalnie: 2 łyżki oleju, bakalie

Mleko z margaryną i cukrem rozpuścić, przestudzić, do ciepłego dodać zmieszane osobno suche składniki, wbić jajka – wymieszać, na końcu dodać dżem i ewentualnie olej. Piec w temperaturze 180 stopni C 40-50 minut.
Nie obrażaj się sam... inni zrobią to lepiej!!! /by teściowa tutora mego ;) /

niewiemjaka

Callja ja też mam takie w zeszycie ❤
Szarlotka mojej mamy
Biszkopt mojej mamy
Ciasto czekoladowe cioci Krysi.. itp
O! sałatka teściowej

I mam też inne :rotfl: na przykład
Rogaliki Wróbelka
Cienkie ciasto na pizze Tiliam
😂

callja

Wątek powstał właśnie po to, by takie stareńkie przepisy dla potomności zachować & koleżankom przekazać ;)

Wklejajcie fajne starocia kulinarne, takie przepisy czyta się i realizuje autentycznie z łezką w oku 🤫 przynajmniej ja tak mam 😉🤐
Nie obrażaj się sam... inni zrobią to lepiej!!! /by teściowa tutora mego ;) /

ishka82

callja, cudny wątek ;) przepisy ciekawe i łatwe, a z fajnym efektem :) Niech ja tylko dorwę nowy piekarnik ;) :)

callja

W zeszycie mojej mamy są zanotowane stare przepisy jej siostry - ciocia piekła i gotowała rewelacyjnie, więc mnóstwo osób prosiło ją o receptury. NIGDY nie odmawiała, podawała chętnie, a proporcje były ścisłe i konkretne. I teraz uwaga: NIKOMU nic z tych potrawa się nie udało, a wypieki były wręcz absolutnymi porażkami!! Biszkopt według przepisu cioci potrafił mamie wykipieć z tortownicy i nadawał się wyłącznie do kosza - proporcje zgodne, forma o wymiarach i kształcie identycznym z używaną przez ciocię :/ I tak się działo każdemu, kto próbował gotować według przepisów cioci - choćby, jak moja mama, sami świetnie gotowali + obserwowali ciocię w akcji "x" razy i widzieli, że nie odstawiała ona bynajmniej żadnych czarów nad garnkami. Tajemnicę zabrała z sobą do grobu. Takiego biszkoptu i piernika, jak u cioci, nie zjadłam już nigdzie i nigdy później. Choć wspomnienia idealizują, to taki smak się pamięta.
Nie obrażaj się sam... inni zrobią to lepiej!!! /by teściowa tutora mego ;) /